Matka wmawiała jej choroby. Skończyło się tragedią
29.04.2022 09:57, aktual.: 29.04.2022 13:36
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Pozornie otaczają swoje dzieci troską, miłością i oddaniem. Wydają się być wyjątkowo opiekuńczy i skoncentrowani na dbaniu o ich dobrostan, zwłaszcza w obliczu choroby. Tymczasem w rzeczywistości są ich oprawcami: nie tylko niszczą zdrowie swoich dzieci, ale także znęcają się nad nimi psychicznie. Kto? Rodzice cierpiący na przeniesiony zespół Münchausena.
Gypsy Rose Blanchard miała 24 lata, gdy z poznanym przez internet chłopakiem Nicholasem Godejohnem zabiła swoją matkę. 48-letnia Clauddine Blanchard znęcała się nad córką od urodzenia, więziła ją i zmusiła do udawania niepełnosprawności. Kobieta twierdziła, że podczas przedwczesnego porodu u jej córki doszło do uszkodzenia mózgu, co spowodowało u dziewczynki opóźnienie umysłowe – Gypsy Rose miała mieć zdolności 7-letniego dziecka.
Clauddine twierdziła również, że jej córka cierpi z powodu wielu chorób, w tym dystrofii mięśniowej, astmy, białaczki. Gypsy Rose poruszała się na wózku inwalidzkim, mimo że nie było ku temu żadnych medycznych wskazań, matka regularnie goliła jej głowę i brwi, a brak włosów tłumaczyła poddawaniem dziewczynce chemioterapii. Dziewczyna w ciągu całego życia została poddana kilkudziesięciu operacjom, setkom drobniejszych zabiegów chirurgicznych i odbyła ogromną liczbę wizyt lekarskich.
- Wierzyłam, że mama chce dla mnie najlepiej i zna się na tym jako pielęgniarka. U lekarza o chorobach mówiła ona. Ja miałam pluszaki do zabawy. "Baw się" - mówiła, nawet gdy miałam już 18 lat - opowiadała Gypsy Rose w wywiadzie dla ABC News.
Wymyślone choroby
Blanchard została zamordowana w czerwcu 2015 r. Jak twierdzi Marc Feldman — profesor psychiatrii klinicznej na Uniwersytecie Alabamy i autor książki "Playing Sick?", który od 25 lat studiuje przypadki przeniesionego zespołu Munchausena - to pierwszy przypadek, że ofiara zamordowała swojego rodzica. Choć Gypsy Rose siedziała w łazience, gdy jej chłopak zadawał Clauddine ciosy nożem, sąd uznał ją winną współudziału i planowania morderstwa, a następnie skazał na 8 lat więzienia. Przysięgli uwzględnili jednak fakt, że kobieta przez całe życie była przez matkę maltretowana. Godejohna, chłopaka Gypsy, skazano na dożywocie. O sprawie donosiły czołowe media, m.in. ABC News.
- Gdybym miała wybór: zostać w więzieniu albo z powrotem z mamą, wybrałabym więzienie. Nie jestem wolna, ale uwolniłam się od przemocy, kolejnych operacji i bólu. No i najadam się do syta - mówiła Gypsy w dokumencie "Kochana mamusia...".
Gypsy Rose Part 4: Woman once praised for battle with illness revealed to have never been sick
Biegli psychiatrzy, w tym prof. Feldman - mimo braku diagnozy - nie mają wątpliwości, że Clauddine Blanchard cierpiała na przeniesiony zespół Münchausena (ang. Münchausen syndrome by Proxy – MSBP). To poważna choroba psychiczna. Prowadzi do maltretowania dzieci lub innych osób, także dorosłych, którymi opiekuje się chory. Najczęściej MSBP diagnozuje się u kobiet, które są matkami (95 proc. przypadków) i które pozornie są kochające oraz niezwykle oddane swoim dzieciom. Jednak w rzeczywistości nie są w stanie ich zaakceptować. W efekcie wywołują u dzieci objawy różnych, często poważnych chorób.
Od zmyślania po zatruwanie
W zależności od nasilenia MSBP matki wymyślają nieistniejące schorzenia u swoich dzieci, wymuszają na lekarzach badania i zabiegi, w tym chirurgiczne, fabrykują nieprawidłowe wyniki analiz poprzez zanieczyszczanie próbek krwi czy moczu dziecka. Wyniki mają potwierdzać tezę o ich rzekomych chorobach. W skrajnych przypadkach matki trują dzieci, duszą aż do utraty przytomności, głodzą, narażają na działanie patogenów. Co istotne, osoby z zespołem Münchausena działają metodycznie, bardzo skrupulatnie planują każdy ruch, by uniknąć zdemaskowania.
Terminu zespół Münchausena po raz pierwszy użył w 1951 r. angielski lekarza Richard Asher. Określił w ten sposób zaburzenia w dorosłych, którzy albo udawali objawy choroby, albo je celowo u siebie wywoływali, żeby skupić na sobie uwagę lekarzy i pielęgniarek. Naukowiec nazwał ten syndrom od nazwiska żyjącego w XVIII w. barona von Münchhausena, niemieckiego oficera, słynącego z opowiadania całkowicie zmyślonych wydarzeń, które rzekomo stały się jego udziałem.
Zabicie dziecka… solą kuchenną
Pochodnego od zespołu Münchhausena terminu MSBP użył w 1977 r. angielski pediatra Roy Meadow, który określił w ten sposób przypadki zaburzeń występujących u dwóch matek jego małych pacjentów. Obie wymyślały i wywoływały u swoich dzieci objawy chorób. Pierwsza przekonywała, że dziecko od dawna cierpi w powodu krwiomoczu, mimo że nie potwierdzono go nigdy w drodze laboratoryjnych analiz. U drugiego stwierdzono natomiast nawracającą hipernatremię, czyli zwiększenie stężenia sodu w surowicy krwi. Dziecko zmarło, a przyczyną śmierci były poważne zaburzenia gospodarki elektrolitowej. Matka wyznała wiele lat później w czasie sesji terapeutycznej, że otruła je solą kuchenną.
Wysoki poziom sodu prowadzący do obrzęku mózgu był także przyczyną śmierci 5-letniego Garnetta Spearsa. Jego matka Lacey Spears 2 marca 2015 r. została uznana przez ławę przysięgłych w stanie Nowy Jork winną zamordowania syna przez zatrucie go solą kuchenną. Sól podawała mu od niemowlęctwa przez rurkę do karmienia. Sąd skazał ją na 20 lat więzienia. Lacey Spearsa już wcześniej była znana z powodu bloga, na którym opisywała zmagania syna z chorobą i swoje poszukiwania leków na rzekome choroby malca.
Ile dzieci cierpi? Nie wiadomo
Jak twierdzą badacze zespołu Münchhausena, do literatury przedmiotu i mediów trafiają najbardziej drastyczne przypadki, takie jak historia Clauddine Blanchard i je córki Gypsy Rose. Jednak niektóre nie wychodzą na jaw. Po pierwsze, z powodu trudności wykrycia zespołu Münchhausena u rodziców lub opiekunów. Wiele z nich to osoby, które albo mają wykształcenie medyczne i doświadczenie zawodowe w służbie zdrowia, albo fascynują się medycyną i mają o niej wiedzę. Ich perfekcyjne udawanie troski i dbałości o zdrowie dzieci usypia czujność lekarzy.
Po drugie, nieznane są przyczyny tego zaburzenia. Wśród tych najbardziej prawdopodobnych wymienia się potrzebę̨ uwagi, poczucia sprawczości i władzy. Może to być też sposób na odreagowanie frustracji i stresu. Niektórzy badacze dopatrują się istnienia dysfunkcji mózgu u osób z tym zaburzeniem, które w dzieciństwie same mogły być ofiarami nadużyć.
Prawdziwa liczba dzieci cierpiących z powody maltretowania przez rodziców z zespołem MSBP nie jest w Polsce znana, choć rocznie stwierdza się od kilku do kilkunastu przypadków ofiar MSBP, średnio 3 na 100 000 dzieci.
Źródła: Artykuł D. Berent, A. Florkowskiego, P. Gałeckiego "Przeniesiony zespół Münchausena", Psychiatria Polska 2010, tom XLIV, numer 2 strony 245–254.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl