Mechanik zwrócił uwagę na kolor jej włosów. Zareagowała natychmiast

Mechanik zwrócił uwagę na kolor jej włosów. Zareagowała natychmiast

Kobiety w warsztatach samochodowych
Kobiety w warsztatach samochodowych
Źródło zdjęć: © 123RF
06.11.2020 13:43, aktualizacja: 01.03.2022 14:43

- Mniej szowinistycznych uwag dotyczących nieznajomości budowy auta, mniej traktowania z góry, mniej oszustw niż kiedyś - wyliczają eksperci rynku motoryzacyjnego zapytani, czy kobiety mogą czuć się pewniej, odwiedzając warsztat samochodowy. - Niestety ciągle zdarzają się wymiany części, do których dochodzi tylko na papierze, naciąganie na dodatkowe naprawy i seksistowskie żarty.

Na temat traktowania właścicielek aut przez pracowników warsztatów samochodowych powstały tysiące wpisów na forach internetowych. Historii oszustw, nieuczciwości czy naciągania powtarzanych z ust do ust nie zliczy nikt. Kobiety skarżą się, że są traktowane jak idiotki, dla których najważniejszą cechą auta jest jego kolor, które nie wiedzą jaka różnica jest między felgą a oponą i którym można wcisnąć w związku z tym każdy kit.

- Z prawej przedniej opony schodziło mi powietrze - opowiada Karolina, 29-letnia redaktorka. - Dopompowywałam oponę, ale powietrze i tak ciągle mi schodziło. Podjechałam do wulkanizatora niedaleko mojego domu, powiedziałam, o co mi chodzi. Facet z gołym torsem - rzecz miała miejsce latem - obejrzał z daleka mój samochód zaparkowany na podwórku przed warsztatem, przyjrzał mi się i powiedział tak: "Wszystkie opony w pani samochodzie są do wymiany, bo to plastikowy szajs. Ale z powodu koloru pani włosów i koloru pani oczu jestem gotów to wszystko wymienić pani za połowę ceny". Szczęka mi padła. Obróciłam się na pięcie i bez pożegnania wyjechałam stamtąd.

Nie mogłam uwierzyć, że w XXI wieku takie zachowanie jest możliwe w warsztacie w niemal centrum stolicy europejskiego miasta. Pojechałam parę przecznic dalej, gdzie pan wulkanizator za 30 zł załatał mi dziurę w oponie, która powstała, bo wbił mi się w nią gwóźdź.

Części wymienione tylko na fakturze

Zdaniem Iwony Kornatko, współwłaścicielki warsztatu samochodowego Morela z podwarszawskich Łomianek i twórczyni bloga motoryzacyjnego Warsztat na Obcasach wiele się w ciągu ostatnich lat zmieniło. Na korzyść.

- Kilka, kilkanaście lat temu wyglądało to rzeczywiście fatalnie, a nieuczciwość mechaników dotykała nie tylko kobiet, ale też mężczyzn - mówi Kornatko.

- Tylko mam wrażenie, że panowie umieli lepiej się przed tym obronić. A do tego mechanicy mając jednak kontakt z mężczyzną, na mniej sobie pozwalali. Obecnie branża motoryzacyjna bardzo się zmieniła, weszło nowe pokolenie mechaników, którzy mają inne podejście i do pracy, i do klientek, dzięki czemu kobiety są znacznie rzadziej narażone na oszustwa. Jednak wciąż zdarzają się bardzo przykre sytuacje. Klientki opowiadają mi, że w niektórych zakładach próbowano je naciągnąć na wymianę części, których wymiana nie była konieczna, bądź też na fakturze były elementy, które w ogóle nie zostały wymienione. Wmawiano im, że zepsuło się coś, co zepsute nie było. Mechanicy myślą sobie: "powiem babie cokolwiek, bo i tak się nie zorientuje, albo powiem jej cokolwiek, bo i tak nie zrozumie, więc nie ma sensu, żebym jej tłumaczył…".

- Niestety mimo zmian wciąż zdarzają się zachowania seksistowskie, mam tu na myśli taki chamski podryw. Niestety mężczyznom często się wydaje, że jeśli nas adorują, niezależnie od wszystkiego, to powinnyśmy być tym faktem zachwycone zawsze i wszędzie. Na dodatek robią to w miejscu, w którym w ogóle nie mamy na to ochoty. Właśnie zepsuł nam się samochód, jesteśmy zdenerwowane, szukamy fachowej pomocy, a tymczasem jesteśmy narażone na mało subtelne zaloty właściciela warsztatu lub jego mechanika. To efekt funkcjonujących stereotypów - mówi.

Naprawą lepiej zajmie się facet?

42-letnia Ewelina złożyła skargę na autoryzowaną stację obsługi. - Miałam dość traktowania mnie jak osoby po wycięciu płata czołowego mózgu - pomstuje. - Za każdym razem, gdy przyjeżdżałam do warsztatu, dwóch mechaników, niby w żartach, mówiło mi, jak to by o niebo lepiej było, gdyby mój mężczyzna przyjeżdżał naprawiać auto, bo dzięki temu nie musiałabym sobie zaprzątać tymi rzeczami mojej ślicznej główki - opowiada kobieta.

- Szlag mnie trafiał, ale oni byli tacy mili, że nie umiałam postawić granicy. Aż któregoś dnia usłyszałam, że muszę odgrzybić klimatyzację, bo to źle działa na moją śliczną cerę, dostałam szału. Bez słowa poszłam do szefa, najpierw zrobiłam mu awanturę, a potem wysłałam oficjalne pismo. Nie dość, że dostałam odpowiedź z przeprosinami, to jeszcze dorzucił rabat na trzy kolejne przeglądy.

- Kobieta jest taką samą klientką jak mężczyzna - przekonuje Iwona Kornatko. - Ma prawo domagać się jasnej informacji zakresu, kosztu, powodu wykonania danej usługi. Zadaniem warsztatu jest przedstawienie swojej usługi w takiej formie, aby była ona zrozumiała bez względu na poziom zaawansowania wiedzy technicznej klienta. Kobiety niekiedy przyjmują moim zdaniem niewłaściwą postawę. Zamiast czuć się pewnie, wchodzą do mechanika z nastawieniem, że na pewno zostaną oszukane, albo że nie ma sensu zadawać pytań, bo i tak nic nie zrozumieją, albo kreują się na takie, co nawet jak ktoś podejmie próbę tłumaczenia, to nic do nich nie dotrze.

"Wyręczyłbym kobietę w wizycie w warsztacie"

Również zdaniem Marcina Budziewskiego z Polskiej Izby Motoryzacji, sytuacja zmienia się na korzyść. - Część warsztatów poprzez reklamy zachęca kobiety do skorzystania ze swoich usług, zapewniając, że są przyjazne paniom, gwarantując im uczciwe potraktowanie, jak również nieszowinistyczne, partnerskie podejście - przekonuje Budziewski. - Nie ma jednak co ukrywać, że nadal zdarzają się sytuacje, gdy kobiety są traktowane seksistowsko, a uczciwość mechaników może być kwestionowana.

Marcie stukało coś w kole jej terenówki. Nie miała czasu pojechać do zaprzyjaźnionego warsztatu, który znajduje się ok. 30 km od Warszawy. - Kolega polecił mi mały warsztacik na Dolnym Mokotowie - opowiada kobieta. - Twierdził, że reperuje tam swoje wszystkie auta, że właściciel jest godny zaufania. Pojechałam. Nie dość, że odnosił się do mnie chamsko, to wziął 250 zł za niby naprawę. Po przejechaniu pięciu kilometrów stukanie w kole wróciło. Nie mogłam naprawy reklamować, bo nie dostałam ani paragonu, ani żadnych dokumentów, gdzie było zapisane, jakich napraw dokonano.

Zdaniem specjalistów, jeśli warsztat i pracujący w nim mechanicy zachowują się niegrzecznie i nie wzbudzają naszego zachowania, warto zrezygnować z jego usług. Kiedy warto zrobić zwrot w tył? - Na pewno przy wszelkich sytuacjach seksistowskich, gdy kobieta słyszy, że mechanik dla niej wykona jakąś usługę, bo ma na przykład ładne oczy - mówi Marek Budziewski.

- Ale przyznam, że gdyby moja żona lub przyjaciółka nie miały kompletnie bladego pojęcia o samochodach, to wyręczyłbym je jadąc do serwisu sam. Jeśli mamy choć odrobinę wiedzy, warto wybrać warsztat, który ma dobre opinie, który wystawia faktury, daje gwarancje na swoje usługi. Zawsze przed podpisaniem zlecenia naprawy, które każdy uczciwie działający warsztat przygotowuje i przedstawia klientowi, warto dokładnie je przestudiować, a w razie wątpliwości dopytać mechanika, o jaką usterkę chodzi lub jaka część ma zostać wymieniona.

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (408)
Zobacz także