Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet. Mizoginizm oczami psychologa
"Jak jesteś gwiazdą, to możesz zrobić z kobietą wszystko, nawet złapać ją za ci..." – ta niechlubna wypowiedź Donalda Trumpa to mizoginizm czystej wody. – To nie jest tak, że Trump się zapomniał, a poprawność polityczna zakłada, że nie należy takich rzeczy mówić. Nie. On po prostu tak myśli – tłumaczy psycholog Renata Pająkowska-Rożen, z którą rozmawiamy o chorobliwej niechęci do kobiet.
30.10.2020 | aktual.: 01.03.2022 14:30
Ewa Podsiadły-Natorska, WP Kobieta: Wyjaśnijmy, czym jest mizoginizm.
Renata Pająkowska-Rożen, psycholog: Definicja jest dość obszerna i zróżnicowana. Pierwotnie rozumiano mizoginizm jako kulturową postawę nienawiści wobec kobiet, natomiast warto podkreślić fakt, że to nie jest tylko nienawiść mężczyzn do kobiet, ale też kobiet do kobiet i kobiety do samej siebie. Socjolog Allan G. Johnson stwierdził, że jest to nienawiść do kobiet tylko dlatego, że są kobietami.
Z czego to może wynikać?
Przyczyny mogą być różne. Ta nienawiść, niechęć do kobiet czy nieufność do nich u mężczyzn może wynikać z zazdrości, że to my rodzimy dzieci, podczas gdy mężczyzna jest niezdolny do wydania dziecka na świat. Czasem pojawia się zazdrość o to, że kobiety mają bardziej atrakcyjne ciała. Często bywa też tak, że mężczyzna ma przykre doświadczenia z kobietami, zwłaszcza jeśli były to jego pierwsze doświadczenia seksualne. Jeżeli np. na brak erekcji kobieta zareagowała nieadekwatnie, może to u mężczyzny wywołać strach przed zbliżeniem i przed kobietami. Pojawia się lęk, że to się powtórzy.
A dom?
Schemat otrzymywany w dzieciństwie jest bardzo ważny. Składa się na niego kilka istotnych kwestii, m.in. sposób, w jaki rodzice odnoszą się do siebie oraz to, jak są pełnione role męskie i kobiece w danej rodzinie. Czy są one sztywno określone, czy też rodzice się uzupełniają? Jak funkcjonują? Czy w tym domu podkreśla się, że np. sprzątanie jest tylko dla kobiet? Jaka jest matka? Czy jest kobietą uległą, czy też rządzi domem i ojcem? Schemat wychowania wpływa na nasze wzorce kulturowe i na nas, gdy wchodzimy w dorosłe życie.
Wciąż zdarza mi się słyszeć, że kobiety to słabsza płeć.
Ale nikt zdroworozsądkowy tak już dziś nie powie! Choćby ostatnio prof. Rafał Ohme zbadał, jak kobiety i mężczyźni reagują na to, co się dzieje w czasie pandemii. Z badań wynikło jednoznacznie, że kobiety radzą sobie lepiej. Zasmuciło mnie jednak to, że choć dajemy sobie radę lepiej, to mamy o sobie gorsze mniemanie niż mężczyźni.
Czy jakieś mizoginistyczne hasła i komentarze szczególnie zapadły pani w pamięć?
Jest ich mnóstwo, ale nie chciałabym ich utrwalać. Wystarczy wspomnieć słynną wypowiedź Donalda Trumpa, że jak jesteś gwiazdą, to możesz zrobić z kobietą wszystko, nawet złapać ją za ci..ę. Tutaj w ogóle nie ma o czym dyskutować. To nie jest tak, że Trump się zapomniał, a poprawność polityczna zakłada, że nie należy takich rzeczy mówić. Nie. On po prostu tak myśli.
To jest postawa pogardy względem kobiet.
Tak. Do tego pozycja Trumpa i majątek, którego się dorobił – to wszystko sprawia, że jemu się wydaje, że on może wszystko. Ktoś pomyśli: jakie to ma znaczenie, że sobie pożartujemy w towarzystwie i nawet padną seksistowskie żarty? Otóż ma to znaczenie, i to spore, bo to, jak mocne są te żarty i jak często je powtarzamy, pokazuje, co tak naprawdę myślimy.
Z polskiego podwórka przypomina mi się wypowiedź Janusza Korwin-Mikkego, że kobiety są słabsze, mniejsze, mniej inteligentne i bez mężczyzn nic nie zrobią. Fizycznie może bywamy słabsze, ale z takim poglądem nie należy w ogóle wchodzić w dyskusję, bo to są utrwalone wzorce kulturowe, określony sposób myślenia. Jeżeli ktoś myśli w ten sposób i uważa, że to jest normalne, to nie ma o czym dyskutować.
Trafił się pani w gabinecie mizogin?
Trafił się, a nawet trafiali się, ale z pełną nieświadomością tego mizoginizmu. Widzieli tylko objawy, np. nie rozumieli, dlaczego kobiety nie chciały się z nimi spotykać albo uprawiać z nimi seksu. Proszę pamiętać, że taki mężczyzna ma najczęściej mechaniczny stosunek do kobiet i do zbliżeń. Kobieta jest jedynie przedmiotem, który ma doprowadzić do tego, że to on ma rozkosz i w łóżku ona ma robić dokładnie to, czego on chce. Do tego stopnia, że w jego mniemaniu gwałt nie jest gwałtem, bo kobieta zawsze powinna być otwarta na potrzeby mężczyzny.
Czyli oni przyszli do pani nie dlatego, że widzieli w sobie problem i chcieli się zmienić, a dlatego, że widzieli problem w otoczeniu?
Tak. Nie rozumieli, dlaczego nie mieli partnerki, bo w swoim mniemaniu byli świetni. Terapie z nimi nie były długie, bo kiedy docieraliśmy do momentu, w którym okazywało się, że problem leży w nich, pojawiała się z ich strony niechęć do kontynuowania terapii. Bo oni nie przychodzili do mnie, żeby się zmienić, tylko ewentualnie po to, żeby się nauczyć, co mogliby zrobić ciut inaczej. Od jednego z panów usłyszałam, że może zacznie kupować kobiecie torebki.
Naprawdę?!
Tak było. Natomiast znowu wracam do tego, co wynosimy z domu. Bywało np. że mężczyzna dziwił się, że kobieta może być zmęczona po pracy i potrzebować chwili odpoczynku. Słyszałam: "Moja mama wychodziła z pracy o 16, o 16.15 była w domu, a o 16.30 podawała obiad". Jakim cudem? Ano wstawała o 5 i do 6 gotowała, żeby potem móc tylko wszystko podgrzać i podać. Kiedy spytałam, czy mama była szczęśliwą osobą i czym się teraz zajmuje, usłyszałam, że mama 10 lat temu zmarła, bo nie zadbała o swoje zdrowie, miała zawał.
A jak się ma tata? Tata się drugi raz ożenił. Widzimy więc, jak ważny jest element wychowania. Po 1989 roku zmienił się sposób wychowania dziewczynek. Matki zaczęły dawać córkom sygnał: "Ja nie wyjeżdżałam, nie kształciłam się, ale ty możesz". I faktycznie mamy więcej wykształconych kobiet, które wiedzą, czego chcą. Tylko nie mają partnerów, którzy pasowaliby do tego układu.
Źle wychowujemy chłopców?
Czasem niestety tak. Na pewno my, kobiety, które mamy synów, możemy bardzo dużo zrobić. Bo niewłaściwe wychowanie i złe wzorce wyniesione z domu powodują, że pojawia się coraz więcej mężczyzn przerażonych kobietami, niepotrafiących znaleźć partnerki. Ci mężczyźni oczekują, że kobiety będą się nimi zachwycać tylko dlatego, że są mężczyznami.
Kiedy okazuje się, że on nie potrafi nic zrobić i ona nie chce się zaangażować w taki związek, mężczyzna przeżywa szok: pierwszy, drugi, trzeci, aż zaczyna myśleć, że kobiety to są te, które chcą, które wymagają, które potrafią powiedzieć, że uprawiamy seks w taki sposób, w jaki one chcą. I pojawia się u niego problem.
Coraz częściej mężczyźni mają też trudność w nawiązywaniu kontaktów społecznych, również z kobietami. Przy braku interakcji mizogin będzie więc myślał, że jego poglądy są jedyne właściwe. Ci mężczyźni wchodzą później w związki i mają żony oraz dzieci. Tylko żona musi być zadowolona, niewymagająca. Powinna zająć się dziećmi, ugotować i nie marudzić. Ten wzorzec mizoginii dostają w domu.
Jeśli w takiej rodzinie jest córka, to jaka ona będzie? W jaki wejdzie związek?
To samo można powiedzieć i o chłopcach, i o dziewczynkach: nie ma sztywnych reguł, które mówiłyby, że osoba z takiego domu będzie taka, a nie inna. W swojej pracy zauważam, że albo powtarzamy wzorzec domowy, albo robimy coś zupełnie innego. Taka dziewczynka czy taki chłopiec mogą powielać obraz wyniesiony z domu.
Dla dziewczynki może to oznaczać, że się wykształci, ale jednocześnie będzie wszystkie obowiązki brała na siebie i żyła w przekonaniu, że jest niewystarczająco dobra. Mam takie klientki. Ale może też odrzucić to wszystko i zacząć szukać partnera, który nie będzie mówił, że pranie i sprzątanie to czynności kobiece. Podobnie chłopiec z takiego domu może chcieć stworzyć związek partnerski.
Czyli jest nadzieja, że z domu, w którym przejawiano poglądy i zachowania mizoginistyczne, nie wyjdzie uprzedzony człowiek.
Tak.
A nawróconego mizogina nie było u pani? Kogoś, kto dostrzegł w sobie tę cechę i chciał się zmienić?
Nie miałam takiego przypadku. Ale podkreślę jedno: nawet jeśli ci mężczyźni rezygnowali z terapii u mnie, to mam nadzieję, że trafili do innego terapeuty. Może do mężczyzny, z którym potrafili nawiązać lepszy kontakt? Czasami dochodzenie do zmiany poglądów i do samoświadomości jest wieloletnie. Bywa, że idziemy na terapię, potem mamy przerwę i idziemy znowu do innego terapeuty, ale już jako inna osoba. Ja zawsze wierzę w człowieka.
Renata Pająkowska-Rożen – ukończyła kulturoznawstwo i psychologię. Jest psycholożką, psychoterapeutką, terapeutką i trenerką. Posiada europejski certyfikat EUROPSy, pracuje w nurcie integracyjnym, należy do zespołu Ośrodka Psychoterapii i Coachingu Inner Garden. Prowadzi terapię indywidualną, rodzinną i par. Od wielu lat pracuje z osobami LGBT. Więcej informacji na portalu Znany Lekarz i Facebooku Psychoterapia Zmiany.