Mężczyźni nie powinni patrzeć na poród. Guru położnictwa wyjaśnia powody
Poród rodzinny jest już niemal standardem w polskich szpitalach. Oczywiście pozostaje on wyborem ciężarnej, bo nie każda ma ochotę, by parter jej towarzyszył. Jednak znaczna większość kobiet chwali sobie tę możliwość, przez co moment narodzin dziecka staje się ich wspólnym doświadczeniem. Tymczasem francuski lekarz Michel Odent, który wprowadził ideę "domowego" położnictwa, paradoksalnie nie uznaje, by dobrym pomysłem była obecność ojca przy porodzie.
Odent nie jest położnikiem ani ginekologiem, a chirurgiem. Jednak to za jego sprawą zaczęła kwitnąć idea naturalnych porodów, oddalenie od nadmiernej medykalizacji, co można było zaobserwować jako rosnące zjawisko po II wojnie światowej. Jego poglądy spotkały się z aprobatą wielu środowisk, co w konsekwencji doprowadziło do innego spojrzenia na kwestię porodu.
Głosił, że chociaż ciąża jest wyjątkowym stanem dla kobiety, to nie jest chorobą i propagował wprowadzenie domowej aranżacji sal porodowych, a także wskrzesił zawód akuszerki. "W XV wieku we Francji położne z uprawnieniami do wykonywania zawodu nazywano właśnie akuszerkami od słowa accouche (rodzić). Umiejętności tych specjalistek nie tyle opierały się na wiedzy medycznej, co na zrozumieniu anatomii i psychologii kobiety oraz dziecka. (…)To Michel Odent odważnie zauważył jako pierwszy, że porody przyjmowane przez samodzielne położne minimalizują liczbę interwencji medycznych." – czytamy na znana-polozna.pl.
Paradoksalnie, postępowy Odent jest wyjątkowo krytyczny w swoich wypowiedziach na temat obecności ojców na sali porodowej. Według niego to nie jest najlepsze rozwiązanie z kilku powodów, o czym informuje portal supermamy.pl.
Obecność ojca opóźnia i utrudnia poród, uważa. Jego obecność powoduje, że kobieta jest rozkojarzona, działa to na nią rozpraszająco, co skutkuje większym bólem. Jego obecność skłania rodzącą do rozmów, skupienia na nim uwagi, a to błąd. Powinno się jej dać możliwość bycia w jej wewnętrznym świecie. Ponadto Odent twierdzi, że "wspólny poród" przedłuża cały proces. Stres mężczyzny udziela się rodzącej i trudniej jest jej się uspokoić, co spowalnia wydzielanie oksytocyny. Jego okazywanie radości i często nadpobudliwość, gdy dziecko pojawi się na świecie, także nie pomaga w momencie, gdy jeszcze należy urodzić łożysko.
Odent wskazuje również na późniejszą niechęć do zbliżeń intymnych ze strony partnera, gdy ten zobaczy zbyt wiele.
Jak się mają przekonania lekarza do rzeczywistości? Większość znanych nam rodzących "rodzinnie", nie narzeka na swoje życie erotyczne, a sam moment dzielenia tej chwili z ukochanym wspomina jako najpiękniejsze doświadczenie. Zapytałyśmy trzy młode mamy o to, czy jeśli wiedziałyby, że bez partnera poród będzie mniej bolesny i krótszy oddelegowałyby ojca dziecka. Nawet się nie zawahały, odpowiadając, że za nic chciałyby zostać w tej wyjątkowej chwili same.