Miłość po sześćdziesiątce
Widok pary staruszków trzymających się za ręce wzrusza wszystkich. Roztkliwia nas myśl, że są ze sobą tak długo i nadal są dla siebie czuli. Nie bierzemy pod uwagę, że może poznali się i zakochali w sobie niedawno, ani nie zastanawiamy się, jak wygląda ich życie seksualne.
A przecież miłość i seks istnieją nawet po sześćdziesiątce!
Są takie miejsca, gdzie wyraźnie widać, że seksualność człowieka nie kończy się na 60. urodzinach. To sanatoria. Na tzw. fajfach, czyli popołudniowych zabawach tanecznych, cel jest jeden: dobra zabawa. A to oznacza poznawanie jak największej liczby potencjalnych partnerów, taniec do utraty tchu (nawet z ryzykowaniem zdrowia), mocny makijaż i… zdejmowanie obrączki przez zamężne i żonatych.
Tradycja i nowoczesność
– W sanatoriach trzeba uważać – przestrzega 67-letnia pani Jadwiga, od niedawna w nowym związku. – Tam wszyscy niby są wolni i otwarci na znajomości, a jak się kończy turnus, to „wracam do żony i do widzenia”! – irytuje się.
Dlatego pani Jadwiga do sanatorium jeździ już tylko wypocząć. Nowego partnera (a wkrótce męża) poznała w bardziej nowoczesny sposób – w internecie.
- Córka, widząc, że nie jest mi dobrze samej, zapisała mnie do portalu randkowego. Pokazała, co i jak, i po paru tygodniach odezwał się Staszek – wspomina pani Jadwiga. - Okazało się, że mieszka niedaleko, więc szybko spotkaliśmy się i coś od razu zaiskrzyło! Portale randkowe to coraz chętniej wykorzystywana metoda nawiązywania znajomości. W dobie cyfryzacji, projektów aktywizujących starsze pokolenie w internecie i łatwego dostępu do komputera z internetem, nawet osoby starsze nie mają problemu z taką formą kontaktu z innymi ludźmi.
Za pośrednictwem internetu szuka swojej drugiej połowy już prawie 50 proc. osób w wieku powyżej 55 lat, a z raportu "Seksualność Polaków w internecie” z 2010 roku, wynika, że na portale randkowe i związane z seksem coraz częściej logują się osoby po pięćdziesiątce. I nierzadko umieszczają posty, które nawet obyty seksualnie dwudziestokilkulatek mógłby uznać za frywolne.
Seks na scenie
"Miłość 60+. Pragnienia i pozycje" to tytuł spektaklu krakowskiego Teatru Łaźnia Nowa z 2012 roku. Dla niektórych – zbyt obscenicznego, bo pokazującego życie seksualne emerytów. – Chcieliśmy pokazać jasną stronę seksu po sześćdziesiątce – opowiadała po jego premierze reżyserka Maria Spiss. - I uzmysłowić ludziom, że zakochać się można w każdym wieku i nie ma w tym nic złego ani dziwnego. No i że warto odkrywać nowe aspekty dojrzałej miłości.
Spektakl był grany przez kilka sezonów i cieszył się sporą popularnością wśród widzów. Choć niektórzy wychodzili oburzeni, że ktoś śmiał mówić o seksie oralnym z kimś, kto przypomina mu jego babcię. A przecież, jeśli nie ma powodów medycznych, seksem cieszyć się można bez przeszkód przez długie lata po przejściu na emeryturę.
W 2011 roku amerykańscy uczeni przebadali 238 małżeństw w wieku powyżej 65 lat. Z ich obserwacji wynika, że częstotliwość uprawiania seksu bardzo mocno wpływa na poczucie szczęścia. Niemal 60 proc. par uprawiających seks częściej niż raz w miesiącu określiło siebie jako "bardzo szczęśliwych".
– To się zgadza! – stanowczo potwierdza pani Jadwiga. – Odkąd poznałam Staszka i przypomniałam sobie, co to seks, jestem o wiele bardziej radosna. A to sprawia, że mam na niego częściej ochotę – dodaje ze śmiechem.
Najlepszym dowodem na to, że „staruszkowie” interesują się seksem, są warsztaty prowadzone przez Joannę Keszkę z Barbarella.pl. Na spotkaniach, na których Keszka uczy, jak czerpać większą przyjemność z seksu, regularnie pojawia się bardzo dużo pań w mocno zaawansowanym wieku.
Miłość niejedno ma imię
Ale nie wszyscy starsi ludzie przywiązują taką wagę do seksu. Prof. Zbigniew Lew-Starowicz w jednym ze swoich felietonów wyróżnił kilka typów miłości seniorów. Pierwszy z nich to „papużki nierozłączki”, czyli osoby, które nie potrafią bez siebie żyć i mimo upływu czasu wciąż są dla siebie atrakcyjne. Drugi typ to miłość namiętna, która pojawia się nagle, jak piorun z nieba. Może spotkać i osobę samotną, i będącą dotąd w długim, ale wypalonym związku. I wreszcie typ trzeci: renesans uczucia z młodości, które wraca ze zdwojoną siłą po ponownym spotkaniu dawnych kochanków.
– Miłość, jak wiadomo, nie zna ograniczeń z powodu metryki, rasy, płci, czasu. Dla seniorów jest tak samo ważna jak w każdym innym wieku. I ma dużą zaletę: sprzyja długowieczności, zdrowiu psychicznemu i udanemu życiu seksualnemu – konkluduje Lew-Starowicz.
Potwierdzają to sami zainteresowani:
– Miłość idzie w parze z pożądaniem w każdym wieku – pisze na forum razem50plus.pl kobieta o nicku kotek47. – Ja kocham mojego męża i bardzo go pożądam. – Powiem w Wam w sekrecie, że dopiero po 60.udało nam się przeżyć pewne uniesienia po raz pierwszy. Po sześćdziesiątce seks jest nawet lepszy!". Jak się jednak okazuje, miłość w wieku dojrzałym może mieć wiele wspólnego z tą „najpierwszą”.
- Miłość młodzieńcza jest kojarzona z wiekiem okresu dojrzewania, tj. poznawania i doświadczania relacji. Okres po sześćdziesiątce jest etapem późnej dorosłości, w której cenna jest stabilizacja – mówi Agata Ruchel-Sojka, psycholog i seksuolog. – To, co może różnić miłość po 60. od miłości młodzieńczej to przede wszystkim potrzeby charakterystyczne dla danego etapu życia człowieka. Ale nie jest powiedziane, że w późnej dorosłości wchodzimy w relacje z drugą osobą, szacując korzyści, dążymy tylko do realizacji naszych potrzeb, np. poczucia bezpieczeństwa czy chęci bycia blisko. Możemy przeżywać podobne uczucia, co w młodości.
Na miłość nigdy nie jest więc za późno. Pomyślcie o tym następnym razem, gdy zobaczycie parę spacerujących za rękę staruszków.
Paulina Lipka/(mtr), WP Kobieta