Morderca Johna Lennona wyznaje zza krat. "Byłem już za daleko"
Prawie 40 lat temu Mark David Chapman zamordował słynnego muzyka Johna Lennona przed jego mieszkaniem na Manhattanie. Chapman został uznany za niebezpiecznego i niepoczytalnego. Skazano go na dożywocie w Attica State Prison.
Mężczyzna, który zamordował Johna Lennona na Manhattanie w 1980 roku twierdzi, że z roku na rok czuje się "więcej i więcej wstydu". Zgodnie z tym, co donosi brytyjski magazyn "Daily Mail", morderca miał powiedzieć: "30 lat temu nie mogłem powiedzieć, że czuję wstyd, ale teraz wiem, czym on jest. To jest ten moment, w którym zasłaniasz swoją twarz, nie chcesz, no wiesz, prosić o cokolwiek".
Ponadto, Chapman miał powiedzieć służbie więziennej, że wciąż myśli o tym, jaki Lennon był "niesamowity" zanim go zastrzelił. Twierdzi, że przeszedł wewnętrzną walkę o to, czy powinien wtedy strzelić. "Byłem już za daleko" - powiedział Chapman - "Pamiętam, jak myślałem 'Hej, masz już album. Spójrz na niego, jest podpisany, idź do domu". Ale nie mogłem już pójść do domu".
Zanim Chapman pięciokrotnie strzelił do Lennona, podszedł do niego ze świeżo zakupionym albumem i poprosił o podpis, a artysta się zgodził. Następnie Chapman czekał na niego kilka godzin, a potem oddał pięć strzałów. Cztery trafiły w muzyka.
Zabójca jednej z legend zespołu The Beatles miał obsesję na punkcie Lennona od dłuższego czasu. Podobno poślubił Japonkę tylko dlatego, że przypominała mu żonę Lennona, Yoko Ono. Podczas procesu sądzono, że będzie się on bronił niepoczytalnością, jednak on przyznał się do winy.
Masz historię, którą chciałbyś się podzielić? Prześlij nam ją przez dziejesie.wp.pl