Mówi, co robią turyści w Zakopanem. "Takie zachowania bardzo frustrują"

- Turyści są u nas mile widziani. Ale nie wszyscy - mówią mieszkańcy Zakopanego, którzy mają już dość zachowań turystów. - To hipokryzja. Ludzie, którzy narzekają, zapominają, że ich dobrobyt w dużej mierze zależy od turystyki - podkreśla autor bloga "Cepry w Zakopanem".

Zbliża się szczyt sezonu zimowego w Zakopanem
Zbliża się szczyt sezonu zimowego w Zakopanem
Źródło zdjęć: © East News | Albin Marciniak
Agnieszka Woźniak

Już niedługo Zakopane, zimowa stolica Polski, stanie się celem tysięcy turystów z całego kraju. Ferie zimowe to czas, kiedy podhalańskie miasto tętni życiem, oferując przyjezdnym nie tylko sportowe atrakcje, ale również wyjątkową atmosferę.

Jednak dla mieszkańców Zakopanego to także okres intensywnej pracy, korków, tłoku i nieuniknionych wyzwań organizacyjnych. To również czas zmagania się z turystami, którzy nie potrafią uszanować górskiego folkloru.

Służby są już w gotowości. "Tatrzańscy policjanci i strażnicy miejscy w czasie ferii zimowych mają pełne ręce roboty" - czytamy na stronie małopolskiej policji.

Wystrzały z butelek i pijani turyści

Chociaż turystyka jest motorem napędowym Zakopanego, nie każdy odwiedzający jest mile widziany. - Pani, co tu się działo rok temu. Gówniarze libacje sobie urządzili pod moimi oknami - opowiada Roman, mieszkaniec Zakopanego. - Ulepili sobie bałwana, a później zaczęli wtykać w niego butelki i puszki po piwie, z których odpalali petardy. Dudnili przez dobre 20 minut, a gdy krzyknąłem, że zaraz zadzwonię na policję, uciekli, przy okazji rzucając kulą śniegu wprost w moją szybę. Hołota się zjechała - komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską. Takie sytuacje, choć jednostkowe, pozostawiają niesmak.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Jak bawili się Polacy na sylwestrze po zmianach w TVP? "Wspaniała impreza"

Anna, która przeprowadziła się do Zakopanego spod Warszawy, co roku wybiera ucieczkę z miasta w okresie ferii.

Nauczona doświadczeniem pakuje walizki i wraca w rodzinne strony. Do Zakopanego za to chętnie przyjeżdża jej rodzina. - Robimy tak zwaną podmianę domów. Im nie przeszkadza zgiełk czy tłumy. Ja zdecydowanie wolę ciszę.

Marek, który kiedyś prowadził pensjonat, przyznaje, że turystom czasem trudno jest dogodzić. Ferie wspomina jako kilkutygodniowy maraton. - Non stop słyszałem narzekania, że ktoś nie ma widoku na Giewont, nawet jeśli rezerwował pokój z innej strony. Czasem pozostawiali po sobie ogromny bałagan - wyznaje.

Górale narzekają. "To hipokryzja"

Gdy pojawiły się artykuły o tym, że po świętach turyści wyjechali, w wielu miejscach w sieci pisano: "o, nareszcie", "całe szczęście", "oby jak najdłużej was nie było". - Takie komentarze pochodzą od osób, które nie zdają sobie sprawy z rzeczywistości i z tego, jak funkcjonuje miasto tak silnie związane z turystyką - podkreśla Marcin, mieszkaniec Zakopanego i autor bloga "Cepry w Zakopanem".

Nie ukrywa, że złości go internetowa nagonka na turystów. - To hipokryzja. Ludzie, którzy narzekają, zapominają, że ich dobrobyt w dużej mierze zależy od turystyki. Jeśli przestaną przyjeżdżać, to miasto straci swój główny źródło dochodów – mówi w rozmowie z WP Kobieta. - Zarobek ogromnej liczby osób zależy od tego, ilu przyjedzie turystów. Czasem to ich być albo nie być. Większość z Zakopanego żyje z turystyki, czy pośrednio, czy bezpośrednio. W tym regionie nie ma przecież żadnych dużych biznesów, fabryk czy korporacji - dodaje.

Jako przykład podaje pandemię COVID-19. - Wtedy pojawiły się ogromne problemy i to nie tylko w branży turystycznej. Ludzie tracili pracę, firmy i sklepy się zamykały, nie działo się tutaj po prostu wtedy nic, a ludzie płakali, że nie ma turystów. Teraz natomiast o wszystkim zapomnieli - komentuje.

Marcin przyznaje, że niedogodności są odczuwalne, ale sam nauczył się już z tym funkcjonować. - Są korki, kolejki do sklepów. Trzeba się do tego przyzwyczaić. My jesteśmy już nauczeni, że zakupy należy robić wcześnie rano, bo później jest ogromna liczba ludzi, a półki sklepowe są wymiecione. Jeżeli chodzi o poruszanie się po mieście, to staramy się unikać jeżdżenia samochodem. Zakopane jest na tyle małe, że w przeciągu 15-20 minut można dojść na piechotę w większość miejsc. To pozwala wyeliminować niedogodności - zaznacza.

Turysta turyście nierówny

Marcin podkreśla jednak, że o ile docenia turystów, którzy chcą podziwiać piękno Zakopanego, ciężko patrzy mu się na osoby, które naturę i zasady mają za nic. Jednym z głównych wyzwań jest zachowanie czystości w mieście i na szlakach. Mimo inwestycji w miejskie toalety i infrastrukturę wielu turystów wciąż załatwia swoje potrzeby na dziko.

- To totalny brak kultury. Takie zachowania bardzo frustrują mieszkańców, tym bardziej że miasto zwiększyło ilość tanich, miejskich toalet dostępnych bez problemu, których wybudowano w zeszłym roku kilkanaście. W tej chwili nie ma problemu z tym, że kosztują one na przykład 10 zł. Na Krupówkach za 3 zł można znaleźć bardzo szybko przystępną miejską toaletę - komentuje autor bloga "Cepry w Zakopanem".

Dodaje, że jest też bardzo duża grupa przyjezdnych, którzy strasznie śmiecą. - Zostawiają śmieci, puszki, butelki w różnych miejscach miasta, na murkach, na ławkach, przy wejściach na szlaki i co najgorsze - również na nich. Oczywiście zawsze problemem jest również to, że wieczorową porą spotyka się turystów, którzy przesadzili z alkoholem. Na szczęście z roku na rok sytuacja się poprawia i wierzę, że w tym sezonie nie dadzą nikomu powodu do narzekań - wyznaje.

Agnieszka Natalia Woźniak, dziennikarka Wirtualnej Polski

Jesteśmy ciekawi twojej opinii. Wypełnij ankietę dotyczącą zdrowego stylu życia. Znajdziesz ją TUTAJ.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
zakopaneturyściferie zimowe

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (46)