Może zniszczyć życie. "Sprawcy hejtu nie mogą być bezkarni"
Może prowadzić do depresji, zaburzeń psychicznych, a nawet samobójstw. Ale nie jest i nie powinien pozostawać bezkarny. O hejcie w sieci rozmawiamy z Aleksandrą Cedro, twórczynią i ambasadorką kampanii #HejtOutLoveIn realizowanej m.in. przez fundację Anji Rubik SEXED.PL i TikTok.
Ewa Podsiadły-Natorska: Jeszcze parę lat temu słowo hejt nie istniało. Dziś mamy kampanie społeczne, filmy i książki na ten temat. Mamy też ofiary hejtu. Co takiego na przestrzeni tych lat się wydarzyło?
Aleksandra Cedro: Tak naprawdę hejt istniał w internecie od początku, tylko wcześniej nie był nazwany. Pojawieniu się hejtu sprzyjało poczucie bycia anonimowym w sieci, choć myślenie, że w internecie nie można nikogo namierzyć, jest złudne. Znacznie łatwiej jest napisać coś hejterskiego niż podejść do kogoś w szkole czy w pracy i powiedzieć coś takiego w twarz. Ja przez całe swoje życie z "hejtem w realu" spotkałam się raz, góra dwa razy, a w internecie jest to nagminne.
Przemoc w sieci może dotknąć każdego?
Tak. Nieważne, czy jesteś osobą publiczną, czy nie – możesz być ofiarą hejtu. Wystarczy, że masz gdzieś swój profil, zamieszczać komentarze, coś publikujesz.
To jest coś, o czym powinni pamiętać rodzice, "wpuszczając" swoje dzieci do sieci?
Oczywiście. Rodzicom często brakuje wiedzy, co dzieje się w internecie i na co mogą być narażone ich dzieci. A skala cyberprzemocy, jaka może spotkać najmłodszych, jest ogromna – potwierdzają to statystyki. Rosnąca liczba samobójstw wśród dzieci i młodzieży nierzadko spowodowana jest właśnie hejtem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Po czym rodzice mogą rozpoznać, że ich dziecko padło ofiarą hejtu?
Na pewno po zmianie zachowania, dlatego z dzieckiem trzeba rozmawiać i interesować się, co dzieje się w jego życiu. Dzieci będące ofiarami hejtu często czują się słabsze i niepewne siebie, są przestraszone i lękliwe. Sama doświadczyłam hejtu, więc na własnym przykładzie mogę powiedzieć, że człowiek, który staje się jego ofiarą, wycofuje się, zaczyna się bać, zamyka się w sobie. Dlatego trzeba dziecku tłumaczyć, że to nie jego wina i że hejt nie jest czymś normalnym.
Do czego jeszcze może doprowadzić hejt?
Do depresji, zaburzeń psychicznych, prób samobójczych. Pamiętam jedną z pierwszych głośnych historii związanych z hejtem, która skończyła się tragicznie. Młoda dziewczyna, którą to spotkało, prowadziła konto na platformie Tumblr. Doświadczyła tak ogromnego hejtu, przede wszystkim dotyczącego swojego wyglądu, że wpadła w zaburzenia odżywiania i w końcu popełniła samobójstwo. Wtedy w końcu zaczęto mówić, do czego może prowadzić hejt i że jego sprawcy nie mogą być bezkarni.
Kim jest hejter?
Hejterami najczęściej zostają osoby, które bardzo siebie nie lubią. Często smutne, nieszczęśliwe, z niską samooceną, które chcą zaburzyć czyjeś poczucie własnej wartości. Hejt ma zaboleć. Ma sprawić, że ktoś będzie cierpiał. Warto wiedzieć, że istnieją w sieci całe grupy hejterów, więc nie zawsze jest to jedna osoba.
Ludzie zaczęli na hejt w końcu reagować?
Tak. Zauważyłam, że młodzi ludzie mają w sobie coraz więcej empatii, co widać np. na TikToku. Na Facebooku, z którego korzystają starsi użytkownicy, hejtu bywa niestety więcej. Na szczęście przybywa twórców, którzy głośno mówią o hejcie, a także o pozytywnym nastawieniu do siebie, do swojego ciała oraz innych osób.
Nie ma najmniejszych wątpliwości, że hejt trzeba potępiać i na niego reagować. Jakie mamy opcje?
Z badań NASK wynika, że blisko 40 proc. młodych ludzi nie reaguje na przemoc w internecie i nikomu o niej nie mówi, natomiast aż połowa z nich uważa, że osoby, które obrażają innych w sieci, pozostają bezkarne. Mówimy o tych statystykach w ramach naszej kampanii. Jakie mamy opcje? Na pewno można pójść na policję i powołać się np. na punkty Kodeksu karnego dotyczące uporczywego nękania, gróźb karalnych, zniewagi czy zniesławienia. Te sprawy nie są jeszcze bardzo częste, ale ich przybywa, bo coraz więcej osób ma świadomość, że hejt jest formą przemocy i podlega karze.
A czego nie należy robić, gdy zetkniemy się z hejtem?
Na pewno hejtu nie można naganiać hejtem. Hejtera najlepiej wyciszyć lub w miarę możliwości usunąć ze społeczności.
Hejt może złamać każdego?
Jedna osoba przejmie się hejtem bardziej, druga mniej. Znam osoby, które – niestety – wsiąkły w wyidealizowany świat Instagrama i przejmują się każdą formą krytyki, więc retuszują zdjęcia, ukrywają się za filtrami. Boją się opinii innych, choć hejt i krytyka to nie to samo. Konstruktywna krytyka to opinia, którą można wytłumaczyć, poprzeć argumentami, uzasadnić. A hejt przede wszystkim ma nas urazić. Jest nacechowany emocjonalnie.
To jak się przed nim bronić?
Coraz więcej aplikacji i mediów społecznościowych pozwala walczyć z hejtem. Możemy usuwać i blokować hejtujących użytkowników, usuwać komentarze, blokować słowa-klucze. Instagram, Facebook i TikTok dają nam taką możliwość. Bardzo ważne jest też to, że gdy widzimy hejt, musimy na niego reagować, np. publikując pozytywny komentarz. Podam przykład. Jeśli w swoich kanałach umieszczam treści związane z trądzikiem, to ktoś hejtując je, uderza nie tylko we mnie, ale we wszystkie osoby zmagające się z tym problemem. Dlatego komentować powinniśmy rozważnie.
Jak wspierać ofiarę hejtu? Komentarz Patrycji Wonatowskiej, ekspertki SEXED.PL: – Ważna jest obecność bliskich osób, które będą wspierać tę osobę w trudnej dla niej sytuacji. Istotny jest stały kontakt – trzeba rozmawiać, słuchać, pytać, czego potrzebuje, co w danej chwili może jej pomóc, bez presji i oceniania. Należy wziąć także pod uwagę rozmowę ze specjalistą czy konsultacje ze środowiskiem specjalizującym się w tej dziedzinie. Jedynie odpowiednia wiedza i doświadczenie umożliwią zapewnienie właściwej opieki. W ten sposób ofiara hejtu będzie mogła stopniowo wychodzić na prostą.
Antyprzemocowa, anonimowa linia pomocowa SEXED.PL: 720 720 020 (skierowana jest do osób uwikłanych w przemoc i oferuje bezpłatną pomoc psychologiczną od poniedziałku do soboty w godz. 17–21).