Myślała, że ma COVID-19. W efekcie choroby amputowano jej obie nogi
46-letnia kobieta była pewna, że ma COVID-19. Dokuczała jej gorączka i ból głowy. Później jej ciało stało się sine. Po kilku tygodniach walki o życie, lekarze musieli amputować jej obie nogi.
Gdy Cher Little zachorowała, miała wysoką temperaturę i ból głowy. Lekarz kazał jej wykonać test na koronawirusa.
Tajemnicza choroba Brytyjki
Kiedy jednak na twarzy kobiety pojawiła się wysypka, a jej skóra zaczęła sinieć, rodzina zabrała ją do szpitala. U kobiety zdiagnozowano posocznicę meningokokową.
- Zanim dotarła na ostry dyżur, całe jej ciało było czarne od stóp po czubek głowy, miała liczne pęcherze i jej ciało krwawiło. Lekarze od razu wprowadzili ją w śpiączkę w ciągu 15 minut od przebycia do szpitala. Miała niewydolność wielonarządową. Wyglądała, jakby się rozpadała - wspomina siostra Cher, Sian Lloyd.
Zobacz także: Zdrada emocjonalna. "Zwierzał się koleżance z naszych problemów, ona go pocieszała"
Lekarze dawali jej tylko 20% szans na przeżycie
Cher miała zaledwie 20 proc. szans na przeżycie. Walka o kobietę trwała przez trzy tygodnie.
- To było przerażające, a ona musiała przejść przez to wszystko sama z powodu zasad Covid. Za każdym razem, gdy próbowali wyprowadzić ją ze śpiączki, nie reagowała zbyt dobrze, więc musieli znów ją usypiać. Gdy wyzdrowiała, powiedzieli nam, że była najbardziej chorą pacjentką w szpitalu - wspomina siostra Cher.
Gdy ją wyprowadzono ze śpiączki, musiała mieć amputowane nogi
Po trzech tygodniach Cher została wyprowadzona ze śpiączki i odłączona od respiratora. Zaczęła sama oddychać.
- Od samego początku mówiono nam, że z powodu braku krwi płynącej przez jej kończyny, prawdopodobnie doznała rozległych uszkodzeń dłoni i stóp - mówi jej siostra, Sian. - Cała jej skóra była pokryta licznymi pęcherzami. Udało się uratować jej ręce, a pęcherze na nosie i twarzy zniknęły - opowiada. Jednak nóg kobiety nie udało się ocalić.