Blisko ludziNajsłynniejsze polskie himalaistki

Najsłynniejsze polskie himalaistki

Najsłynniejsze polskie himalaistki

Jadą na koniec świata, by przez kilka tygodni mierzyć się z najwyższymi szczytami, ekstremalną pogodą i ograniczeniami organizmu, niejednokrotnie balansując na granicy życia i śmierci.

Kinga Baranowska

Kilka tygodni temu ta delikatna blondynka o stalowych nerwach, wielkiej odwadze i determinacji zdobyła swój dziewiąty ośmiotysięcznik - Gasherbrum II, stając się tym samym najlepszą polską himalaistką w historii. Na trzech szczytach stanęła jako pierwsza Polka, m.in. Kanczendzondze, uznawanej za jedną z najtrudniejszych dla wspinaczy gór świata.

Jak to się stało, że urodzona na Kaszubach dziewczyna zakochała się w górach? "Stało się to podczas pierwszego pobytu w Tatrach, które zrobiły na mnie ogromne wrażenie i postanowiłam wracać tam najczęściej, jak się da" - opowiada Kinga Baranowska w rozmowie z magazynem "Salt@Pepper".

Zdobycie Kanczendzongi zadedykowała Wandzie Rutkiewicz, która zginęła podczas próby wejścia na ten szczyt. "Wanda z pewnością była ważną postacią zarówno dla polskiego himalaizmu, jak i dla mnie. Pod Kanczendzongą szczególnie dużo o niej myślałam" - wspomina.

Baranowska zdobywa Himalaje bez wspomagania tlenowego. "Trwa to o wiele dłużej, ale moim zdaniem w niektórych sytuacjach jest nawet bezpieczniejsze, gdyż nie polegam wyłącznie na butli, która może być na przykład zalodzona" - tłumaczy.

RAF / mtr / WP Kobieta

1 / 5

Wanda Rutkiewicz

Obraz
© PAP

Legenda polskiego himalaizmu. W 1978 r., jako pierwsza Europejka, stanęła na Mount Evereście. Tego samego dnia konklawe wybrało na papieża Karola Wojtyłę.Gdy kilka lat później Wanda Rutkiewicz spotkała się z Janem Pawłem II, ten stwierdził: "Dobry Bóg tak chciał, abyśmy tego samego dnia zaszli tak wysoko".

Zdobyła jeszcze siedem innych himalajskich ośmiotysięczników, w tym jako pierwsza kobieta - K2. Dwukrotnie wychodziła za mąż, ale oba związki zakończyły się rozwodem. Później spotkała mężczyznę, który kochał góry tak jak ona - związała się z niemieckim wspinaczem Kurtem Lyncke. Jednak 24 lipca 1990 ukochany na jej oczach odpadł od ściany Broad Peak i spadł w 400-metrową przepaść.
Wandy Rutkiewicz nie zniechęciło to jednak do himalaizmu. "Człowiek nie rezygnuje z takiej pasji jak wspinaczka, nawet wtedy, gdy ma do czynienia ze śmiercią. Życie smakuje najlepiej, gdy można je stracić" - mówiła w jednym z wywiadów.

12 maja 1992 r. atakowała razem z meksykańskim wspinaczem Carlosem Carsolio szczyt Kangczendzonga, drugą najwyższą górę Himalajów. Była chora i zmęczona, ale nie posłuchała partnera namawiającego ją do zejścia. Postanowiła przeczekać noc i rankiem kontynuować wejście. Nigdy nie wróciła do obozu, a ciała Wandy Rutkiewicz do dziś nie odnaleziono.

2 / 5

Anna Czerwińska

Obraz
© PAP

"Góry to świetna szkoła życia. Trzeba umieć się dogadać nie tylko z ludźmi, ale i z górą właśnie. Ja z górą nie walczę, ja z nią negocjuję" - opowiada jedna z najwybitniejszych polskich himalaistek, zdobywczyni sześciu ośmiotysięczników (w 2000 r. jako druga Polka po Wandzie Rutkiewicz stanęła na Mount Evereście) oraz jako pierwsza Polka Korony Ziemi, czyli najwyższych szczytów wszystkich kontynentów.

Anna Czerwińska pokochała góry podczas wakacji spędzanych w Tatrach. "Rodzice koleżanki jeździli na całe lato do górala pod Bukowinę i chłopcy pracowali z góralami w polu, a myśmy sobie po górach łaziły, bo ten góral powiedział, że baby u niego nie będą pracowały" - wspomina.

W Himalajach często wspinała się w zespołach kobiecych, najczęściej z Wandą Rutkiewicz i Krystyną Palmowską. Gdy w maju 2000 r. stawała na szczycie Mount Everestu, była najstarszą kobietą, która dokonała tego wyczynu. Miała 51 lat. "To była wspaniała przygoda. Dała mi radość i satysfakcję, jakiej nie oczekiwałam" - opisuje w książce "Korona Ziemi".

3 / 5

Krystyna Palmowska

Obraz
© Arch. Janusz Kurczab / jkw.pl

30 czerwca 1983 roku stała się pierwszą kobietą, która zdobyła szczyt Broad Peak. W Polsce obowiązywał wówczas stan wojenny, dlatego Krystyna Palmowska razem z towarzyszką wyprawy, Anną Czerwińską, namalowały na swoim namiocie napis "Solidarność". "To był taki ponury okres w naszej historii i w ten sposób postanowiłyśmy zamanifestować swoją niezależność i niezgodę na sytuację w kraju" - opowiada.

Dwa lata później, wraz z Wandą Rutkiewicz i Anną Czerwińską, zdobyła Nanga Parbat, dokonując pierwszego wejścia w zespole czysto kobiecym. W 1975 r. Palmowska brała udział w ataku na Gasherbrum II, który jednak przerwała, aby sprowadzić na dół pakistańskiego oficera łącznikowego - kapitana Saeeda Ahmeda Malika.

Po wyjściu za mąż i urodzeniu synka zrezygnowała ze wspinaczki. "Miałam w pamięci historię koleżanek, które straciły życie w górach i zostawiły dzieci. Nie chciałam swojego dziecka narażać na podobną sytuację" - tłumaczy.

4 / 5

Dobrosława Miodowicz-Wolf (na pierwszym planie)

Obraz
© PAP

Córka PRL-owskiego działacza związkowego, Alfreda Miodowicza, karierę wspinacza rozpoczęła w Tatrach, gdzie dokonała m.in. pierwszego zimowego wejścia wschodnią ścianą Zadniej Baszty oraz wytyczyła nowe drogi na Jaworowy Szczyt, Zamarłą Turnię i Wołową Turnię.

W latach 80. Dobrosława Miodowicz-Wolf, zwana przez przyjaciół "Mrówką" ruszyła na podbój Himalajów. W 1984 r. wzięła udział w wyprawie na K2. Nie zdobyła wówczas słynnego szczytu, osiągając wysokość 7350 m. Rok później udało jej się przekroczyć magiczną granice 8 tysięcy metrów, wspinając się na Nanga Parbat.

W 1986 roku Dobrosława Miodowicz-Wolf ponownie zmierzyła się z K2, u boku Anny Czerwińskiej, Wandy Rutkiewicz i Krystyny Palmowskiej. W ataku szczytowym uczestniczyła jednak sama, przyłączyła się do 5-osobowej grupy wspinaczy. Dotarła do wysokości 8500 m, jednak na skutek gwałtownego załamania pogody śmiałkowie musieli zawrócić. "Mrówka" pomagała towarzyszom, ale kiedy sama potrzebowała wsparcia, w pobliżu nie było nikogo. Zmarła z wycieńczenia. Jej ciało zostało odnalezione rok później, wiszące na linach poręczowych.

W 1987 r Dobrosława Miodowicz-Wolf została pochowana u podnóża K2.

5 / 5

Anna Lichota

Obraz
© Ania Lichota / Facebook

"Bez cienia lęku patrzę w ziejącą pode mną otchłań, która, w razie nieopatrznego ruchu, może mnie pochłonąć w oka mgnieniu. Nie czuję strachu. Stan umysłu, w którym się znajduję, otwiera możliwości, o jakich nie miałam pojęcia" - czytamy w książce "No i na co ci te góry". Jej autorką jest 43-letnia Anna Lichota, która wyjechała z Polski w 1996 r. Od tego czasu ukończyła prestiżowe uczelnie (m.in. London School of Economics and Political Science), pracowała na wysokich stanowiskach w kilkunastu krajach świata, angażowała się w działalność humanitarną (np. w Nepalu) oraz jako trzecia Polka zdobyła Koronę Ziemi. Na Mount Everest weszła w 2010 r. Dwa lata później stanęła na Lhotse. Wcześniej na czwartym szczycie świata pojawiała się tylko jedna Polka, Anna Czerwińska.

Lichota prowadzi szkolenia i warsztaty motywacyjne. "Dzielę się moim górskim doświadczeniem występując publicznie, prowadząc inspirujące prelekcje, podnosząc aspiracje innych" - tłumaczy.

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (2)