Nazywali ją "Piekielny Piotruś". Warakomska o swoim dzieciństwie
Dorota Warakomska nigdy nie była "typową dziewczynką". Uwielbiała skakać po drzewach, strzelać z łuku i łowić węgorze. - Czasem, gdy za bardzo dokazywałam, bliscy nazywali mnie "Piekielny Piotruś" - wyznała w najnowszym wywiadzie.
17.05.2024 | aktual.: 17.05.2024 13:04
Dorota Warakomska swego czasu była jedną z najbardziej cenionych polskich dziennikarek informacyjnych. Zajmowała się krajowymi i zagranicznymi wydarzeniami politycznymi oraz gospodarczymi. Przez kilka lat była korespondentką w USA. Ma też na swoim koncie wywiady z Hillary Clinton oraz George'em W. Bushem.
Przygodę z mediami rozpoczynała w latach 90. od stażu w Telewizji Polskiej. Bardzo szybko okazało się, że ma ogromny talent. W 2006 roku postanowiła zakończyć współpracę ze stacją, po tym jak została odwołana z powierzonej funkcji zastępczyni.
Po rozstaniu z telewizją zadomowiła się na dobre w radiu. Prowadziła audycje w TOK FM. Skupiła się na pisaniu felietonów oraz książek. Najpierw "Droga 66", później przyszedł czas na kolejne: "Co się stanie z Ameryką" z 2018 r. i "Śmiało. Mów własnym głosem!" z 2020 r.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Opowiedziała o swoim dzieciństwie
Dorota Warakomska unika mówienia o życiu prywatnym. Gdy pod koniec kariery w telewizji rozwiodła się ze swoim starszym o 13 lat mężem Jarosławem Szczepańskim, opozycyjnym dziennikarzem z czasów PRL, powiedziała tylko, że rozstali się w zgodzie. Skwitowała, że podobnie jak ślub, odbyło się to bez rozgłosu i niepotrzebnego zamieszania.
Teraz na łamach "Wysokich Obcasów" opowiedziała o swoim dzieciństwie. Jak się okazuje, nie było ono standardowe, Warakomska nie była typową dziewczynką. Bardzo lubiła zabawy, które uchodziły za typowo chłopięce.
"Moje dzieciństwo dzieli się na dwie części – najpierw beztroska, samo szczęście, żadnych kłopotów. Byłam młodszą córką. Od starszej siostry usłyszałam kiedyś: "przed dzieckiem wszystko się ukrywało". Jako to dziecko właśnie nie zdawałam sobie sprawy, że rodzice mają problemy. A były tak poważne, że rozwiedli się, gdy miałam 11 lat, ojciec wyjechał za granicę i zniknął z mojego życia na wiele lat. Z tamtego czasu pamiętam także smutek i trudniejsze chwile" - wspomina.
"Ojciec kupił mi łuk i strzały, zabrał nad Świder i ćwiczyłam strzelanie do celu. (...) Kiedy mama wyjeżdżała w kolejną podróż i pytała, co nam kupić, siostra prosiła o jakąś ładną bluzeczkę, a ja o matchboxa. Zebrałam pokaźną kolekcję tych resoraków. Lubiłam auta".
Nie była "grzeczna"
Jako mała dziewczynka otrzymała ksywkę "Piekielny Piotruś". Szybko musiała pożegnać się z długimi blond włosami.
"Długie włosy skończyły się kiedyś w przedszkolu" - wyznała Dorota. "Miałam wtedy blond loki za ramiona, ojciec stwierdził, że nie będzie mnie czesał w kitki i kucyki, zaprowadził mnie do męskiego fryzjera, a ten ściął włosy na zapałkę. Dał tacie do koperty pukiel tych anielskich włosów. Gdy mama wróciła, załamała ręce. Czasem, gdy za bardzo dokazywałam, bliscy nazywali mnie "Piekielny Piotruś" - wyznała na łamach "Wysokich Obcasów".
Tata nauczył ją lutować i łowić węgorze. Mała Dorota uwielbiała rozbijać namiot i wspinać się na drzewa. Nikt nie wymagał od niej bycia "grzeczną dziewczynką". Miała ogromną ciekawość świata i żądzę przygód. Czuła się kochana i akceptowana bezgranicznie.
"Dziś wiem, że z dziewczynek, które chodzą po drzewach i mają poobijane kolana, wyrastają ciekawe świata i odważne osoby. (...) Najpewniej, gdybym była wychowywana na tzw. "grzeczną dziewczynkę", która ma być cicho, nie biegać i nie pobrudzić ubranka, nie zostałabym dziennikarką, nie jeździłabym po świecie" - stwierdziła w wywiadzie.
Zobacz także
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl