Nie wierzyła własnym oczom. Tak wyglądał szpitalny obiad w Bydgoszczy
Szpitalne posiłki od lat wywołują skrajne emocje, będąc symbolem smutnej, bezsmakowej kuchni. Ale ten obraz powoli odchodzi w przeszłość. Kobieta z Bydgoszczy była w szoku, kiedy zobaczyła, jak może wyglądać szpitalne jedzenie. To, co zastała, przerosło jej najśmielsze oczekiwania.
Przez lata szpitalne jedzenie było tematem niekończących się żartów i westchnień. Chudo, mdło, bez smaku - tak w skrócie opisywano posiłki serwowane na oddziałach. Zdjęcia zrobione ukradkiem, przedstawiające papkowate dania o nieokreślonej barwie, zalewały internetowe fora i grupy, stając się symbolem szpitalnej rzeczywistości. Pacjenci prześcigali się w opowieściach o tym, jak ich dieta ograniczała się do jedynej słusznej, a zarazem jedynej dostępnej opcji: paczki z domu.
A jednak, ten obraz zaczyna się zmieniać. Coraz częściej, obok memów o "kolorowej zupie" i "talerzu smutku", pojawiają się zdjęcia, które wprawiają w osłupienie. Zdjęcia, które równie dobrze mogłyby pochodzić z restauracji z aspiracjami do gwiazdki Michelin.
W przedszkolu był koszmarem dzieciństwa. W tej wersji to najlepszy obiad na lato
Szpitalne jedzenie, które zadziwiło internet
To, co zobaczyła jedna z internautek podczas wizyty w Centrum Onkologii im. prof. F. Łukaszczyka w Bydgoszczy, przeszło jej najśmielsze oczekiwania. Zamiast skromnej porcji zupy i kawałka chleba pacjenci mieli do dyspozycji szwedzki stół zastawiony rozmaitymi daniami - od twarożku ze szczypiorkiem i jajek w majonezie, przez naleśniki i krokiety, aż po klasyczne obiady z mięsem i warzywami.
"Byłam u koleżanki w odwiedzinach i byłam w szoku " - napisała w poście na Facebooku, który szybko obiegł media społecznościowe.
Reakcje internautów były równie emocjonalne. "Niemożliwe", "Nie do wiary", "Nie tylko pani jest w szoku" - to tylko niektóre z komentarzy, które pojawiły się pod zdjęciami. Wielu użytkowników przyznało, że początkowo myśleli, iż fotografie przedstawiają śniadanie w hotelu, a nie szpitalny obiad.
Co najważniejsze, pacjenci bydgoskiego szpitala nie muszą za te posiłki dodatkowo płacić. "No i to jest szpital, brawo gratuluję, aż miło się patrzy. Bo u nas dostaniesz zupę w pojemniku plastikowym i musisz jeszcze go oddać" - napisała z żalem jedna z komentujących kobiet, porównując sytuację do swojego doświadczenia w innej placówce.
Szpitalny obiad jak w restauracji
Fenomen bydgoskiej placówki nie jest przypadkiem. Centrum Onkologii bierze udział w rządowym programie "Dobry posiłek w szpitalu", którego celem jest poprawa jakości żywienia pacjentów w publicznych placówkach medycznych. To właśnie dzięki temu projektowi w niektórych szpitalach można zjeść posiłki, które smakiem i wyglądem przypominają te z dobrej restauracji.
Co więcej, pacjenci w Bydgoszczy mają możliwość samodzielnego komponowania posiłków, wybierając z bogato zastawionego stołu to, na co mają ochotę. Jeśli ktoś z rodziny odwiedza chorego, również może spróbować dań ze szpitalnej kuchni. W takim przypadku opłata wynosi 31 zł za śniadanie lub kolację i 42 zł za obiad.
Podobne innowacje pojawiają się także w innych miastach. Przykładem może być Szpital Uniwersytecki w Krakowie, który testował program "Pacjent wybiera". Chorzy otrzymywali formularze z menu i mogli samodzielnie zdecydować, czy na obiad wolą tradycyjnego schabowego, czy może kurczaka w sosie curry albo makaron z tofu i warzywami. Takie podejście udowadnia, że szpitalne jedzenie wcale nie musi być powodem do wstydu.
To pokazuje, że zmiana jest możliwa, a polskie szpitale chcą zerwać ze stereotypem złego jedzenia. Odpowiednie odżywianie w chorobie jest kluczowe dla powrotu do zdrowia. Smaczne, apetyczne i różnorodne posiłki to nie tylko poprawa komfortu, ale i ważny element procesu terapeutycznego.