GwiazdyNie wszyscy palący w pracy to palacze. 5 rzeczy, których nauczyłam się chodząc "na fajkę"

Nie wszyscy palący w pracy to palacze. 5 rzeczy, których nauczyłam się chodząc "na fajkę"

Palenie jest złe. Na raka płuc się umiera. Wszyscy mamy tego świadomość i to nie od dziś. Są jednak takie rzeczy, które bez chodzenia "na fajki" i "na kawki" trudno w pracy załatwić. Wiedzą o tym palacze, a niepalący nigdy tego nie zrozumieją.

Nie wszyscy palący w pracy to palacze. 5 rzeczy, których nauczyłam się chodząc "na fajkę"
Źródło zdjęć: © iStock.com
Helena Łygas

09.02.2018 | aktual.: 14.08.2018 16:02

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Rząd pracuje właśnie nad zmianami w Kodeksie pracy, które mają uderzyć w wychodzących w godzinach pracy na papierosa. Jeśli wejdą w życie, czas spędzony na paleniu będzie ewidencjonowany i odbierany w formie bezpłatnych nadgodzin. Są jednak powody dla których dzienna dawka substancji smolistych może bardziej pomóc niż zaszkodzić.

My, palacze (nałogowi lub popalający) zaczynaliśmy podobnie. Wcale nie ze stresu, ani nie żeby zrobić sobie przerwę (no, chyba, że od matematyki i biologii), ale ze względów stricte towarzyskich. Palący za szkołą byli najczęściej fajniejsi, a przede wszystkim popularniejsi od reszty licealnej społeczności.
Innym, równie nastoletnim, powodem bywała chęć przybliżenia się do bohaterów filmowych. Na ekranie paliły Audrey Hepburn, Marlena Dietrich, palili Alan Delon, Clint Eastwood, Woody Allen. Jak nie uznać, że to czynność romantyczna i nobilitująca po obejrzeniu sceny, w której zaciąga się James Dean albo Zbigniew Cybulski?

Z perspektywy czasu te wczesne motywacje wydają się śmieszne, zwłaszcza, jeśli przez okno biura zerkniemy na przytupujących na mrozie kolegów i koleżanki. W pracy popalają jednak nie tylko uzależnieni od nikotyny, którzy bez stosownej dawki co kilka godzin zaczynają bezwiednie postukiwać obcasem i zgrzytać zębami. "Dymek" w godzinach pracy pociąga też wszelkiej maści cwaniaków, między innymi:

Tych, którzy kochają plotki…

…czyli nie przymierzając – wszystkich. Oczywiście w różnym wymiarze i natężeniu. Nie każdy chce poznać szczegóły życia seksualnego szefa wszystkich szefów, ale już o jego tzw. ścieżce zawodowej chętnie posłucha lwia część podwładnych. Papieros tuż po (stresującej prezentacji np.) pomaga szczególnie osobom dopiero co przyjętym. W kilka dni można zorientować się kto jest kim i czego po kim się spodziewać.

Jeśli chcesz wychodzić wcześniej, żeby zgarnąć dzieci z przedszkola, wiadomo, że lepiej zagadać na ten temat z inną młodą matką niż kawalerem-karierowiczem. Przecież nie przejdziesz się po biurze wypytując obcych ludzi o sytuację rodzinną. Z tej perspektywy przerwa na fajki zapewnia rodzaj korporacyjnego "know-how", wcale nie mniej potrzebnego niż szkolenie z Excela dla zaawansowanych.

…i tych, którzy obawiają się, że zostaną oplotkowani

Połowie palących zależy na wymianie informacji – soczystych lub niezbędnych, a drugiej, żeby wymieniane informacje nie dotyczyły ich. Szefowa zrywa się zawsze dokładnie wtedy, kiedy większa grupa podwładnych zbiera się do palarni? W słowniku body language znaczy to tyle co "nic o mnie beze mnie". To symptom delikatnej paranoi (w końcu nie ona jedna w kolejce do oplotkowania) lub też przejaw wybitnych zdolności strategicznych. Bo czy bunt na pokładzie nie zaczyna się właśnie od porozumienia majtków?

Plejada kopcąca

O ile nie jesteś wyższego szczebla managerem / wieloletnim pracownikiem administracji raczej nie jesteś "na ty" z dyrektorem strategicznym spółki. Możesz być, oczywiście - jeśli palisz. Nie ma miejsca bardziej egalitarnego niż to, które wyznaczono do palenia.

Niech was nie zwiedzie kontener na śmieci i widoczek na garaże z blachy falistej, to równościowe eldorado. Na stołówce nie dosiądziesz się do osoby, która w hierarchii znajduje się kilkanaście pięter nad tobą. Tutaj – wszystko jest możliwe. Nie poszedłbyś poprosić szefa wszystkich szefów o pożyczenie długopisu, a w palarni możesz zapalniczkę nie tylko pożyczyć, ale nawet poprosić miłościwie panującego, żeby cię, za przeproszeniem, obsłużył.

Poganiacze i poganiani

Bywają miejsca pracy, w których na przerwą na lunch najzwyczajniej w świecie nie ma czasu. A nawet jeśli jakiś kwadransik można by na ten zbożny cel wyrwać nie jest to dobrze widziane. Jak to musisz jeść? Masz przepraszam 6 lat? Jeszcze rośniesz? Pani Ela i kolega Tomek przecież nie jedzą, nie wygłupiaj się!

Co innego taki nałóg. Status palacza uprawnia cię co najmniej do dodatkowych 20 minut wolnego w czasie pracy. Choroba nie wybiera, a "kultura organizacji" kogo jak kogo, ale chorych akurat nakazuje szanować.

Turnus mija, ja niczyja

W wydanej niedawno książce "Sztuka obsługi penisa" , seksuolog Andrzej Gryżewski opowiada, że związki i romanse rozgrywające się w firmach idą Polakom świetnie. Często znacznie lepiej niż te tradycyjne, gdzie styrani i zirytowani partnerzy wpadają na siebie w okolicach 21, żeby za dwie godziny iść spać.

Jeśli romans w pracy jest wysoko na liście twoich seksualnych fantazji, nie czekaj – zacznij palić. Bo jak tu inaczej poznać ponętną Krysię, która nie tylko nie pracuje w twoim dziale, ale nawet nie pracuje na tym samym piętrze. Rozmowa na papierosie z obcą osobą jest akceptowalnym społecznie zachowaniem. W przeciwieństwie do nachodzenia hipotetycznej wybranki przy biurku.

Źródło artykułu:WP Kobieta
papierosykorporacjanałóg
Komentarze (70)