"Nie zostałam zgwałcona jako kobieta, zostałam zgwałcona jako człowiek". Rok po próbie gwałtu w Szwecji Polka opowiada historię
Chciała żyć spokojnie i przeprowadziła się do Szwecji. Ale 10 lat później Agnieszka Wiśniewska wracając ze sklepu została napadnięta i próbowano ją zgwałcić. Teraz zdecydowała się opowiedzieć swoją historię.
Agnieszka Wiśniewska do Szwecji wyemigrowała w 2007 roku. Chciała żyć spokojnie i w gazetach wyczytała, że jest tam bezpiecznie. Kobieta spakowała walizki i przeprowadziła się do kraju skandynawskiego. – Znam język angielski, znalazłam pracę i prowadzę normalne życie: jak każde inne – opowiadała w Radiu Szczecin Wiśniewska.
W 2017 roku na obrzeżach Sztokholmu została zaatakowana. – Po drodze było ciemno, blisko domu spotkałam dwóch mężczyzn i poczułam się zagrożona. A ponieważ każda z kobiet boi się wyjść wieczorem, więc to poczucie wydawało mi się dość realne i niewymyślone. Było tak: ci mężczyźni mnie mijają, łapią za kurtkę i ciągną do lasu. No i się zaczyna cała sytuacja – rok po traumie wyznaje Wiśniewska. Dodaje, że stało się to 200 metrów od jej domu.
Kobieta na początku była w szoku i nie potrafiła nawet zareagować. Dopiero po chwili, gdy sprawcy zaciągnęli ją do lasu, zaczęła się wyrywać i próbowała krzyczeć. Napastnicy próbowali ją rozebrać i zgwałcić. – Przez cały czas myślałam o dzieciach, które czekają na mnie w domu i za chwilę zdadzą sobie sprawę, że te zakupy trwają chyba zbyt długo. Uderzające było dla mnie to, że ci chłopcy byli w wieku mojej najstarszej córki – opowiadała w radiowym wywiadzie Polka.
Agnieszka napastników nie znała. – Oni nie mieli żadnych hamulców. Sposób w jaki mnie potraktowali, kopali, bili, czułam się jak śmieć! Wiedziałam, że jestem śmieciem dla nich. I to, że jeżeli nie zareaguję, nic nie zrobię, to mogą mnie nawet zabić. Widziałam, że muszę coś zrobić – powiedziała Wiśniewska.
Cała sytuacja trwała około 10-15 minut dopóki kobieta nie krzyknęła głośniej, aż usłyszał ją kierowca z pobliskiego parkingu. Sprawcy przestraszyli się i uciekli pozostawiając Agnieszkę w lesie. Polka wyciągnęła telefon i zadzwoniła do partnera i na policję. Siedziała przestraszona w śniegu do momentu przyjazdu służb. Ratownicy zabrali Agnieszkę do szpitala, gdzie zrobiono jej obdukcję i fotografię szkód na ciele.
Kobieta wróciła do domu, a następnego dnia znów udała się do szpitala. Na miejscu dowiedziała się, że jeśli chce otrzymać wsparcie psychologa, musi czekać, ponieważ pierwszeństwo mają emigranci. Pomoc psychologa miała przyjść dopiero za 11 miesięcy.
Śledztwo w sprawie napaści na kobietę utknęło w martwym punkcie. To zdeterminowało Polkę, aby zgłosić się do mediów. – Ja nie zostałam zgwałcona jako kobieta, zostałam zgwałcona jako człowiek. Jest bardzo dużo kobiet, dziewczynek, gwałconych każdego dnia. Takie historie są opisane na Facebooku, na innych portalach społecznościowych. Stwierdziłam, że warto wyjść ze swoją twarzą, opowiedzieć swoją historię i dodać trochę odwagi reszcie – wyznała Agnieszka.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl