Nowy mężczyzna i stare dziecko

Najlepsze książki roku mierzy się w Stanach na setki, podobnie w Wielkiej Brytanii. U nas znajdzie się może pięć czy siedem tytułów, a i tak wszyscy mają z tym kłopot. Za to możemy czuć się nieźle, jeśli chodzi o tłumaczenia – często jeszcze w tym samym roku możemy przeczytać nowości zagraniczne po polsku. Tak było ostatnio z powieściami Brytyjczyków Kazuo Ishiguro i Iana McEwana. – W tym roku największe wrażenie zrobiła na mnie właśnie „Sobota” McEwana i „Nie opuszczaj mnie” Ishiguro – mówi Maria Kańska, szefowa agencji literackiej Graal, sprowadzająca do Polski literackie gwiazdy. Obie pozycje znalazły się w ścisłej czołówce najlepszych książek tego roku w ankietach „New York Timesa” i „Guardiana”. *
*
Gorące mleko kokosowe *Na frankfurckich targach, na których rozdaje się karty na następny rok, najciekawsze rozgrywki toczą się często wokół książek jeszcze niewydanych. *Najgorętszym tytułem tegorocznej imprezy była debiutancka powieść 29-letniego Pakistańczyka z Londynu Gautama Malkaniego. „Londonstani” opowiada o diasporze pakistańskiej w jednym z angielskich miasteczek. Ukaże się ona dopiero w maju 2006, ale już pisano o niej jako o „katapulcie do nieznanego świata”.
Malkani, dziennikarz „Financial Timesa”, pisze o „mleku kokosowym o smaku czekoladowym”, czyli o Hindusach i Pakistańczykach w białym społeczeństwie, o pierwszym pokoleniu imigrantów, a opisuje ich językiem gangsta-rapu. – Albo asymilujesz się i odcinasz od korzeni, albo zostajesz niegrzecznym chłopcem, a wtedy system edukacyjny staje się twoim wrogiem – mówił Malkani. Młody autor natychmiast został ometkowany jako „nowa Zadie” i sprzedany z sukcesem do wielu krajów. Jak brzmi po polsku, przekonamy się niebawem, powieść ukaże się
nakładem W.A.B.
Tymczasem 30-letnia „klasyczka”, czyli Zadie Smith (na zdjęciu), w tym roku również opublikowała głośną i chwaloną powieść na miarę „Białych zębów” – swojego błyskotliwego debiutu. „On Beauty”, wielonarodowościowa i wielopokoleniowa saga, rozgrywa się współcześnie w Ameryce, a w tle ma słynną sfilmowaną powieść E.M. Forstera „Howards End”. I też opiera się na pomyśle zderzenia dwu całkiem odmiennych rodzin. Tylko zamiast londyńczyków mamy tu współczesnych bostończyków. „Jest w niej wszystko, o czym można marzyć – pisał „New York Times”. – Ciekawa historia, empatia, a przede wszystkim wspaniałe poczucie humoru”.

Nowy mężczyzna i stare dziecko

10.01.2006 | aktual.: 30.06.2010 02:34

Kryzys męskości
Na przełomie XIX i XX wieku to Amerykanie ciągnęli do Starej Anglii, tutaj biło źródło najlepszych tematów. Dziś jest odwrotnie. Ameryka po 11 września – albo wręcz w dniu 11 września, jak u McEwana – stała się najbardziej poszukiwanym tematem. Dodajmy do tego życie młodych nowojorczyków singli i mamy najszerzej omawiany debiut 2005 roku – powieść Benjamina Kunkela „Indecision”. Jej autor ma 32 lata, wygląda na mniej, a jego bohater Dwight – 29 i należy do generacji, która wchodziła w dorosłość w mieście zmienionym diametralnie po 11 września. Kunkel w swojej powieści o dojrzewaniu odwołuje się do „Buszującego w zbożu”, ale jest to jego mocno ironiczna, a nawet „postironiczna” wersja. Dwight cierpi na chroniczne niezdecydowanie, a nawet więcej: emocjonalnie paraliżuje go prawie wszystko w jego życiu. „Kunkel opisał kryzys męskości w Ameryce – pisze recenzentka Salon.com. – Obserwuję narodziny nowego typu mężczyzny, który nie ma żadnych pasji, jego libido jest w stanie zaniku, a poczucie
odpowiedzialności w ogóle nie istnieje”. 30-latki, zwłaszcza w Nowym Jorku, w nieskończoność przedłużają czas niedojrzałości. Powieść Kunkela zebrała pochwały za cyniczny humor: „Jeśli człowiek nie wie, co zrobić ze swoim życiem – sprawdza e-mail”.
Kunkel jest recenzentem „The Nation”, z przyjaciółmi założył pismo „n+1” – głos młodych nowojorczyków. W Polsce „nowojorską sensację” wyda Muza.
* Ameryka, mon amour Oczywiście Nowy Jork też się może przejeść. Zwłaszcza kiedy na stacji benzynowej zniknie ci żona – tak jak bohaterowi innego głośnego debiutu tego roku „American purgatorio” („Amerykański czyściec”) Johna Haskella. Jego bohater rusza w podróż z Brooklynu w stronę San Diego. Nieobecna żona Anna staje się rodzajem Beatrycze z Dantego.* Powieść jest nawet podzielona na siedem części jak siedem kręgów dantejskiego piekła. To przede wszystkim powieść drogi. Jack spotyka najrozmaitsze typy: filozofujących joginów, autostopowiczów, wplątuje się w przygody miłosne, ale twardo zmierza w kierunku San Diego i zaginionej Anny. „Ramiona. To moja ulubiona część twojego ciała” – mówi do zaginionej. Haskell, performer i muzyk, wydał wcześniej zbiór opowiadań „Nie jestem Jacksonem Pollockiem”, a jego pierwszą powieść wyda krakowski Znak.
W tym roku Ameryka była modna nawet w Paryżu. Magazyn „Lire” za najlepszą powieść 2005 uznał „Lunar Park” Breta Eastona Ellisa, autora słynnego „American Psycho”. Na początku lat 90. ten opis powolnej metamorfozy yuppie z Wall Street w seryjnego mordercę obiegł i zelektryzował cały świat.Teraz Ellis napisał powieść, której bohaterem jest niejaki Bret Easton Ellis, pisarz. To jednak nie autobiografia, ale rodzaj autofikcji. Prawdziwy jest kryzys 40 lat, który dotyka bohatera, i jego styl życia alkoholowo-używkowy. Rzecz znowu zahacza o 11 września. – Po tym dniu wszystko się zmieniło. Oczywiście życie toczyło się dalej, ale my staliśmy się bardziej nerwowi – mówi Ellis. Jego bohater wyjeżdża z Nowego Jorku, na wybrzeżu w rezydencjach dla bogatych zaczynają dziać się tajemnicze i koszmarne rzeczy. Pojawia się cień mordercy z „American Psycho”. Tak jak tamta książka była powieścią nowojorską o mieście przemocy (przed reformami Giulianiego), tak teraz Ellis portretuje społeczeństwo aseptyczne i puste. „Ellis
się nie starzeje, tylko dojrzewa” – pisał recenzent. Powieść ukaże się w Rebisie.

Gosposia z Polski *Zostawmy dalszych sąsiadów i zajrzyjmy do najbliższych, trwa przecież Rok Polsko-Niemiecki, a Niemcy będą honorowym gościem Międzynarodowych Targów Książki w maju – w związku z tym czeka nas sporo tłumaczeń. – Literatura niemiecka jest zazwyczaj postrzegana jako dość hermetyczna – mówi Aleksandra Markiewicz, agentka literacka. – Ale dziś to się zmienia i młoda proza niemiecka zaczyna podbijać świat.
*
Jaka proza? Choćby książki Jenny Erpenbeck, młodej pisarki z Berlina. Pochodzi z rodziny pisarzy i tłumaczy, a z zawodu jest reżyserem operowym. Jej pierwsza książka „Geschichte vom alten Kind” („Opowieści starego dziecka”) zebrała nie tylko większość nagród w kraju, ale i zaistniała za granicą. Stare dziecko, duża dziewczyna znajduje się na środku ulicy i nie pamięta, kim jest i jak się nazywa. Policji potrafi powiedzieć jedynie, że ma 14 lat. Potem milczy i zaczyna sprawiać jej to przyjemność.
„Erpenbeck opowiada jednocześnie o własnym doświadczeniu po zjednoczeniu Niemiec” – pisano. Opowiadanie „Syberia” mówi z kolei o powrocie matki z syberyjskiego więzienia. Chłopiec, podobny do ojca Erpenbeck, podczas jej nieobecności zapomniał, że istniała. Jednak natychmiast ją rozpoznaje. „Fascynujący i niepokojący zarazem jest język Erpenbeck” – uważają krytycy. W stronę języka prowadzi zresztą jej kolejna powieść – „Wörterbuch” („Słownik”). Obie książki ukażą się tej wiosny w wydawnictwie Czarne.
Tak się w tym roku zdarzyło, że w jednym z najciekawszych debiutów niemieckich znajdziemy wątek polski. Powieść „Haushälterin” („Gosposia”) 28-letniego Jensa Petersena otrzymała w 2005 roku Aspekte Literaturpreis za debiut, nagrodę przyznawaną przez drugi program telewizji publicznej ZDF przed targami frankfurckimi. Tytułowa gosposia jest właśnie dziewczyną z Polski, która fascynuje zarówno 16-letniego bohatera, jak i jego ojca. Chłopiec stracił matkę, jego ojciec pracę i pogrąża się w alkoholizmie. I w ten krajobraz wkracza Ada, by w najbardziej niespodziewanym momencie zniknąć. Petersen rozgrywa napięcie, jakie wytwarza się między tą trójką. To „melancholijna powieść o dojrzewaniu” – pisano.

*Pustynia i śnieg *Do tłumaczenia literatury niemieckiej biorą się w Polsce też małe oficyny. W wydawnictwie Jeden Świat ukaże się powieść „Rashida oder Der Lauf zu den Quellen des Nils” („Rashida, czyli podróż do źródeł Nilu”) Marca Buhla. XIX-wieczny bohater, syn norweskiego żeglarza, podróżuje do źródeł Nilu, a po drodze czekają nie tylko przygody, ale i miłość. Tej wiosny ukaże się też w Polsce dość niezwykły kryminał niemiecki. Autorem powieści „Eismond” jest 33-letni Jan Costin Wagner. Ta powieść już otrzymała Marlowe-Preis, nagrodę za najlepszą powieść kryminalną. Wagner, w przeciwieństwie do innych autorów kryminałów, skupia się w dużej mierze na życiu wewnętrznym swojego detektywa, który odkrywa powinowactwa z mordercą. A rzecz, żeby było ciekawiej, rozgrywa się w Finlandii.
W 2006 okaże się, czy my również ulegamy magii Ameryki i czy nas dotyczy problem „nowego mężczyzny”. Oczywiście nie jest tak, że ważne książki zagraniczne stają się takie również w Polsce, ale dobre z reguły takimi pozostają.

Justyna Sobolewska/ _Przekrój _
Fot. Marek Szczepański

Komentarze (0)