Przejmie mandat Kamińskiego. Kotula nie kryła na nią wściekłości

Zamieszanie związane z wygaśnięciem mandatów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika trwa od kilku tygodni. W czwartek Państwowa Komisja Wyborcza opublikowała skierowane do marszałka Sejmu Szymona Hołowni stanowisko w sprawie wniosku o podanie informacji o kandydatach z tej samej listy, którzy otrzymali największą liczbę głosów po byłych posłach.

Propozycję objęcia mandatu, jak zapowiedział marszałek, ma otrzymać była posłanka Monika Pawłowska. Choć w PiS pojawiły się głosy, że nie powinna tego na razie robić, sama zainteresowana jest gotowa przyjąć mandat.

- Bardzo ciężko pracowałam w kampanii wyborczej na ten mandat. Jeżeli wszystko odbędzie się lege artis, czyli mandaty panów Kamińskiego i Wąsika wygasną, a ja otrzymam zapytanie, czy chcę go objąć, to tak, przyjmę go. Myślę, że tego oczekują moi wyborcy - powiedziała w rozmowie z Onetem.

Zobacz także: Posłanki zaliczyły wpadkę? Wystarczy spojrzeć na zdjęcia

O urodzonej w Rykach polityczce i przedsiębiorczyni Monice Pawłowskiej głośno zrobiło się przede wszystkim ze względu na zmiany klubów. W ciągu poprzedniej kadencji Sejmu dwukrotnie zmieniła ugrupowanie. Jej kariera polityczna i swoista zmienność sięga jednak jeszcze głębiej.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Pawłowska rozpoczynała swoją drogę w Sojuszu Lewicy Demokratycznej, jako kierowniczka biura poselskiego ciotki, Stanisławy Prządki. W 2014 roku bezskutecznie kandydowała w wyborach samorządowych z list SLD i Lewicy Razem.

Następnie swoją karierę związała z Wiosną Roberta Biedronia, kandydując z list ugrupowania najpierw w wyborach do Parlamentu Europejskiego, a następnie do Sejmu. W drugich zdobyła 12 tysięcy głosów i wraz z koleżankami i kolegami z partii lewicowych, zasiadła w ławach poselskich.

Zobacz także: "Niebezpieczny dla PiS". Ekspertka o największym "orężu" Hołowni

Mniej więcej w połowie kadencji, w 2021 roku zaskoczyła swoje ugrupowanie decyzją o przyłączeniu się do Porozumienia Jarosława Gowina. Długo jednak miejsca tam nie zagrzała i po kilku miesiącach bycia posłanką niezrzeszoną, dołączyła do Prawa i Sprawiedliwości.

- Patrząc na to z perspektywy arytmetyki sejmowej, mój głos jest bezpiecznikiem. Ten głos nie daje większości opozycji, więc co chwilę nie będzie wniosków o odwołanie kolejnych ministrów. Przenosiłam się na prawą stronę sceny politycznej z pełną świadomością, z dala od populizmu i załatwiania swoich interesików - mówiła w wywiadzie.

Dużo kontrowersji wywołało m.in. jej stanowisko w sprawie prawa aborcyjnego. Przypominano jej, że chodziła na protesty po wyroku TK. - To już jest węzeł gordyjski, który niezwykle trudno będzie rozwiązać. Oczywiście dalej jestem za prawami kobiet. Przeczytałam uzasadnienie wyroku Trybunału Konstytucyjnego i inny wyrok nie mógł zapaść. Gdyby to się wydarzyło za czasów PO pod przewodnictwem prof. Andrzeja Rzeplińskiego, to orzeczenie byłoby identyczne. Dlatego trzeba w tej sprawie zrobić referendum. Na pewno chcę jednak, by kobiety, które urodzą chore dzieci, otrzymały realną pomoc. I o to będę walczyła w klubie PiS - zarzekała się.

Jedną z osób, które krytykowały wówczas postawę Pawłowskiej była Katarzyna Kotula, ówczesna posłanka Lewicy. "Jak chciałaś zabłysnąć, to trzeba się było brokatem posypać, ty cholerna hipokrytko" - napisała na X (dawniej Twitter).

W ostatnich wyborach zdobyła ponad 10,5 tysiąca głosów w okręgu chełmskim, jednak mandat otrzymał Mariusz Kamiński. W obliczu ostatnich wydarzeń, możliwe jednak, że Pawłowska ostatecznie znajdzie się w Sejmie.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl