Obozy i kolonie ruszyły pełną parą. "Rodzice małych dzieci powinni być przygotowani na misję ratunkową"
7-letnia Monika już w autokarze płakała, że chce do mamy, na obozie wytrzymała jedną noc. 7,5-letni Wiktor pojechał na dziesięciodniowy obóz, podczas którego tylko dwa razy wziął prysznic, mimo to wrócił zadowolony. W tym roku jednak odmawia wyjazdu. Rozmawiamy z psychologiem o tym, jak przygotować dziecko na kolonie oraz dlaczego po pandemii część dzieci unika rozłąki.
Wiktor ma dziś 10 lat, pierwszy raz wybrał się na kolonie 2,5 roku temu. – I ja, i on mocno przeżywaliśmy ten wyjazd. Syn najbardziej bał się samotnej nocy. Skończyło się na tym, że dzwoniłam wieczorami i opowiadałam mu na wideoczacie bajki. Wiktor i jego dwóch kolegów mieli ze sobą telefony i tablety, więc było nam łatwiej – mówi mama chłopca.
– Z perspektywy czasu wydaje mi się, że ja się bardziej stresowałam tym wyjazdem, bo było to nasze pierwsze rozstanie. Na koniec okazało się, że wyszło super. Poza tym, że w ciągu 10 dni syn wziął prysznic tylko dwa razy, bo zapomniał o kąpieli i chodził praktycznie dzień w dzień w tych samych ubraniach, bo reszta z walizki była nieruszona – wyjaśnia Edyta.
Dodaje, że jej syn po pierwszym obozie jeszcze trzykrotnie sam wyjeżdżał na wakacje. Po pandemii nie chce o tym słyszeć. – Wiktor w tym roku odmówił kolonii, nawet pod warunkiem, że wyjedzie z przyjaciółmi. Nie wiem, czy to powód do niepokoju, ale nie zmuszam go do niczego – tłumaczy 38-latka.
Z kolei 7-letnia Monika już w drodze na tegoroczne kolonie płakała, że chce do mamy. Na nic się zdały rozmowy z opiekunami, przekonywanie ze strony koleżanek, że będzie dobrze. Następnego dnia przyjechali po nią babcia z dziadkiem. – Córka spędziła na koloniach jedną noc, po czym wróciła do domu. Ani ja, ani mąż nie mogliśmy po nią przyjechać, w podróż udali się moi rodzice. Monika jest już z nami. Powiedziała mi przed wyjazdem, że da radę być sama 7 dni, jednak emocje wzięły górę – wyznała mama dziewczynki.
– Zdarzają się sytuacje, że dziecko chce wyjechać z obozu. Głównie to wynika z tęsknoty za rodzicami. Jako opiekunowie to rozumiemy, jest nowe miejsce, nowi ludzie, a rozłąka bywa bolesna. Mimo wszystko na nasze obozy jeżdżą już 6 i 7-letnie dzieci. Spędzają tydzień bez rodziców, nie wspominają o nich i nie chcą nawet z nimi rozmawiać, ale zdarza się też, że są dzieci bardzo wrażliwe, przywiązane do opiekunów, którym ciężko się rozstać. Każde dziecko jest inne i trzeba mieć to na uwadze, planując samodzielne wakacje – mówi WP Kobieta nauczyciel, wychowawca kolonijny i trener Rafał Niemira.
Tłumaczy, że wychowawcom zazwyczaj udaje się przekonać dziecko, aby zostało. Po kilku dniach przyzwyczaja się ono do nowej sytuacji i adaptuje. Bywa jednak, że tęsknota jest tak duża, że najlepszym rozwiązaniem jest wezwanie rodziców i opuszczenie kolonii. Doświadczyła tego 22-letnia dziś Adrianna Sapieja.
– Wyjechałam na obóz, mając 7 lat. Pamiętam, że sytuacja finansowa w naszym domu była ciężka. Chciałam jak najdłużej wytrzymać na wyjeździe, ale się nie dało. Byłam 600 kilometrów od domu, warunki na miejscu były tragiczne. Wychowawcy zamykali nas na noc na klucz, a w pokoju nie było łazienek. Ponadto jedzenie pozostawiało wiele do życzenia, nie zaprzyjaźniłam się też ze współlokatorkami, wieczorami płakałam – wspomina kobieta.
Wyjaśnia, że zadzwoniła do mamy i opisała, co się dzieje na obozie. Ta przyjechała po nią następnego dnia. Adrianna nigdy później nie zgodziła się, aby samodzielnie wyjechać.
Przygotowanie do wyjazdu na kolonie
Wyjazd Adrianny Sapieji miał miejsce kilka lat temu. Od tego czasu dużo się zmieniło, na rynku jest mnóstwo firm oferujących atrakcyjne wyjazdy. Zapytaliśmy psycholog Dorotę Mintę, jak rodzic może przygotować siebie i dziecko do samodzielnych wakacji.
Po pierwsze już na etapie wyboru miejsca wypoczynku należy dokładnie zapoznać się i omówić z dzieckiem ofertę i zajęcia dodatkowe. Po drugie, trzeba uprzedzić małe dziecko, że ma prawo tęsknić i że to jest normalne.
– Co więcej, rozmawiając z dzieckiem przez telefon, nie mówmy, że tęsknimy, że nam smutno. Pytajmy się zaś o to, co ciekawego robiło, w jakich aktywnościach brało udział. Starajmy się opowiadać o codzienności i nie pogłębiać tęsknoty, ona paradoksalnie pojawia się w momencie telefonu do rodziców – tłumaczy psycholog.
Dodaje, że lepsze są krótsze i samodzielne wyjazdy niż takie przecinane obecnością rodziców. – Odwiedziny w połowie kolonii to wprowadzanie chaosu. Uważam, że na pierwszy raz dobrze, aby dziecko pojechało na tydzień niż na dwa tygodnie z odwiedzinami w środku – sugeruje Minta.
Zdarza się, że dziecko dzwoni i twierdzi, że na obozie jest istny dramat, płacze w słuchawkę i skarży się na warunki oraz współlokatorów. Ekspertka podkreśla, że wówczas ważne jest, aby dziecko dokładnie opisało, co mu nie odpowiada i z czego konkretnie jest niezadowolone. Wówczas można odpowiednio i adekwatnie do sytuacji zareagować, np. poprosić o interwencję opiekunów lub w ostateczności zabrać dziecko z kolonii.
"Reakcja na izolację będzie się ujawniała w ciągu najbliższych miesięcy"
Wielu rodziców alarmuje, że po pandemii ich dzieci nie chcą jeździć na obozy. Wcześniej nie miały problemu z samodzielnym wypoczynkiem na koloniach. Dorota Minta podkreśla, że zmiana zachowania dziecka powinna wywołać u rodziców szczególną uważność.
– Po pandemii wiele dzieci ma stany depresyjne, które dochodzą do głosu dopiero teraz. Reakcja na izolację będzie się ujawniała w ciągu najbliższych miesięcy. Dzieci będą też miały problem z pójściem do szkoły we wrześniu. Na tegorocznych koloniach wielu organizatorów zadbało o obecność psychologów, doświadczonych pedagogów. To jest bardzo istotne – mówi ekspertka.
Dodaje, że kategoryczna odmowa wyjazdu na wakacje może ujawnić problem, którego nie można bagatelizować. – Skoro dziecko wcześniej z chęcią jeździło na obozy, a teraz odmawia, to jest to sygnał dla rodzica. Nie zostawiajmy dziecka samego z problemem – apeluje psycholog.
Na koniec podkreśla, że wysyłając małe dziecko na obóz należy w tym czasie nie planować żadnych aktywności, których nie można byłoby odwołać. – Powinniśmy być w pogotowiu, przygotowani na misję ratunkową – kwituje.