Odgryzała szminki i wynosiła je w ustach. Pracownice drogerii mają dość
- Kreatywność złodziejek nie zna granic - mówi WP pracownica drogerii. Przelewanie kremów, reklamowanie zużytych produktów czy odgryzanie testerów szminek... Z tym wszystkim spotkały się pracownice luksusowych sklepów.
29.08.2023 | aktual.: 09.01.2024 12:07
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Oto #HIT2023. Przypominamy najlepsze materiały minionego roku.
Z opublikowanych przez policję statystyk wynika, że w pierwszym półroczu 2023 r. odnotowano o 40 proc. więcej kradzieży w sklepach niż w analogicznym okresie 2022 r.
Szacuje się, że tylko około 10 proc. sprawców jest zatrzymywanych na gorącym uczynku. Mistrzyniami kamuflażu są tak zwane "luksusowe złodziejki". W sprytny sposób sprawiają, że z półek znikają drogie szminki czy perfumy, o czym alarmują pracownice.
Odgryzała drogie szminki
- Kiedy zaczęłam pracę w jednej z popularnych drogerii, moim oczom ukazała się duża kartka wisząca na zapleczu. Było na niej zdjęcie z monitoringu i napis: "Na tę panią uważamy. Gryzie szminki i wynosi je w ustach" - opowiada w rozmowie z Wirtualną Polską Ania, jedna z pracownic.
Gdy zapytała starszą stażem koleżankę, ta zaśmiała się, mówiąc, że to ich "stała klientka". - Celuje w najdroższe szminki. Kręci się przy regałach z produktami Yves Saint Laurent, Estée Lauder, Dior i Chanel. Uważnie się im przygląda i udaje, że testuje jeden po drugim - wytłumaczyła nowej pracownicy.
- I nagle tak po prostu ugryzła kawałek szminki i wyszła? - spytała Ania. - Robiła to bardzo dyskretnie. Najpierw zauważyłyśmy, że bardzo szybko znikają nam testery i pojawiają się na nich... ślady zębów. Szefowa postanowiła przejrzeć monitoring i wtedy okazało się, że klientka przykładała tester do ust, udając, że się nim maluje, a następnie odgryzała go i wychodziła z całą zawartością w ustach. Poza sklepem najprawdopodobniej przekłada szminkę do jakiegoś pojemnika lub przykleja do opakowania po innej pomadce - wyjaśniła jej koleżanka.
Kobieta znana była we wszystkich krakowskich galeriach. - Brała szminki w usta, a następnie jechała do innego sklepu po kolejne. Gdy jej zdjęcia wisiały już w sklepach w całym Krakowie, zaczęła jeździć do Katowic - tłumaczy Ania.
Złodziejki świetnie się kamuflują. - To eleganckie kobiety, które chodzą w markowych ciuchach, na szpilkach i w pełnym makijażu - mówi Kasia. - Nie kojarzą się z typowym złodziejem ze sklepu monopolowego.
Kradną jednak na dużo większą skalę. - Z półek znikają często drogie perfumy, kremy, szminki i podkłady. Często te najbardziej wystrojone i ubrane "luksusowo" kobiety okazują się być najbardziej perfidnymi złodziejkami - opisuje pracownica perfumerii.
- Pamiętam panią, która chowała cienie do powiek do swoich drogich, skórzanych rękawiczek. Nigdy nie zapomnę jednak małżeństwa, które przychodziło z dziećmi i wózkiem. I właśnie tam dyskretnie pakowali kosmetyki. Gdy zaczęli "pikać" na bramce, ochroniarz znalazł w ich wózku trzy flakoniki perfum, kremy Chanel i paletę cieni za 350 zł - opowiada.
Najbardziej zaskoczyła ją jednak postawa rodziców. - Całą winą obarczyli dzieci. Powiedzieli, że na pewno przez przypadek wrzuciły produkty do wózka. Monitoring pokazał jednak co innego. Co trzeba mieć w głowie, żeby robić ze swoich dzieci złodziei? Ręce opadają! - przyznaje konsultantka.
Amatorzy zapachów i "próbkowiczki"
W drogeriach można do woli korzystać z testerów perfum. Z założenia po to, aby wybrać zapach, który najbardziej nam odpowiada. Nie brakuje jednak osób, którzy wizytę w sklepie traktują jak poranną toaletę.
- Pamiętam pana, który przychodził dosłownie codziennie przed pracą i pryskał się obficie trzema, a czasem nawet pięcioma różnymi perfumami. Kropił się nimi po karku, plecach, torsie, a nawet brzuchu. Czasem psikał nawet dłonie, po czym wcierał zapach w swoją łysinę. Musiałyśmy zmieniać testery co kilka tygodni - przyznaje Eliza, która od pięciu lat pracuje jako konsultantka. - Czasem prosił nas jeszcze, byśmy przelały mu trochę zapachów do małych fiolek, ale udawałyśmy, że nie mamy ich na stanie. - Chyba zastępowało mu to codzienne kąpiele, choć taka mieszanka zapachowa raczej odstraszała - stwierdza ironicznie.
Testery to coś, na co polowało wiele osób. Niektórzy klienci nie znali jednak umiaru.
- Chodzi o "próbkowiczki". Tak nazywałyśmy kobiety, które przychodziły co tydzień po darmową próbkę nowego kremu lub podkładu. I wiecznie narzekały na odcień lub jakość, co było pretekstem do poproszenia o kolejną. Gdy mówiłyśmy, że słoiczki się już skończyły, wpadały w szał. Niektóre przychodziły z własnymi pojemnikami, np. na mocz - mówi Weronika, która pracowała pięć lat w perfumerii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mistrzowie reklamacji
Kolejna grupa to klienci, którzy kupowali drogie kremy lub balsamy, a po paru dniach chcieli je zwrócić lub zareklamować, mówiąc, że np. mocno je uczulają.
- Problem w tym, że opakowania te były zużyte. Niektóre z pań myślały, że nie wyjmiemy produktu z kartonika i nie sprawdzimy, że flakon jest już pusty - mówi Kamila, pracownica drogerii. - Czasem wykazywali się większą kreatywnością i wypełniali je wodą, a nawet... piaskiem. - Pamiętam panią, która do butelki po olejku do ciała wlała zwykły olej spożywczy.
Produkty (nie)pierwszej potrzeby
Wszechobecne reklamy, influencerki pokazujące życie w luksusie, chęć doścignięcia ideałów promowanych w mediach społecznościowych - to wszystko sprawia, że luksusowe kremy czy drogie pomadki wydają się niektórym produktami pierwszej potrzeby.
- Na podjęcie decyzji o kradzieży może mieć też wpływ silna potrzeba utrzymania określonego statusu społeczno-ekonomicznego i towarzyszących mu zachowań konsumenckich, czyli np. spożywania określonych produktów czy noszenia ubrań konkretnej marki - mówiła w rozmowie z Wirtualną Polską prof. Katarzyna Sanak-Kosmowska z Katedry Marketingu Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie.
- Większość influencerów nadal zajmuje się pokazywaniem nowych produktów, z każdej strony bombardują nas reklamy, co może zwiększać presję posiadania i idącą za tym chęć zaspokojenia tych potrzeb, która - mimo dysponowania pewnymi środkami - może być nieosiągalna - podkreślała, dodając, że liczba przestępstw wynikających z braku możliwości zaspokojenia podstawowych potrzeb głodu czy pragnienia stanowi jedynie procent wszystkich rejestrowanych kradzieży.
Zdaniem ekspertki, rozwój mediów społecznościowych, jak TikTok czy Instagram, spowodowały również przesunięcie pewnych granic i zwiększenie akceptacji dla niemieszczących się w kategoriach moralnych zachowań.
Agnieszka Natalia Woźniak, dziennikarka Wirtualnej Polski
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl.