Odwróciła się od wiary. Jej słowa nie spodobają się chrześcijanom

"Chrześcijanie dali mi w kość" - mówi Natalia Niemen. Jak twierdzi, "ta toksyczna forma szukania siebie" przyniosła jej więcej cierpienia niż pożytku. Artystka nie gra już w kościołach, ale... w klubach dla homoseksualistów.

Natalia Niemen: Chrześcijanie dali mi w kość
Natalia Niemen: Chrześcijanie dali mi w kość
Źródło zdjęć: © AKPA | AKPA

Natalia Niemen przez lata była osobą silnie uduchowioną. - Od dawna mieli mnie za dewotkę, skończoną, bo niepopularną, przebrzmiałą piosenkarkę, która po tych beznadziejnych kościołach śpiewa. A w tych kościołach to przecież gorsi ludzie są niż na słynnych festiwalach czy paradnych scenach, nie wspominając o telewizji. Oczywiście ironizuję. Taki świat, takie życie! Ale ja się tym nie przejmuję — mówiła w wywiadzie dla Gazety Krakowskiej w 2017 roku.

Teraz jednak jej spojrzenie na wiarę całkowicie się zmieniło. - Religia i modlitwa sprowadzają cię do roli robaka, który nic nie może, utrzymuje cię na poziomie dziecka, które nie jest za nic odpowiedzialne - wyznała w najnowszym wywiadzie dla Wysokich Obcasów.

Już nie jest wierząca

Czesław Niemen, który zmarł w styczniu 2004 r., otwarcie mówił o swojej wierze. W utworze "W imieniu niepodległej" śpiewał: "Bronić będę różańca! Pereł dobrej nadziei!".

Chrześcijańskie wartości wpajała Natalii również mama. "Czytała regularnie mnie i młodszej siostrze 'Biblię dla dzieci'. A rodzice mojej mamy, moi ukochani dziadkowie, doprowadzili do ochrzczenia nas w wieku szkolnym i zaprowadzili na lekcje religii. Sama dopiero około 20. roku życia świadomie oddałam życie Chrystusowi" - mówiła artystka w 2017 roku w wywiadzie dla Gazety Krakowskiej.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

W efekcie już jako mała dziewczynka w pełni poświęciła się wierze.

- Gdy miałam dziewięć lat, dostałam totalnego bzika na punkcie wiary katolickiej i Kościoła. Komunia, a potem różne aktywności w kościele to była dla mnie podstawa, bywało, że odłączałam się od dzieci bawiących się na podwórku i mówiłam, że muszę iść się pomodlić - powiedziała dziennikarce Wysokich Obcasów.

Zanim całkowicie odrzuciła religię, była protestantką. Poślubiła Mateusza Otrembę, syna pastora związanego z protestanckiego zboru Kościoła Chrześcijan Baptystów w Poznaniu.

- Ta toksyczna forma szukania siebie – bo dzisiaj tak to nazywam – cały czas we mnie drgała i około dwudziestki wróciłam do tematu chrześcijaństwa w sposób mocno fundamentalistyczny. Tylko tym razem weszłam w protestantyzm - wyznała.

Przez lata promowała tradycyjne wartości. Z czasem zorientowała się, wyznanie służy jednie znalezieniu przychylnej sobie grupy. - To pragnienie akceptacji jest tak silne, że rezygnujesz z tego za dobre słowo od czasu do czasu: 'fajna jesteś, Natalia, bo tak się super modlisz, tak świetnie śpiewasz o Jezusie' - zaznaczyła artystka.

Podczas pandemii Natalia Niemen całkowicie zmieniła postrzeganie wiary. Dziś ma żal do wielu chrześcijan.

- Chrześcijanie dali mi w kość. To jest środowisko naszpikowane osobami z olbrzymimi deficytami, które nie chcą nad sobą pracować. To oczywiście nie dotyczy wszystkich, ale takich ludzi jest sporo. Uważają, że Bóg za nich wszystko załatwi, że tak naprawdę nie muszą się zmieniać, bo i tak będzie im wybaczone - wyznała w wywiadzie dla Wysokich Obcasów.

Artystka przyznała, że przestała grać w kościołach. Dzisiaj woli koncerty w klubach dla gejów. Z fundamentalistki stała się feministką. Dodatkowo udało jej się również wyjść z depresji, z którą zmagała się przez 12 lat.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (378)