Oni też chcą się szczepić poza kolejką. Niepełnosprawni, kasjerzy, a nawet duchowni
– Mam kontakt codziennie z pacjentami, jestem zatrudniony w szpitalu, więc mogłem się wcześniej zaszczepić w tym tak zwanym "etapie 0". Myślę, że czasami mam bliższy, bardziej bezpośredni kontakt z chorymi niż pielęgniarka czy nawet lekarz – mówi w rozmowie z WP Kobieta ksiądz Łukasz Pyda.
Celebrycka afera szczepionkowa od kilku dni rozgrzewa Polaków do czerwoności. Gdy wyszło na jaw, że grupa artystów i osób ze świata mediów m.in. Krystyna Janda, Maria Seweryn, Krzysztof Materna, Magda Umer czy Edward Miszczak zostali zaszczepieni poza kolejką, w czasie trwania "etapu 0", rozgorzała dyskusja, komu najpierw należy się szczepionka, a komu nie.
Przypomnijmy, że w etapie zerowym preparat przeciwko koronawirusowi mają przyjąć przede wszystkim pracownicy: sektora ochrony zdrowia, DPS-ów, MOPS-ów oraz personel pomocniczy i administracyjny w placówkach medycznych. 3 stycznia minister zdrowia Adam Niedzielski poinformował, że do tej grupy zostają włączeni również rodzice wcześniaków, by bez przeszkód mogli odwiedzać swoje dzieci w szpitalach.
Zapomnieli o niepełnosprawnych
– Chce mi się płakać. Przeżywamy tragedię – mówi w rozmowie z WP Kobieta Iwona Hartwich, posłanka, mama dwóch synów. Starszy z nich - Jakub - porusza się na wózku inwalidzkim, urodził się z porażeniem mózgowym. W 2018 roku Hartwich wraz z innymi rodzicami osób niepełnosprawnych oraz z ich dziećmi przez 40 dni protestowała w Sejmie. Walczyła o 500 zł dodatku do renty socjalnej. Dziś znów dopomina się o prawa niepełnosprawnych, ponieważ uważa, że zarówno oni, jak i opiekujące się nimi osoby, powinni być szczepieni przeciwko COVID-19 w pierwszej kolejności.
– Wysłałam w tej sprawie już dwie interpelacje do rządu. Osoby niepełnosprawne oraz ich opiekunowie, którzy nie mają przeciwwskazań do przyjęcia szczepionki, powinni być traktowani przez rząd priorytetowo i należy takie osoby szczepić w pierwszej kolejności – podkreśla Iwona Hartwich.
Posłanka przyznaje, że codziennie otrzymuje wiele wiadomości od rodziców, którzy tak jak ona, są zbulwersowani zaistniałą sytuacją –  Piszą do mnie ludzie z całej Polski, że kolejny raz nasze środowisko zostało pominięte i to w tak ważnej kwestii. Co ma zrobić osoba niepełnosprawna, jeśli przez koronawirusa straci swojego opiekuna, często jedyną osobę, która się nią zajmuje? Nikt nie jest nam w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Uważam, że jest to bardzo duże przeoczenie ze strony rządzących. Mówią ciągle o seniorach, a ja zastanawiam się, kiedy zaczną mówić o niepełnosprawnych… – ubolewa Hartwich.
Zaszczepią mnie na szarym końcu
W czasie pandemii na kasie zamontowali jej przezroczystą pleksi, dali maseczkę, rękawiczki i płyn dezynfekujący. 32-letnia Anna Pakos pracuje na stanowisku kasjer-sprzedawca w jednym z supermarketów na warszawskiej Woli. Codziennie przez osiem godzin ma kontakt z klientami. W ciągu dnia obsługuje nawet do kilkuset osób.
– Nie czuję się bezpiecznie. Klienci, choć muszą nosić maseczki, to często mają je poniżej nosa, a nawet na brodzie. Wielu złości się, kiedy proszę o poprawne nałożenie jej na twarz. Kichają, kaszlą, a ja przecież nie mam pewności, czy osoba, którą właśnie obsługuję, nie ma wirusa – żali się Anna Pakos.
Kobieta w rozmowie z nami przyznaje, że zarówno ona, jak i jej koleżanki po fachu, też chciałby móc się zaszczepić w pierwszej kolejności. – Wiem, że pracowników sklepów nie można porównać do służby medycznej, niemniej jednak my też jesteśmy bardzo narażeni na zakażenie, bo mamy kontakt z wieloma klientami. Bardzo chciałabym się zaszczepić, moje koleżanki z pracy też. Byłybyśmy spokojniejsze o nasze zdrowie. Ale ja będę na szarym końcu, bo jestem młoda i nie mam żadnych chorób współistniejących. Nie jestem też ani nauczycielką, ani policjantką, więc nie mogę wcześniej przyjąć szczepionki. Nie rozumiem, dlaczego pracownicy sklepów nie są tak uprzywilejowani – podkreśla bezradna kasjerka.
Szpitalny kapelan już się zaszczepił
Kapelan Łukasz Pyda pracuje w jednym z lubelskich szpitali. Odwiedza chorych, udziela im sakramentów, często, gdy pacjenci sobie tego życzą, towarzyszy im w ostatnich chwilach. Duchowny, z racji tego, że jest zatrudniony w szpitalu, zaklasyfikował się do grupy zerowej i już jest po pierwszej dawce szczepionki przeciwko COVID-19.
– Mam kontakt codziennie z pacjentami, jestem zatrudniony w szpitalu, więc mogłem się wcześniej zaszczepić w tym tak zwanym "etapie 0". Myślę, że czasami mam bliższy, bardziej bezpośredni kontakt z chorymi niż pielęgniarka czy nawet lekarz – mówi w rozmowie z WP Kobieta ksiądz Łukasz Pyda.
Przyznaje, że zaszczepił się w pierwszej kolejności z uwagi na pacjentów, z którymi na co dzień przebywa. – Nie chcę stanowić dla nich zagrożenia. Wcześniej musiałem przechodzić co tydzień test w szpitalu, teraz myślę, że te środki ostrożności się zmniejszą. Pewnie nadal będę musiał nosić odpowiedni strój zabezpieczający, taki sam jak inni pracownicy szpitala, ale nie będzie już tak dużych obaw, że zachoruję i przekażę wirusa. W czasach przed pandemią mogłem chodzić od sali do sali, odwiedzać pacjentów. W dobie koronawirusa spotkań z chorymi było mniej, przychodziłem do konkretnej osoby na jej specjalne życzenie, aby ją wyspowiadać, udzielić komunii czy namaścić. Mam nadzieję, że dzięki szczepionce będę mógł więcej czasu spędzać z ludźmi w szpitalu, bo oni bardzo tego potrzebują – dodaje kapelan.
Takie są zasady. Trzeba się uzbroić w cierpliwość
Wiele grup społecznych czuje się pominiętych przez rząd, bo nie zostały priorytetowo potraktowane w kwestii szczepień. Niestety, szansa na to, by ich prośby o wcześniejsze zaszczepienie, były wysłuchane, jest niewielka.
– Trzeba się uzbroić w cierpliwość. Ministerstwo Zdrowia zarządziło szczepienia w czterech etapach i medycy muszą się trzymać odgórnie narzuconych procedur. Warto też zauważyć, że społeczne szczepienia są trudne do przeprowadzenia, bo jest mniej rąk do pracy niż chętnych, którzy chcą przyjąć szczepionkę – mówi nam lekarz Łukasz Durajski, były przewodniczący zespołu ds. szczepień Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie i członek Światowej Organizacji Zdrowia.
– Widać, że rząd w jakimś stopniu słucha próśb obywateli, możemy to zobaczyć, chociażby po ostatnim włączeniu do etapu zerowego rodziców wcześniaków. A czy inne grupy też otrzymają taką możliwość? Na razie nie ma o tym żadnej mowy, fazy szczepień będą przebiegać zgodnie z ustaleniami ministerstwa. Przed nami dopiero pierwszy etap – wskazuje doktor.
Sprawdź: Dietetyk: Polacy wstydzą się, że przytyli w czasie pandemii. Są stygmatyzowani w pracy