Opublikowano wstrząsający raport. Polki w Wielkiej Brytanii padają ofiarami przemocy domowej
"W Polsce był żołnierzem. W Anglii pracował jako portier w szpitalu. Był zażenowany tym, że ludzie nie traktują go tutaj tak samo, jak w ojczyźnie. Przecież był bardzo szanowaną osobą. Za każdym razem, gdy wracał do Polski, udawał, że ma lepszą pracę. Uważał, że głos kobiet się nie liczy. Nie mogłam o niczym decydować ani odzywać się w towarzystwie. >> Powinnaś być cicho, idź do kuchni<<" - mówi Joanna, jedna z 28 kobiet, które opowiedziały swoją historię autorom raportu o przemocy w polskich domach w Wielkiej Brytanii.
Iwona Zielińska, Sundari Anitha, Michael Rasell i Ros Kane to zespół badaczy, który przez dwa lata próbował zrozumieć, dlaczego Polki tak rzadko zgłaszają przypadki przemocy domowej brytyjskim służbom. Statystyki dotyczące kobietobójstwa są przerażające. Z danych za okres od 2009 do 2018 roku wynika, że Polki stanowią 15 proc. ofiar, które nie urodziły się Wielkiej Brytanii. Ponad połowa wszystkich zabójstw było pokłosiem przemocy domowej.
"Nieproporcjonalnie duża liczba kobiet urodzonych w Polsce w statystykach dotyczących kobietobójstw może wskazywać na wyższy poziom rozpowszechnienia przemocy domowej lub mniejsze szanse na opuszczenie domu, a tym samym dłuższy okres spędzony w przemocowym związku, co zwiększa ryzyko poważnej krzywdy i śmierci" - dodają badacze.
28 Polek, które padły ofiarami przemocy domowej w Wielkiej Brytanii, postanowiło opowiedzieć swoje historie naukowcom. Zebrano je w obszerny raport, z którego wynika, że spotkały się one z różnymi formami przemocy jednocześnie. Partnerzy znęcali się nad nimi nie tylko fizycznie, ale i emocjonalnie, seksualnie oraz ekonomicznie. Warto podkreślić, że to pierwsza publikacja badająca zjawisko przemocy domowej wśród imigrantów z Polski w krajach Unii Europejskiej.
Całkowite podporządkowanie
Artur oczekiwał, że jego partnerka będzie aktywna zawodowo, a po przepracowanym dniu posprząta, ugotuje i zrobi zakupy. Rozliczał ją ze wszystkich obowiązków. "Pamięta, że odkurzała o godz. 22, tuż przed jego powrotem do domu, bo dzieci zostawiły okruszki na dywanie i wiedziała, że on będzie za to zły. Artur nigdy nie dbał o chłopców, nie mógł ich znieść, co było dla niej bardzo bolesne. Zofia musiała płacić Arturowi za czynsz i rachunki, robić zakupy z własnych pieniędzy" - piszą autorki raportu.
Zobacz także: Przemoc domowa to nie awantura. "Używanie tego słowa jest stawaniem po stronie oprawcy"
Codziennie jadł mięso i popijał je whisky. Jego dzieci zajadały się najtańszym makaronem. Zofii nie było już stać na lepszy posiłek. Po zakupy jeździła na rowerze, podczas gdy jej partner obwoził się po okolicy nowym samochodem. Kobieta robiła wszystko, o co poprosił. To jednak nie uchroniło jej przed wybuchami agresji Artura. Bił ją, kazał się jej rozbierać i uderzał ją pasem, aż do krwi.
"Wymusił na niej bolesny seks tuż po tym, jak wróciła ze szpitala po operacji ginekologicznej. Sporządził również 15-punktowy kontrakt do podpisania, w którym nakreślił reżim całkowitego podporządkowania" - czytamy.
Zofia nie mogła liczyć na pomoc funkcjonariuszy policji. Podczas jednej z interwencji stwierdzili, że para powinna załatwić tę sprawę między sobą. Więcej nie prosiła o pomoc. Schronienie udało się jej znaleźć dopiero w domu przyjaciółki. Zmieniła otoczenie, a jej synowie trafili do nowej szkoły, w której zapewniono im pomoc psychologiczną.
"Uderzył ją tak mocno, że zwichnął jej szczękę"
Paulina poznała Patryka, gdy przyjechała do Wielkiej Brytanii w odwiedziny do krewnej. Zauroczyła się w mężczyźnie od pierwszego wejrzenia. Patryk wrócił dla niej do Polski, gdzie partnerzy wzięli ślub. Kobieta zaszła w ciążę. Do tej pory samotnie wychowywała córeczkę.
Patryk od samego początku był agresywny i kontrolujący. Zwłaszcza po alkoholu. Groził jej, że kopnie ją mocno w brzuch, żeby poroniła, jeśli nie będzie się "dobrze zachowywała".
"To było tak, jakby ktoś cię porwał i trzymał pod kluczem. Nie wiedziałam, co zamierza. Czy mnie w końcu wypuści, skrzywdzi czy zabije" - brzmią przytaczane w raporcie słowa Polki.
Koszmar dopiero się zaczynał. Po przeprowadzce do Wielkiej Brytanii Patryk bił ją regularnie. Podczas pierwszych Świąt Bożego Narodzenia uderzył ją tak mocno w twarz, że zwichnął jej szczękę.
Paulina próbowała uciec, ale za każdym razem jej mąż przychodził po nią i siłą zaciągał do domu. Była tak zdesperowana, że przedawkowała narkotyki. Trafiła do szpitala. W konsekwencji opieka społeczna odebrała jej dzieci. To zmotywowało ją do walki o lepszą przyszłość dla siebie i pociech. Odcięła się od toksycznego męża i dzięki wsparciu programów socjalnych próbuje odbudować swoje życie.
Wielka miłość, poważne konsekwencje
Emilia nie miała dzieci. Była po rozwodzie i przyjechała do Anglii w poszukiwaniu lepszej pracy. Po kilku latach poznała Arka. Zakochała się w nim bez pamięci. W rozmowie z autorkami raportu wspomina, że mężczyzna przepadał za alkoholem. Jej to jednak nie przeszkadzało. Zauważyła problem dopiero, gdy Arek stał się agresywny i kontrolujący.
Pewnego razu pod wpływem emocji rzucił w nią krzesłem, które ledwie ominęło jej głowę. Emilia była zszokowana. Nie wiedziała co zrobić, nie miała w okolicy żadnych przyjaciół. Wezwanie policji nie wchodziło w grę, ponieważ była "ślepo zakochana". Innym razem, gdy sięgnęła po telefon, by ustawić alarm, zrzucił ją gwałtownie z łóżka.
"Stawał na jej ciele butami. Emilia bardzo głośno krzyczała, ale nikt z sąsiadów nie zareagował. Następnego dnia poszła do pracy, ale nie mogła się skupić. Kierownik podszedł i zapytał, jak się czuje. Ona zalała się łzami i opowiedziała mu, co się stało. Przekonał ją, aby zadzwoniła na policję. Funkcjonariusze aresztowali Arka" - zostało wspominane w raporcie.
W sytuacji bez wyjścia: Dlaczego Polki w Wielkiej Brytanii stają się ofiarami przemocy domowej?
Raport jasno pokazuje, że doświadczenia z przemocowych domów z ich dzieciństwa wpływały na to, jak kobiety rozumiały przemoc, którą stosują wobec nich partnerzy. Bohaterki raportu wstydziły się mówić o tym, co się im przydarza za zamkniętymi drzwiami. Badacze wskazują, że problemem są "społeczno-kulturowe uwarunkowania i normy polskiego kościoła katolickiego", które określają stereotypowo rolę kobiet w rodzinie. Rozwód, nieudane małżeństwo, kłótnie czy przemoc domowa jest czymś, co należy ukryć przed otoczeniem.
Pod uwagę wzięto także to, że każda z wypowiadających się Polek przebywała na emigracji. Miały więc ograniczoną drogę ucieczki z przemocowego domu i nie zawsze wiedziały, do kogo zwrócić się o pomoc. Taka przestrzeń zachęcała sprawców do roztaczania jeszcze większej kontroli nad partnerkami oraz stosowania wobec nich przemocy. Doskonale zdawali sobie sprawę, że ich ofiary są bezbronne.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl