Organizacja wesel od 6 czerwca z udziałem 150 osób. Najpierw entuzjazm, potem rozczarowanie
– Czuję się, jakby ktoś zadał mi cios poniżej pasa, bo tyle rząd trąbił na prawo i lewo, że nie można się spotykać, że długo nie wrócimy do normalności – denerwuje się Agnieszka. Ślub miała wziąć dokładnie 6 czerwca 2020 r. Przełożyła i teraz musi czekać kolejny rok.
– Chcę ogłosić wszystkim, którzy przygotowują się do wesel, że to najważniejsze wydarzenie w życiu będzie mogło się odbywać przy 150 gościach – oświadczył premier Mateusz Morawiecki podczas środowej konferencji.
Wcześniej spekulowano, że rząd pozwoli na organizację wesel do 50 osób, gdyż taka właśnie była rekomendacja Ministerstwa Zdrowia. Przyszłe pary młode podjęły w ostatnich tygodniach wiele kluczowych i często trudnych decyzji. Przekładały wesela na inny termin, rezygnowały z uroczystości, wykreślały z listy gości, by spełnić wymogi sanitarne. Sprawdzamy dziś, czy na twarzach przyszłych par młodych pojawiła się euforia, czy jednak rozczarowanie.
Zaprosiła, odmówiła i… zaprosiła
Beata Grudzień zgodnie z planem 20 czerwca ma zostać panną młodą. Od wybuchu pandemii ani razu nie przyszło jej do głowy, aby przełożyć termin ślubu. Wraz z narzeczonym zmieniali tylko liczbę gości. Pierwotnie zaplanowali wesele na 150 osób, następnie okroili do 50 osób, a teraz mają 80 weselników deklarujących wspólną zabawę.
– Wczoraj dopraszaliśmy resztę "zawieszonych" gości. Czekamy na potwierdzenia, choć wiele osób mówi nam, że nie przyjdzie. Nie wynika to z tego, że boją się koronawirusa. Wręcz przeciwnie – zmieniły im się plany, w końcu minęło kilka miesięcy. Na przełomie lutego i marca zapraszaliśmy gości, potem odwoływaliśmy, a teraz zapraszamy ich ponownie. Kilka osób zdążyło już zaplanować urlop w tym czasie. Wcale im się nie dziwię. Sami musimy teraz wiele rzeczy zmienić – prezenty dla gości, organizację animacji dla dzieci czy znaleźć dostawcę słodkości – wyjaśnia przyszła panna młoda.
Beata żałuje, że rząd wcześniej nie podał wytycznych ws. organizacji wesel. I tutaj przytacza słowa ministra zdrowia, który początkowo namawiał, aby zrezygnować z przyjęć do końca roku. – Sami znamy osoby, które poniosły spore koszty przez to, że przełożyły uroczystość za 1,5 roku. To bardzo krzywdzące. Z kolei moja koleżanka wzięła ślub w maju, ponieważ sala zaproponowała jej kolejny wolny termin dopiero za 2 lata i to… w niedzielę – opowiada.
Choć Beata chciała spędzić ten najważniejszy dzień w większym gronie, to i tak cieszy się, że jej wesele się odbędzie.
Został tylko grawer na obrączce
Agnieszka Markiewicz pierścionek zaręczynowy otrzymała w listopadzie 2019 roku. Od razu z narzeczonym ustalili datę ślubu na 6 czerwca 2020 roku. – To miał być nasz dzień – mówi z żalem narzeczona. – Nie mieliśmy problemu z rezerwacją ani w kościele, ani w restauracji. Planowaliśmy przyjęcie na 70 osób - w tym kilku gości zza granicy. Miało być pięknie i kameralnie. Tuż nad brzegiem Wisły w Warszawie – opisuje.
Sprawnie zabrali się za przygotowania do tego wyjątkowego dnia. Zamówili obrączki z wygrawerowaną datą ślubu, kupili zaproszenia, Agnieszka znalazła kosmetyczkę i fryzjera. Ba! Nawet suknię ślubną już kupiła. – Wszystko udało nam się załatwić od ręki. Szło idealnie, aż tu nagle wybuchła pandemia… – mówi rozgoryczona.
Początkowo przyszła para młoda nie przypuszczała, że koronawirus pokrzyżuje im weselne plany. – Dopiero jak zauważyliśmy, że wszystko się pogarsza, a nie polepsza, to zaczęliśmy wątpić. Usługodawcy też chcieli pozyskać od nas informacje, na czym stoją, więc musieliśmy podjąć decyzję do końca kwietnia. Wiedzieliśmy, że nasi goście z USA, Portugalii, Danii i Szwajcarii nie przyjadą, więc postawiliśmy przełożyć wesele na 12 czerwca 2021 roku, aby mieć pewność, że nikogo nie zabraknie – argumentuje.
Gdy Agnieszka dowiedziała się o wczorajszej decyzji rządu, była zaskoczona, wręcz przybita. Zwłaszcza że obostrzenia wchodzą w życie z dniem, kiedy miała stanąć na ślubnym kobiercu. – Czuję się, jakby ktoś zadał mi cios poniżej pasa, bo tyle rząd trąbił na prawo i lewo, że nie można się spotykać, że długo nie wrócimy do normalności. Sami pracujemy jeszcze w trybie home office, a tu nagle taka decyzja 10 dni przed tą datą! – wykrzykuje.
Wraz z narzeczonym postanowili, że nie będą wszystkiego odkręcać. Głównie ze względu na zagranicznych gości. – Szkoda tylko, że tak ważnej informacji nie było wcześniej, bo może innym parom, które do końca swoich planów nie zmieniły, byłoby łatwiej przygotować się do tak ważnego dnia – uważa Agnieszka.
Przyszłej parze młodej pozostała jedynie pamiątka – wygrawerowana data 06.06.2020 na obrączkach i tego nie zamierzają zmieniać. - Zostawimy to dla naszych potomków. Mimo że weźmiemy ślub 12 czerwca 2021, to dla nas zawsze tą naszą datą będzie 6 czerwca 2020 rok – kwituje.
Kolejna niewiadoma. Czekamy na wytyczne
Ministerstwo podało limit osób. Wiadomo również, że weselnicy będą mogli bawić się bez maseczek na twarzach. Jednak obok radości pojawiło się wiele znaków zapytania. Sale weselne głowią się, czy będą mogły sprostać nieznanym jeszcze wytycznym oraz, czy zdążą się przygotować.
- Niecierpliwie czekamy na wytyczne sanitarne, czyli na jakich zasadach mają się odbywać przyjęcia weselne. Zakładamy, że będą zbliżone do tych, które obowiązują dla gastronomii. Na te informacje czekają przede wszystkim właściciele sal weselnych – powiedziała w rozmowie z WP Kobieta Ewa Wardęga-Sawicka, rzecznik Polskiego Stowarzyszenia Konsultantów Ślubnych.
Z tezą rzeczniczki zgadza się właścicielka sali bankietowej Olimpia koło Pruszcza Gdańskiego. W rozmowie podkreśla, że pierwsze wesela ma zaplanowane na czerwiec, bo część osób została przy swoich terminach. – Wciąż czekam jednak, co dalej. Na razie nie jestem w stanie odpowiedzieć na pytania narzeczonych – oznajmia.
Natomiast sytuacja w Villi Szamocin w Warszawie wygląda nieco inaczej. – Wszyscy, którzy planowali wesele w czerwcu, przełożyli na późniejszy termin. Tylko jedna osoba zadzwoniła z pytaniem, czy można przywrócić pierwszy termin. Mamy się spotkać jeszcze i ustalić, bo uroczystość mogłaby się odbyć 27 czerwca. Mam nadzieję, że będzie już wtedy wiadomo, co z wytycznymi. Jeśli ich nie będzie, to sami jakoś rozsądnie do nich podejdziemy – wyjaśnia właściciel.
Dodatkowo zaznacza, że państwo młodzi planują wesela 1-2 lata wcześniej. Wątpi, żeby udało im się w ciągu dwóch tygodni zorganizować wesele "na nowo". – Przecież oprócz wynajmu sali, mają fotografów, kamerzystów, zespół. To naprawdę nie lada przedsięwzięcie. Sądzę, że graniczyłoby to z cudem, gdyby komuś się w ciągu kilkunastu dni udało się wszystko dopiąć – stwierdza.
Niekończące się petycje
Tegoroczne pary młode i usługodawcy zbierali od kilku tygodni podpisy, aby zwiększyć limit gości na uroczystościach weselnych. Dziś proszą premiera, aby wydał wiążący komunikat zawierający odpowiedź na pytanie: "Przy jakim poziomie czynników epidemicznych i pod jakimi innymi warunkami organizacyjnymi będzie można zorganizować, w najbliższych tygodniach, wesele na 100, 120, 150, 200 i więcej osób?".
Na stronie odmrazamywesela.pl, gdzie widnieje petycja, narzeczeni z rodzinami i usługodawcy branży weselnej podkreślają, że w Polsce zawieranych jest rocznie 190 000 małżeństw, a narzeczonych planujących wesele na rok obecny i kolejny jest aktualnie ponad 500 000 osób.
Prezydent Andrzej Duda, Kancelaria Premiera i poszczególni ministrowie byli bombardowani pytaniami w sprawie organizacji wesel. Czy branża wywrze teraz presję na polityków, aby pospieszyli się z wytycznymi?
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl