Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych pozwie Jakimowicza
Jarosław Jakimowicz znów ma kłopoty. Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych zbiera środki na pozwanie aktora i prezentera za obrażanie ludzi w mediach społecznościowych.
"Ośrodek otrzymał ponad 30 zgłoszeń od osób, które komentator TVP Info znieważał w mediach społecznościowych. Większość komentarzy zostawianych przez Jakimowicza oraz prywatnych wiadomości, które wysyłał, brzmiała podobnie." – czytamy w opisie zbiorki, która właśnie rozpoczęła się na jednej ze stron crowdfundingowych. "Wygląda na to, że Jakimowicz ma obsesję na punkcie tego, kto jest prawdziwym mężczyzną, a kto nie jest. Jego ulubione określenia, kierowane do zupełnie przypadkowych osób 'spotkanych' w mediach społecznościowych, to 'ciota', 'cwel', 'faja'" – dodają autorzy. Zależy im na zgromadzeniu 15 tys. złotych – jak dotąd zebrali 3 tys.
Jarosław Jakimowicz – OMZRiK chce go pozwać
Ośrodek w dodatkowym wpisie na Facebooku nawiązuje również do sytuacji, do której miało dojść podczas wyborów Miss Generation. Jak podał dziennikarz Piotr Krysiak, jedna z uczestniczek została zgwałcona podczas zgrupowania w hotelu w Klimkach. Według Krysiaka sprawcą był "gwiazdor TVP". Nie podał jednak jego nazwiska. Jakimowicz zabrał głos niemal natychmiast po publikacji dziennikarza. Twierdził, że nikogo nie zgwałcił i udowodni swoją niewinność.
O tym, że komentator telewizji publicznej był gościem imprezy w rozmowie z dziennikarką WP Kobieta Klaudią Stabach potwierdziła chcąca zachować anonimowość uczestniczka. Ze szczegółami opisała zachowanie Jakimowicza. Miał stanąć w obronie dziwnie zachowującej się dziewczyny.
Zobacz też: Afera wokół zgrupowania Miss Generation. Jedna z uczestniczek opowiada o kulisach
– Potem oboje zniknęli. Jakimowicza widziałyśmy na śniadaniu przed wyjazdem i powiedziałyśmy mu "do widzenia". Tamtą dziewczynę też rano widziałyśmy. Najpierw zobaczyły ją dwie inne uczestniczki. Stała przed hotelem. Była jakby w amoku. Roztrzęsiona, zapłakana – relacjonowała.
Jakimowicz przekonywał dziennikarkę WP Kobieta, że opowieść uczestniczki konkursu jest nieprawdziwa. – Sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Jest dwóch świadków, z którymi szedłem. W holu hotelowym podeszła do mnie ta dziewczyna i poprosiła o rozmowę, Mówiła, że coś złego się dzieje – powiedział prezenter. – Teraz jakaś dziewczynka mówi, że coś tam pamięta, ale niech to powie w sądzie. Tam już nie będzie miejsca na domysły, bo trzeba złożyć przysięgę. Ja chętnie poddam się przesłuchaniu – dodał.
W międzyczasie media przypomniały fragmenty autobiografii Jakimowicza – w tym te o kupowaniu nieletniej dziewczynki czy przegrzebywaniu żydowskich grobów w celu znalezienia drogocennych rzeczy. "Zero tolerancji dla hien cmentarnych i handlarzy dziećmi sprzedawanych pedofilom!" – grzmi teraz OMZRiK, dodając, że pozwów będzie więcej. Dodajmy, że Jakimowicz przekonuje dziś, iż jego autobiografia to fikcja literacka niemająca nic wspólnego z rzeczywistością.