Trwa ładowanie...
d4d4vyy
Ośrodek preadopcyjny pomaga niemowlakom. Historia już nieżyjącego Emilka chwyta za serce

Ośrodek preadopcyjny pomaga niemowlakom. Historia już nieżyjącego Emilka chwyta za serce

W Łodzi znajduje się niezwykłe miejsce. Ośrodek preadopcyjny "Tuli Luli", do którego trafiają opuszczone, często bardzo chore, niemowlęta. Założycielka i prezeska Fundacji Gajusz była gościem w programie "Newsroom", gdzie podzieliła się historią, która jest szczególnie bliska jej sercu. - Wolontariuszką Emilka była moja mama. Udało mi się znaleźć kandydatów na rodziców zastępczych dla tak chorego dziecka, gdzie oni spodziewali się, że on może w każdej chwili umrzeć, a mimo to podjęli się - mówi z podziwem w głosie Tisa Żawrocka-Kwiatkowska. Prezeska fundacji dodała, że chłopiec miał kilka lat szczęśliwego, dobrego życia w rodzinie, a to jest rzadkość w Polsce w przypadku poważnie chorych i opuszczonych dzieci.

To Ile dzieci jest pod państwa skrRozwiń

Transkrypcja:

To Ile dzieci jest pod państwa skrzydłami obecnie? Mamy 20 miejsc, w tej chwili jest kilkanaścioro tulisiów. A skąd one trafiają najczęściej? Najczęściej to są dzieci rzeczywiście z województwa łódzkiego, ale zdarzają się też dzieci z innych miejsc. Przede wszystkim dlatego, że już zapracowaliśmy sobie na taką opinię, że jesteśmy fundacją cudotwórców, czyli jesteśmy w stanie znaleźć rodzinę zastępczą, specjalistyczną nawet dla najbardziej chorych dzieci. No właśnie, zapewne wiele z tych historii mocno zapadło pani w pamięć. Gdyby pani mogła się podzielić z nami tą, która szczególnie tkwi w pani pamięci. Znaczy dla mnie bardzo bliskim, bardzo bliskim tulisiem był już nieżyjący Emilek, którego wolontariuszką była moja mama. I udało mi się znaleźć kandydatów na rodziców zastępczych dla tak chorego dziecka, gdzie oni spodziewali się, że on może w każdej chwili umrzeć, a mimo to podjęli się. Emiś miał kilka lat naprawdę szczęśliwego, dobrego życia w rodzinie, co w naszym kraju, jeśli chodzi o tak chore dzieci, które z różnych powodów nie mogą liczyć na opiekę swoich rodziców biologicznych, to znowu graniczy z cudem. Ale ten cud się wydarzył. A czy zdarzają się sytuacje, że rodzice biologiczni zgłaszają się po dziecko? Oczywiście, że tak. I wtedy zawsze, po oczywiście takiej wstępnej i bardzo merytorycznej ocenie sytuacji, mogą liczyć na naszą pomoc.
d4d4vyy
d4d4vyy