"Newsweek" opisał historię 91-latka, który wziął ślub ze swoją o 30 lat młodszą opiekunką i zapisał jej w testamencie mieszkanie. Trzy tygodnie później zmarł. Nie jest to jedyny taki przypadek. "Oszustwa matrymonialne" na osobach starszych są coraz częstsze.
- Mój ojciec, który nie był w stanie skupić się na prostej rozmowie dłużej niż dwie minuty, zostawił testament z zapisem windykacyjnym. Jestem pewien, że on nawet nie miał pojęcia o istnieniu takiego rozwiązania prawnego - mówi syn mężczyzny. Ze względu na chorobę żony nie mógł wrócić do Polski z Hiszpanii i zająć się schorowanym ojcem. Wynajął więc opiekunkę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Pasja jest kobietą". Misja i edukacja - tak powstał 15. Kalendarz Artystyczny pod hasłem ''Żywioły Kobiet"
Czym jest testament z zapisem windykacyjnym?
- Jest bardzo rzadko stosowany - zaznacza w rozmowie z "Newsweekiem" mecenas Lew Michał Lizak z kancelarii Lizak, Stankiewicz, Królikowski Adwokaci w Szczecinie, który jest pełnomocnikiem syna mężczyzny.
Uważa, że trudno przypuszczać, aby 91-latek umiał dostrzec różnicę pomiędzy testamentem zwykłym a z zapisem windykacyjnym, który ułatwił opiekunce mężczyzny przejęcie mieszkania. Majątek zapisany w testamencie po śmierci seniora natychmiast przeszedł w ręce świeżo poślubionej żony.
- [Osoba] Od razu staje się właścicielem, nie trzeba przeprowadzać postępowania spadkowego - wyjaśnia mecenas Lizak.
"To sprawy, w których jest potężny problem dowodowy"
- Dom czy mieszkanie to często jedyny majątek, jaki mają, więc za obietnicę opieki dają właśnie to - podkreśla w rozmowie z "Newsweekiem" dr Jerzy Pobocha, psychiatra i biegły sądowy, mówiąc o osobach starszych.
Jako ekspert ma na co dzień wiele spraw testamentowych, w których pojawiają się wątpliwości. Niejednokrotnie zdarza się, że autor testamentu umiera jeszcze w tym samym miesiącu, w którym zapisał komuś majątek za obietnicę opieki aż po grób.
- To sprawy, w których zazwyczaj jest potężny problem dowodowy. Rodzinie, której zależy na podważeniu testamentu, wydaje się, że wystarczy przedstawić w sądzie dokumentację medyczną. Ale często okazuje się, że tam nie ma nic poza informacją o wynikach podstawowych badań krwi oraz moczu. Nie ma pełnego obrazu sytuacji. Trudno też o świadków, bo okazuje się, że poza opiekunką mało kto z tą osobą się stykał. Nie wiadomo, które z codziennych czynności była w stanie wykonać, czy rozpoznawała twarze - tłumaczy dr Pobocha.
Jak zauważa, część rodzin zaczęła zabezpieczać się przed tego typu sytuacjami. Zapobiegliwie przychodzą do psychiatry, prosząc o przebadanie schorowanej osoby, aby nie było później wątpliwości co do jej stanu. Boją się, że osoba ta może być już niezdolna do właściwej oceny i mogłaby paść ofiarą oszustwa matrymonialnego.
Dr Jerzy Pobocha podaje przykład takiej wizyty, na którą przybyła córka z ojcem.
- Zbadałem go, sporządziłem opinię. Córka przedstawiła ją w urzędzie stanu cywilnego i dzięki temu nie doszło do ślubu - opowiada.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.