Pacjenci opowiadają o realiach polskiego systemu. Tak wygląda sytuacja w szpitalach psychiatrycznych
20.08.2018 13:38, aktual.: 23.08.2018 16:51
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Marcin po wyjściu ze szpitala wrócił tam po dwóch godzinach, bo znowu próbował się zabić. Aleksandra woli żyć w ośrodku niż na zewnątrz. System leczenia psychiatrycznego w Polsce nie działa. O ile można to nazwać systemem.
- Na oddziale nie ma psychoterapii, psychologów jest bardzo mało i nie ma możliwości, aby prowadzić terapie - opowiada pracownik dużego szpitala psychiatrycznego. - Pacjenci rozmawiają z psychologami, ale jeżeli ich stan zdrowia pogorszył się i nie mają ochoty na rozmowę, to nie są do tego zmuszani - dodaje.
Niektórzy, tacy jak Marta, leżąc w szpitalu, muszą załatwiać sobie sesje z psychoterapeutą przez Skype'a, prywatnie. Pacjenci w szpitalu dostają leki, których potrzebują, ale nie zawsze dostają też odpowiednią pomoc psychologiczną. Nikt ich nie może zmusić do rozmowy ani do pójścia do ośrodka - chyba, że istnieje zagrożenie życia. Mówi się, że pacjenci w szpitalach są "zalekowani". Przychodzą, dostają leki i są wypuszczani. Ale nie jest to do końca wina szpitali, tylko systemu, który nie działa.
"Znam taką dziewczynę, jest już czwarty raz na moim oddziale"
Marta, jedna z pacjentek szpitala psychiatrycznego, psychoterapię w czasie pobytu w placówce musiała sobie załatwić prywatnie. - Na miejscu jest tylko psycholog zajmujący się testami osobowości. Nie jest zły, można z nim pogadać, ale to nie to samo, co psychoterapia. Większość z nim nawet nie rozmawia - opisuje sytuację dziewczyna. - Nie ma obowiązkowej psychoterapii, nikt tutaj nikogo do rozmowy nie zmusi. Tylko jak ze szpitala wychodzi ktoś, kto ma chorobę dwubiegunową i akurat trafi na fazę manii już po wyjściu, to nawet jak ma w zaleceniach psychoterapię, dobrowolnie się na nią nie zgłosi. Znam taką dziewczynę, jest już czwarty raz na moim oddziale - dodaje.
Na pytanie, jak wygląda pomoc psychiatryczna w szpitalu i po jego wyjściu, Marta tłumaczy, że systemu właściwie nie ma. Chyba że załatwiasz sobie wszystko prywatnie. - Po opuszczeniu szpitala możesz iść albo na dzienną terapię do tego samego ośrodka, z którego wyszłaś, albo pojechać do innego miasta na specjalną terapię, trzy razy w tygodniu. Tylko musisz tam mieszkać przez cały czas, a miejsca są też ograniczone. Nie masz normalnego życia.
- Młodzież po leczeniu psychiatrycznym wychodzi ze szpitala najczęściej z dwoma zaleceniami: terapii własnej oraz socjoterapii. O ile skorzystanie z bezpłatnego wsparcia socjoterapeutycznego jest realne - wiele organizacji pozarządowych się tym zajmuje - to bezpłatna terapia jest praktycznie nieosiągalna - komentuje sytuację Katarzyna Partyka, socjoterapeutka pracującą z młodzieżą po przejściach. - Kolejka do psychoterapeuty to minimum 6 miesięcy czekania. A przecież rozmawiamy o młodym człowieku, którego problemy zaprowadziły do szpitala psychiatrycznego! To skandal - dodaje wzburzona.
"Zalekowani" pacjenci
Gdy 19-letni Marcin próbował odebrać sobie życie po raz pierwszy, do ośrodka przywiozła go policja. Po przyjechaniu na miejsce postanowił przekonać personel, że to był tylko żart. Po kilku dniach wypisał się na własne życzenie. Nie na długo - wrócił do szpitala psychiatrycznego po dwóch godzinach. Po raz kolejny próbował popełnić samobójstwo.
Tym razem został w placówce dłużej. Dostał leki i siedział w zamknięciu. Warunki dalekie były od tych, które powinny panować w takim miejscu - jego współlokator notorycznie palił w pokoju marihuanę. Znajoma, która odwiedzała Marcina, opowiadała, że na całym oddziale śmierdziało ziołem. Nie dało się tego nie poczuć - i nie było żadnej reakcji ze strony osób pracujących w szpitalu. Jak relacjonowała, Marcin znowu nie został objęty odpowiednią opieką psychologiczną. Wyszedł po tygodniu.
- W Polsce nie ma systemu realnie wspierającego młodych ludzi. Ten, który obecnie funkcjonuje, działa zbyt wolno. Po wyjściu ze szpitala psychiatrycznego dziecko nie dostanie psychoterapii od razu, tak jak powinno - opowiada terapeutka Iwona Woźniewska ze stowarzyszenia 180 Stopni. - Proszę sobie wyobrazić, co się stanie z osobą w depresji, która musi czekać na pomoc 6 miesięcy. W dodatku takie dziecko, jak już otrzyma wsparcie, to często jest ono nieadekwatne do jego problemu.
Opcje, które ma pacjent po wyjściu ze szpitala, obejmują powrót na oddział dzienny - czyli pozostanie w szpitalu, ale na innych warunkach niż dotychczas - można także zgłosić się do Ośrodków Interwencji Kryzysowej lub np. zadzwonić na bezpłatną całodobową Linię Wsparcia. Jeśli chodzi o publiczną psychoterapię, trzeba jednak czekać tyle, że większość osób decyduje się pójść na nią prywatnie - nawet będąc jeszcze w szpitalu.
Psychiatryk drugim domem
Niektórzy, tak jak Aleksandra, wolą wracać do szpitala niż zostać na zewnątrz. Gdy wyszła z niego po raz pierwszy, okazało się, że terapii w tej chwili nie ma. Ewentualnie za pół roku. Ale i tak ta, której najbardziej potrzebowała, nie była dostępna. Więc Aleksandra wróciła do szpitala. I teraz mówi, że to jej dom.
- System, który teraz funkcjonuje, bardzo powierzchownie zabezpiecza dzieciaki. Nie ma ogólnej dostępności do dobrej terapii - mówi o realiach w polskich szpitalach terapeutka Woźniewska.
Natychmiastową pomoc można otrzymać tylko w niektórych przypadkach. Jeśli w czyimś życiu wydarzył się kryzys, to może udać się do Centrum Interwencji Kryzysowej. Teoretycznie powinni pomóc, w wielu takich miejscach są dostępne terapie krótkoterminowe. Ale niestety, zbyt często nie ma tam profesjonalnej psychoterapii. Tej, która jest tak bardzo potrzebna.
Pomimo starań personelu, szpitale często nie są w stanie zapewnić pacjentom odpowiedniej opieki psychologicznej. Do tego wiele placówek jest przepełnionych, a dorośli ludzie trafiają na oddziały dla młodzieży, bo na tych dla pełnoletnich nie ma już miejsc. W ośrodkach brakuje psychiatrów, a pacjentów jest zbyt wielu. Obecny system nie działa i cierpią na tym wszyscy - i chorzy, i lekarze.
Gdzie szukać pomocy?
Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji i chcesz porozmawiać z psychologiem, dzwoń pod bezpłatny numer 800 70 2222 całodobowego Centrum Wsparcia dla osób w kryzysie. Możesz też napisać maila lub skorzystać z czatu, a listę miejsc, w których możesz szukać pomocy, znajdziesz TUTAJ.
Jeśli macie swoje historie, którymi chcielibyście się z nami podzielić, piszcie na dziejesie.wp.pl
Zobacz również:
Wszyscy obwiniają matkę za tragedię w Darłówku. Tak jest najłatwiej
Przemoc, brud i wyzysk w pracy nad morzem. Historia Weroniki z Dziwnowa