Perwersyjne upodobania seksualne to nie choroba
Osoby o perwersyjnych upodobaniach w łóżku, zgodnie z najnowszymi wytycznymi Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, nie są dłużej uznawane za chore psychiczne. Dotyczy to jednak tylko tych, którzy ze swoją seksualnością czują się dobrze i są szczęśliwi.
14.03.2013 | aktual.: 14.03.2013 14:25
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Osoby o perwersyjnych upodobaniach w łóżku, zgodnie z najnowszymi wytycznymi Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, nie są dłużej uznawane za chore psychiczne. Dotyczy to jednak tylko tych, którzy ze swoją seksualnością czują się dobrze i są szczęśliwi.
Sypialniany masochizm, sadyzm, fetyszyzm czy transwestytyzm przestały być klasyfikowane jako choroby psychiczne, związane z „nienormalnym lub nienaturalnym pożądaniem”. Psychiatrzy podkreślają jednak, że nadal należy je rozpatrywać jako schorzenia w przypadku tych, którzy z powodu swoich erotycznych zainteresowań odczuwają dyskomfort.
Najnowsza edycja Diagnostycznego i Statystycznego Vademecum Chorób Psychicznych wytycza jasną granicę diagnozy: problemu nie mają osoby, które w łóżku preferują perwersyjne zachowania i są szczęśliwe, natomiast te, dla których są one uciążliwe, nadal można uznawać za chore.
W 1968 roku fetyszyzm, masochizm, sadyzm i transwestytyzm zostały uznane za schorzenia psychiczne i seksualne dewiacje, podobnie zresztą jak homoseksualizm. Ostatecznie, w 1973 r., Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne usunęło go z listy, wprowadzając jednocześnie nowe pojęcie: zaburzenie orientacji seksualnej. Miało się ono odnosić do osób nieakceptujących swojej seksualnej natury. Zaczęła obowiązywać więc ta sama zasada, co we wprowadzonych obecnie zmianach: ci, którzy dobrze się czuli ze swoim homoseksualizmem, byli zdrowi, natomiast osoby uznające go za problem kwalifikowały się do leczenia.
Dopiero po wielu latach walk całkowicie usunięto homoseksualizm (bez względu na osobisty stosunek do niego danej osoby) z listy schorzeń mentalnych. Z podobnymi wątpliwościami mamy do czynienia w przypadku perwersyjnych upodobań seksualnych. Żywiące je osoby są zdania, że nawet jeśli czują się z tego powodu nieszczęśliwe, nie świadczy to o chorobie psychicznej. Problem braku akceptacji często ma swe źródło w tym, że wszystkie zachowania seksualne, nieuznawane powszechnie za normalne, są społecznie piętnowane.
Julian Keenan, która lubi w łóżku wymierzać swojemu partnerowi razy, napisała do magazynu Slate: „Mimo najlepszych chęci, Diagnostyczne i Statystyczne Vademecum Chorób Psychicznych nadal pozwala na kultywowanie seksualnego napiętnowania i na to, by społeczne normy określały, czy dane zachowanie jest zdrowe.”
Keenan dodaje, że ludzie, którzy są niezrozumiani (co dotyczy m.in. mniejszości seksualnych), mogą być nieszczęśliwi, lecz to nie owo poczucie jest problemem samo w sobie i to nie ono powinno być leczone. Należałoby raczej zmienić sposób myślenia wielu ludzi.
W 2006 roku przeprowadzono ankietę wśród ponad tysiąca osób, które przyznały, że mają perwersyjne zainteresowania seksualne. 36 procent z ich powodu doświadczyło przemocy lub prześladowań, a 30 procent było dyskryminowane w pracy. Wyniki badania opublikowane zostały w czasopiśmie "Journal of Homosexuality".
Na podst. Dailymail.co.uk Izabela O’Sullivan (ios/mtr), kobieta.wp.pl