Pierwsza "inteligentna bomba" na rozsianego raka piersi
Dzięki zastosowaniu nowego, jeszcze eksperymentalnego leku nazywanego
inteligentną bombą farmakologiczna, udało się wydłużyć życie kobiet z rozsianym rakiem piersi -
poinformowano na kongresie Amerykańskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej (ASCO) w Chicago.
Dzięki zastosowaniu nowego, jeszcze eksperymentalnego leku nazywanego inteligentną bombą farmakologiczna, udało się wydłużyć życie kobiet z rozsianym rakiem piersi - poinformowano na kongresie Amerykańskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej (ASCO) w Chicago. Dr Kimberly Blackwell, onkolog Duke University (USA), która kierowała badaniami, powiedziała na spotkaniu z dziennikarzami, że "inteligentna bomba" (smart bomb) testowana jest na prawie tysiącu kobiet.
Z dotychczasowych obserwacji wynika, że średnio wydłużyła im życie co najmniej o kilka miesięcy, bez objawów pogorszenia choroby. Można jednak oczekiwać, że część z nich będzie żyć jeszcze dłużej, bo badania wciąż trwają - dodała amerykańska specjalistka. W rozsianym raku piersi u większości pacjentek po 6 miesiącach dochodzi do nasilenia choroby. Nowy lek, znany na razie jedynie jako "T-DM1", opóźnił jej zaostrzenie i pogorszenie stanu zdrowia pacjentek do 10 miesięcy. Po 2 latach leczenia nadal żyło 65 proc. kobiet w porównaniu do 47 proc. w grupie kontrolnej, w której podawane dwa inne, wcześniej już stosowane leki.
Jedną z pacjentek z powodzeniem leczonych nowym preparatem jest Denise Davis, która od 3 lat choruje na raka piersi z przerzutami do wątroby i kości. Od lutego 2011 r. co trzy tygodnie przyjeżdża do szpitala Duke University w Durham, gdzie w iniekcjach otrzymuje "inteligentyna bombę". Mimo znacznego zaawansowania choroby, na razie nie ma u niej żadnych objawów dalszego jej rozprzestrzeniania się. Kobieta nie odczuwa też żadnych dolegliwości, które powoduje tradycyjna chemioterapia.
Środek nowej generacji działa w ten sposób, że dostarcza chemioterapeutyk bezpośrednio do komórek rakowych. Obecnie stosowana chemioterapia polega na tym, że wprowadza się ją do całego organizmu chorego. Wywołuje to liczne skutki uboczne, np. nudności, wymioty i wypadanie włosów, bo oprócz komórek rakowych niszczone są również te, które są zdrowe. Stąd liczne dolegliwości, na które narzeka wielu chorych.
Nowy "inteligentny lek" atakuje wyłącznie komórkowe rakowe piersi, do których bezpośrednio wprowadza dużą dawkę niszczącej je substancji (jakiej nie można byłoby podać dożylnie). Dlatego zdrowe komórki nie są na nią narażone. "Udało się tego dokonać dzięki połączeniu leku biologicznego (nazwie trastuzumab) - stosowanego w tzw. terapii celowanej - z silnym chemioterapeutykiem" - powiedziała dr Blackwell.
Trastuzumab jest przeciwciałem monoklonalnym skutecznym tylko u chorych na raka piersi kobiet z nadmierną ekspresją (czyli ze zbyt dużą ilością) receptora HER2 na powierzchni komórek raka. Ekspresję receptora HER2 ocenia się podczas badania histopatologicznego materiału pobranego w trakcie zabiegu operacyjnego. Występuje on u 20 proc. kobiet cierpiących na ten typ nowotworu.
Leczenie nowym lekiem polega zatem na podwójnym uderzeniu w komórki rakowe - z jednej strony hamuje on rozmnażanie się komórek rakowych (bo tak działa trastuzumab), a z drugiej próbuje również zniszczyć je silną dawka podawanego miejscowo chemioterapeutyka. Trzeba jednak pamiętać, że nie jest to terapia dla wszystkich kobiet z rakiem piersi, a jedynie dla tych ze zbyt dużą ilością receptora HER2.
Do tej pory trastuzumab najczęściej był podawany w rozsianym raku piersi wraz z lekami z grupy taksanów (docetaksel lub paklitaksel) lub też z vinorelbiną. Innym lekiem skutecznie działającym u chorych z nadekspresją receptora HER2 jest lapatynib (dostępny w tabletkach). Stosuje się go u chorych, u których mimo podania trastuzumabu doszło do progresji choroby. Lapatynib podaje się łącznie z kapecytabiną, która jest również w postaci tabletek.
Obydwa te leki (lapatynib i kapecytabina) podawano kobietom z rakiem piersi w grupie kontrolnej, która porównywano z pacjentkami otrzymującymi inteligentną bombę "T-DM1".
Z Chicago Zbigniew Wojtasiński (PAP)