"Planowanie seksu ma wiele zalet". Rada dla par z długoletnim stażem może budzić zdziwienie
Dzieci, dom, masa obowiązków zawodowych i spięcia z szefem. Seks to często ostatnia rzecz, na którą mamy ochotę po całym dniu. Czy planowanie zbliżenia może rozwiązać ten problem? Maria Rotkiel i Zbigniew Lew-Starowicz zdradzili, co myślą na temat tej koncepcji.
12.05.2020 | aktual.: 12.05.2020 22:01
Seks to bez wątpienia jeden z ważniejszych elementów w relacjach partnerskich. Każdy chce, aby było mu dobrze podczas zbliżeń z ukochanym czy ukochaną. Przez lata ludzie uczą się siebie, swoich ciał, eksperymentują i próbują zupełnie nowych rzeczy. A co, jeśli bardzo chcemy bliskości z partnerem, ale jesteśmy zabiegani, zmęczeni, przytłoczeni ilością spraw do załatwienia, a seks to ostatnie, o czym myślimy?
Kasia Koczułap, seksuolożka, autorka instagramowego profilu "Co z tym seksem", poruszyła ostatnio temat planowania zbliżeń. Post spotkał się z dużym odzewem internautów.
"Warto przeprojektować swoje myślenie o planowanym seksie. Przestać go postrzegać jako gorszy rodzaj seksu, a zacząć myśleć o nim jako o seksie dojrzałym, celowym i świadomym. Gdy seks planujemy, oznacza to przecież, że nam na nim zależy, bo myślimy o nim, zastanawiamy się nad tym, co zrobić, by uczynić go lepszym i co zrobić, by bardziej uszczęśliwić siebie i partnera/kę" – napisała.
Rzeczywiście, zaplanowany seks kojarzy się z czymś znacznie mniej atrakcyjnym niż dzikie, spontaniczne zbliżenie z ukochanym. Maria Rotkiel podziela jednak opinię Koczułap i zachęca do tego, aby spojrzeć na to nieco szerzej.
Zobacz także: Rozstanie z rozsądku. Maria Rotkiel ma do powiedzenia na ten temat tylko jedno
– W związkach, które mają już swoją historię, planowanie seksu jest jak najbardziej pomocne. Co więcej, samo planowanie może być bardzo przyjemne. Ustalmy, że dzieci zawieziemy do dziadków, a sami zrobimy kolację. Już szczegóły dotyczące tego wieczoru i wzajemne zaangażowanie w jego przygotowanie mogą być przyjemne. To może być też część gry wstępnej, kiedy te szczegóły, o których dzieci nie wiedzą, zaczynamy omawiać i wzajemnie pobudzać swoją wyobraźnię. Planowanie seksu ma wiele zalet. Może być to fajny temat do rozmowy dla partnerów, którzy w codzienności pełnej obowiązków, wyzwań i problemów, nie zawsze mają czas, aby skupić się tylko na sobie – mówi w rozmowie z WP Kobieta.
Planować seks czy nie planować?
Psychoterapeutka par Maria Rotkiel podkreśla też, że w związkach z kilkunastoletnim stażem spontaniczny seks nie jest normą. To cecha charakterystyczna dla nowych, kiełkujących relacji. Zaplanowany seks może mieć swoje plusy.
– Po wielu latach czasem trudno o spontaniczność. Wiele par, które przychodzą do terapeuty, wspiera się w tym, aby nie bały się planowania, że ten seks na niczym nie traci. Wręcz odwrotnie. On może być tak zaaranżowany, że jest wiele szczegółów, które sprawiają, że jest on ciekawy, intensywny i równie przyjemny, jak na początku znajomości. Seks spontaniczny bardzo nam się podoba, ale jest on domeną raczej nowych związków. Z czasem, kiedy o tę spontaniczność trudno, warto poświęcić czas na planowanie. Umiejętność planowania seksu jest elementem inteligencji erotycznej, która dotyczy umiejętności dbania o erotykę, seksualność, wzajemną fascynację w związkach, które po latach mogą trochę tej namiętności stracić.
Odmiennego zdania jest profesor Zbigniew Lew-Starowicz. Ekspert z zakresu seksuologii twierdzi, że jeśli ludzie mają ochotę na zbliżenie, to znajdą na nie i czas, i okazję. Jeśli ciągle tego czasu nie mają, to problem tkwi gdzie indziej.
– Słucham tego z wielkim rozbawieniem. Jak ludzie w związku chcą seksu, to zawsze znajdą na to sposób. Ci, którzy są spontaniczni, będą robili to spontanicznie. Są też tacy, którzy mają napięty rozkład tygodnia i wiedzą, że to będzie w piątek wieczorem. Inni mają dzieci i wiadomo, że pozwalają sobie na seks, kiedy dzieci wyjdą na spacer czy pojadą do dziadków. To tak jakby żona powiedziała: "Staszku, w czwartek o 18:00 masz mieć erekcję członka". Może być to niemożliwe – tłumaczy Lew-Starowicz.
Maria Rotkiel podkreśla jednak, żeby nie podchodzić do tego jak do obowiązków zawodowych. Należy myśleć o przyjemności, którą czerpiemy z seksu z partnerem.
– Nie można tak tego trywializować. Nie chodzi o to, żeby wpisywać sobie w kalendarz i robić z tego punkt dnia. Chodzi o to, aby umieć wygospodarować czas, zorganizować go, poświęcić swoją uwagę i energię na to, aby mieć przestrzeń na bliskość. Trzeba zwrócić uwagę na to, że to nie dzieje się samo. Nam się wydaje, że na początku relacji ten seks jest wspaniały, dobry. Ale z czasem trzeba poświęcić mu troskę, uwagę. Jeśli zrobimy z tego obowiązek wpisany do naszego kalendarza, do którego wpisujemy obowiązki zawodowe czy rzeczy, które musimy zrobić, ale nie mamy na nie ochoty, to raczej iloraz naszej inteligencji emocjonalnej nie jest zbyt wysoki – wyjaśnia.
Seks to przyjemność nie obowiązek
Zdaniem terpauetki planowanie seksu jest tak samo ważne i przyjemne, jak planowanie spotkania ze znajomymi czy innych aktywności, które sprawiają nam radość.
– Chodzi o to, żeby umieć znaleźć czas na przyjemności, które planujemy. Spotkanie ze znajomymi? Planujemy. Wyjazd? Planujemy? Spacer? Planujemy. Zastanawiamy się, jak się do tego przygotować, czy coś nam jest potrzebne. Z samego planowania seksu zróbmy grę wstępną. "Kochanie, a może tak w następny weekend zawieziemy dzieci do rodziców? Kupiłam sobie coś pięknego, a ty pomyśl dla nas o jakiejś kolacji". Wysyłajmy sobie z partnerem podkręcające atmosferę SMS-y. To jest fajny sposób, żeby między dwojgiem ludzi działo się coś więcej niż tylko wymiana zdań na temat pracy czy obowiązków domowych – dodaje Rotkiel.
Lew-Starowicz nie ma jednak złudzeń. Wprost mówi o tym, że dobrego seksu nie da się zaplanować.
– W długoletnich związkach zwykle pojawiają się pewne przyzwyczajenia. W środę brydż, w czwartek wizyta u Stasia, w piątek seks, a w sobotę z kijkami na spacer. Taka jest specyfika związków długoletnich. Ludzie mają rutynę, nawyki. Seks uprawiamy wtedy, kiedy chcemy.
– To nie jest to samo, kiedy ja planuję, żeby odpisać na zaległe maile. To nie jest ten rodzaj planowania. To jest coś takiego, jak chcę się spotkać ze znajomymi. Że sama myśl, samo rozmawiania o tym sprawia nam przyjemność. Jest wtorek, jestem w pracy, jestem przytłoczona obowiązkami i przyjaciółka dzwoni do mnie, że ma dla nas super plany na weekend. To o to chodzi – dodaje Rotkiel.
Prof. Zbigniew Lew-Starowicz nie poleciłby jednak metody planowania seksu swoim pacjentom. Jego zdaniem dorośli ludzie z ogromną ilością obowiązków doskonale już wiedzą, jak sobie radzić z seksem.
– W stałych związkach ludzie rozwiązują sobie sami problemy związane z brakiem czasu. Nie potrzebują porady ani seksuologa, ani psychologa. Ludzie naprawdę mają na to sposoby i uśmialiby się, że traktujemy ich jak dzieci. "Słuchajcie, musicie zaplanować, żeby wywieźć dzieci na działkę do dziadków"... Przecież ryczeliby ze śmiechu. Oni już dawno ten problem rozwiązali, jeśli chcą uprawiać seks. Rad to można udzielać parom, które są w zupełnie nowej sytuacji lub które nie chcą z jakichś powodów uprawiać już ze sobą seksu. Na przykład para zamieszkała z rodzicami i nie wie, jak sobie poradzić. Długoletnie pary już wiedzą, jak sobie radzić ze zbliżeniem przy dzieciach i obowiązkach – kwituje seksuolog.