Początkowo byłam zła i wściekła. Teraz już tylko smutna [FELIETON]
Godzina 21 w telewizji publicznej. Program dla mas. Jurny Józef wykorzystuje czas antenowy dla własnych zachcianek. Testuje i sprawdza jędrność kandydatek na żony na oczach rozbawionych i rechoczących widzów. Ani razu nie dostaje po łapach.
28.09.2020 12:41
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Takich Józefów każdy zna. Mieszkają w różnych częściach Polski, ich zachowanie nie jest domeną małych miasteczek i wsi, choć zdecydowanie tam mają większe pole do popisu. W wielkim mieście nawet tacy Józefowie słyszeli o akcjach #metoo i pytaniu kobiety o zgodę, przed dotknięciem jej intymnych części ciała.
Ale tak naprawdę to nie tylko o Józefach dziś warto powiedzieć. Bo to na widok tych kobiet, nie reagujących, nie krzyczących - "przestań", nie mówiących – "ależ to głupie i chamskie żarty", w żaden sposób nie stawiających granic, włosy jeżą się na głowie.
Formuła programu jest jasna. Kobiety tudzież mężczyźni walczą o szansę na miłość. Mają za zadanie przypodobać się kandydatowi, który to zadecyduje, kto pojedzie z nim na jego piękne ranczo. Wiadomo, walka ostra, czasem brutalna. Za uśmieszkami, mającymi pokazać wysoką kulturę, maskują uszczypliwość, złośliwość, a nawet, co da się zauważyć u niektórych – żądzę dojścia do finału po trupach.
Nie wiedzieć czemu, najwięcej emocji karykaturalnych i złych jest po kolejny raz w tym programie w gronie najstarszych kandydatów. To tu panie nie mają oporów, by swoje wdzięki wystawiać na publiczny widok. To właśnie tu granice się przesuwają w sposób całkowicie nieoczekiwany, i koniec końców, niesmaczny.
Już od pierwszego zdania "służę dziurką" (określenie na podanie ramienia) pan Józef deklaruje, w jaką grę zaczyna z paniami grać. Nie da się ukryć, że poziom naszego zażenowania rośnie wraz z upływem czasu, bo i rośnie poziom rywalizacji. Pani Grażynka jest pierwsza. Żart o dziurce kwituje lekkim śmiechem, stara się zachowywać bezpieczny dystans, choć pan Józef zdecydowanie szuka kontaktu cielesnego. Przy kandydatce nr 2 pan Józef pozwala sobie na coraz więcej. Próba wynegocjowania "dziubka" za pomoc w wygraniu gry w bule, łapanie w talii i niewybredne żarty, wyraźnie pokazują, co dla naszego rolnika liczy się najbardziej.
Pan Józef ewidentnie, bez cienia skrępowania, robi z siebie satyra na oczach nie tylko milionów ludzi, ale również pań, siedzących nieopodal na ławeczce. Im on śmielej, tym one intensywniej się przypatrują. Ale nie po to, by zaprotestować, ale… opracować strategię, jak mogą pójść o krok dalej. Jak mogą zabłysnąć i wykazać się bardziej niż koleżanki. Przykry widok.
Stąd też pewnie, gdy kolejna kandydatka – pani Ewa rozpoczyna grę w bule, pan Józef nie ma problemu, by swoją dłonią pocierać jej biust, pytając żartobliwie, czy to "4 czy 5". Pani Ewa mało tego, że nie krytykuje zachowania mężczyzny, to jeszcze zaczyna grać w jego grę z wyraźną satysfakcją przed innymi paniami. W końcu to ona chwilę wcześniej deklarowała przed kamerą, że potrafi błysnąć swoimi wdziękami i wykorzystać je we właściwy sposób.
Gdy nadchodzi czas na ostatnią panią szukającą miłości Józefa, on już wiedziony doświadczeniem, nie ma absolutnie żadnych oporów, by celowo, dotykając napisu na jej bluzce, zbadać jędrność piersi kandydatki. Po jeszcze wspólnie odtańczonym tańcu-przytulańcu, pan Józef już ma pewność.
Takie rzeczy wypada robić na wizji. Takie rzeczy można robić kobietom. Takie słowa nikogo nie obrażają. A skąd to wie? Proste. Bo nie powiedziała "nie" żadna kobieta na planie. Bo nie powiedział "nie" nikt z produkcji programu. Bo nie powiedział "nie" montażysta, wybierając zapewne celowo zdania i gesty, które miały na celu podbić oglądalność programu. Czy ktoś pomyślał o konsekwencjach?
Na pana Józefa leje się od wczoraj hejt.
Kobiety czują niesmak, że dały się tak głupio wykorzystać w programie.
Ludzie rechoczą i myślą, no niezły ogier z tego Józefa.
Program się ogląda i hajs się zgadza.
Zobacz także
A więc twórzmy dalej wszyscy rzeczywistość, w której obłapywanie kobiet jest zabawne. Kreujmy świat w mediach, w którym z jednej strony coraz więcej spraw o molestowanie trafia do sądu, a z drugiej zarabiamy na tym pieniądze. Uczmy kolejne pokolenia, że łapanie koleżanki za piersi nie jest dobre, ale tylko pod warunkiem, że nie robimy tego na oczach milionów, za zgodą wszystkich uczestniczących w procederze. Wbijajmy w głowę kobietom, że w sumie przecież to jest nawet zabawne i urocze, więc nie ma o co kruszyć kopii.
Tu nie ma jednego winnego. Wczoraj wieczorem okazało się, że wszyscy jesteśmy winni. I pozwalamy na to, by to się nigdy nie zmieniło.