Polacy łamią restrykcję noszenia maseczek. Lekarz Bartosz Fiałek: "To wina niekonsekwencji rządu"
Lekarz Bartosz Fiałek na co dzień walczy o poprawę sytuacji medyków oraz pacjentów w systemie opieki zdrowotnej. – Jeśli rządzący odblokowują galerie handlowe, żłobki, przedszkola pod enigmatycznym zapisem "reżimu sanitarnego", to świadczy przede wszystkim o tym, że nie zdają sobie sprawy z powagi sytuacji – oznajmia.
30.04.2020 | aktual.: 01.05.2020 08:41
Dominika Czerniszewska, Wirtualna Polska: Na ostatniej konferencji minister zdrowia Łukasz Szumowski powiedział: "Wczoraj jechałem do pracy rowerem i ogromna rzesza ludzi na ulicy albo nie miała maski w ogóle, albo miała ją zsuniętą na brodę". Jak wytłumaczyć zachowanie Polaków?
Doktor Bartosz Fiałek: To jest jawna niekonsekwencja ministra. Jeszcze 26 lutego Łukasz Szumowski przekonywał na antenie radia RMF FM, że noszenie maseczek ochronnych nie chroni przed zarażeniem koronawirusem. Następnie przyznał, że od 16 kwietnia maseczki są obowiązkowe. Nie dziwię się więc, że ludzie są zmieszani. Raz słyszą - nie noście, a potem - noście. Każdemu myślącemu człowiekowi zapala się lampka, o co tutaj chodzi.
Od 21 marca powtarzam, aby nosić maseczki. Czyli dzień po tym, jak Czesi wprowadzili nakaz pod groźbą ok. 1700 złotych grzywny. U nas było zupełnie inaczej. Od początku ludzie pytali się mnie – "słuchaj, to jak jest w końcu z tymi maseczkami?". Wprowadzanie chaosu i niekonsekwencja nie sprzyjają poddawaniu się restrykcjom przez społeczeństwo.
Panie doktorze, no to jak jest z tymi maseczkami. Nosić czy nie nosić?
Noszenie maseczek ogranicza rozprzestrzenianie się wielu patogenów, pyłów, w tym wypadku również koronawirusa. Oczywiście w pewnym stopniu, ponieważ może on przenikać przez włókna maseczki. Jednak z aerodynamicznego punktu widzenia zdecydowanie mniej. Apeluję więc o noszenie maseczek, zakrywanie twarzy.
Jak zatem przemówić do rozsądku osobom, które łamią tę restrykcję?
W każdym społeczeństwie jest pewna grupa osób, która jest niesubordynowana i zwyczajnie nie poddaje się takim nakazom. Część z nich nie wierzy w koronawirusa. Wyciągnąłem ten wniosek po komentarzach pod moimi publikacjami. Piszą w nich, że to sprawa Billa Gates’a, sieci 5G, a koronawirus to wymysł polityków. Tak więc ci ludzie maseczek nosić nie będą. Ignorowanie koronawirusa świadczy o braku wiedzy.
Jakie są konwekcje ich lekkomyślności?
Po prostu koronawirus będzie się rozprzestrzeniał na większą skalę. Zalecam 100 proc. ostrożności przy zdejmowaniu maseczek. Przestrzegam, aby nie nosić ich na szyi czy brodzie, bo to ostatnio częsty widok. Musimy uzbroić się w cierpliwość i zachowywać odpowiedzialnie, aby wygrać z koronawirusem. Nie wystarczy tylko założyć maseczkę, konieczne jest jej prawidłowe noszenie.
Zaczynamy majówkę. Część społeczeństwa zapewne wybierze się na działki, do lasów czy parków. Sądzi pan, że wzrośnie liczba zakażeń po weekendzie?
Ciężko powiedzieć. Musielibyśmy zabawić się we wróżbitów. To zależy od Polaków, czy zastosują się do restrykcji. Święta Wielkiej Nocy nie spowodowały dynamicznego wzrostu. Cały czas notujemy 300-400 nowych zachorowań na dobę. Jeśli Polacy zachowają się podobnie, to po majówce ta liczba nie wzrośnie. Należy podkreślić, że dane można z jakimś prawdopodobieństwem przewidywać, ale nie są one oparte na jakimś wiarygodnym modelu matematycznym.
4 maja rozpoczyna się drugi etap znoszenia ograniczeń. Jak pan ocenia decyzję rządu?
W mojej ocenie władze nierozsądnie "odmrażają" gospodarkę. Powinny wybrać te gałęzie, które przynoszą jak największe korzyści, a wiążą się z jak najmniejszym ryzykiem zachorowania na COVID-19. Jeśli rządzący odblokowują galerie handlowe, żłobki, przedszkola pod enigmatycznym zapisem "reżimu sanitarnego", to świadczy przede wszystkim o tym, że nie zdają sobie sprawy z powagi sytuacji. Jak reżim sanitarny ma być zachowany wśród dzieci w wieku 1-3 lat? Nie uda nam się ich przecież przekonać do stosowania pewnych rozwiązań. One nie przestaną nagle wkładać palców do buzi, zasłaniać ust przy kaszlu czy kichaniu oraz po każdym kontakcie z powierzchnią trwałą od razu dezynfekować ręce. To jest rzecz absurdalna i niemożliwa do realizacji.
Sądzi pan, że Polacy są gotowi na tę zmianę? Zdadzą egzamin z odpowiedzialności?
Jeśli rządzący luzują restrykcje w taki sposób, to trudno będzie nam jakkolwiek wpłynąć na społeczeństwo. Po pierwsze społeczeństwo jest w pewnym stopniu odbiciem władzy, a po drugie muszą jej słuchać. Jeśli decydenci podejmują złe decyzje, to de facto społeczeństwo też. Dlatego moje apele tutaj na nic się nie zdadzą.
Weźmy jako przykład galerię handlową. W tym przypadku zapis - jedna osoba na 15 mkw. to zbyt duże ryzyko. Skoro powierzchnia jakiegoś centrum handlowego wynosi 4 tys. hektarów, to może się w nim znajdować jednocześnie ok. 2600 osób. Taka liczba osób w jednym miejscu podczas trwania pandemii jest niedopuszczalna. Jeszcze raz powtórzę, że niestety, ale po podjęciu takich decyzji przez władze, nasze apele na nic się zdadzą.
Bartosz Fiałek jest przewodniczącym regionu kujawsko-pomorskiego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zobacz także: SIŁACZKI – program Klaudii Stabach. Historie inspirujących kobiet