Polacy na all inclusive. "Złe łóżko, brak TVP, brzydki pan w recepcji"

- Jest mnóstwo cech, po których można poznać, że turysta pochodzi z Polski. Pomijając ręczniki na leżakach przy basenie o szóstej rano, Polakom rzadko kiedy coś pasuje. A to złe łóżko, brak TVP w TV, widok tylko na zachodnią część basenu czy brzydki pan w recepcji - opowiada Weronika, rezydentka.

Zdjęcie ilustracyjneZdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © East News | Pawel SALWA
Aleksandra Lewandowska

Bywają roszczeniowi, niekiedy przesadzają z alkoholem, a na wycieczkach objazdowych gubią dzieci. Narzekają, że "nie ma tu nic polskiego do jedzenia", a rezydentom turystycznym i pilotom wycieczek zarzucają, że "są tu za ich pieniądze". Brzmi absurdalnie? Cóż, turyści z Polski, będąc na all inclusive, potrafią zaskoczyć i mieć dość niecodzienne wymagania. Z humorem i dystansem opowiadają o nich Weronika (nazwisko do wiadomości redakcji - przypis red.), rezydentka turystyczna, i Seweryn Biela, rezydent i certyfikowany pilot wycieczek.

"Na dzień dobry mieli mnóstwo pretensji"

- Niejednokrotnie przyjmowałam samolot o szóstej rano. Nie brakowało w nim pijanych turystów, którzy na "dzień dobry" mieli mnóstwo pretensji, a nawet jeszcze nie pojechali do hotelu. Krzyki, śpiewy, wyzwiska, picie kolejnego piwa to codzienność podczas prowadzenia transferu. Niestety, często przeszkadza to innym, trzeźwym turystom - zdradza Weronika.

Weronika pracuje głównie w tureckich kurortach. Uwielbia swoją pracę, ale nie ukrywa, że turyści potrafią uprzykrzyć życie. Kiedy pytam o Polaków, bez problemu wymienia, jakie zachowania zauważa u nich najczęściej.

- Pomijając ręczniki na leżakach przy basenie o szóstej rano, nie da się nie zwrócić uwagi na ich korzystanie ze stołówek. Turyści w większości wykupują wakacje all inclusive, co oznacza, że mają trzy razy w ciągu dnia posiłki w formie szwedzkiego stołu. Zazwyczaj jest to kilka rodzajów sałatek, mięs, szynek, serów i napojów. Polski turysta i tak powie, że nie ma co jeść, mimo że stoi przed nim więcej jedzenia niż często ma w domu - mówi Weronika.

- Kolejna kwestia, Polakom rzadko kiedy coś pasuje. A to złe łóżko, brak TVP w TV, widok tylko na zachodnią część basenu czy brzydki pan w recepcji. Polscy turyści najczęściej proszą o zmianę pokoju lub ulepszenie innych kwestii hotelowych pod siebie - dodaje.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Tłumy turystów. "Polska przyciąga młodych Niemców"

"Turyści z Polski dają popalić"

Słowa Weroniki potwierdza Seweryn, rezydent turystyczny i pilot wycieczek. Zaczyna od tego, że Polacy są bardzo roszczeniowi.

- Turyści z Polski zdecydowanie dają popalić. Niestety, często wyolbrzymiają i koloryzują. Co jednak bardzo w nich lubię to to, że chcą dużo wiedzieć. Są bardzo wymagający, jeśli chodzi o informacje - historyczne, krajoznawcze czy ciekawostki. Wielu turystów wyróżnia również chęć zabawy i poczucie humoru - oznajmia Seweryn Biela.

On także zauważa problem związany ze spożywaniem przez nich dużej ilości alkoholu.

- Wielokrotnie miałem problemy z pijanymi turystami. Telefony w środku nocy z recepcji, że mam interweniować i wyciągać pijanych turystów z basenu w hotelu. Turyści często są pod wpływem także innych środków, przez co są agresywni. Pamiętam sytuację, kiedy przy całej grupie w dniu odjazdu autokaru jeden pan, upojony alkoholem, chciał się ze mną bić. Na wyzwiskach w moją stronę się skończyło, ale sytuacja była napięta i niebezpieczna. W takich momentach trzeba się szczególnie uważać - ujawnia w rozmowie z WP Kobieta.

"Panie Sewerynie, dziecko mi się zgubiło"

Rozmawiając o zabawnych (bądź tych mniej zabawnych) sytuacjach, które miał miejsce w trakcie opieki nad polskimi turystami, Seweryn i Weronika zgodnie mówią, że "o tym można by było napisać książkę".

- Jedna z wycieczek. Nagle podchodzi do mnie turysta i mówi: Panie Sewerynie, dziecko mi się zgubiło. Przerażony, odpowiadam: Ale jak to się zgubiło? Gdzie, kiedy?, po czym słyszę: Chyba w katakumbach, pod katedrą. Sęk w tym, że katakumby zwiedzaliśmy pół godziny wcześniej, a turysta oznajmił mi, że dopiero teraz zauważył brak dziecka - opowiada Seweryn.

Na tym jednak nie koniec.

- Było przed północą, ja z laptopem na kolanach w łóżku, uzupełniam jakieś dokumenty. Dzwoni telefon alarmowy od turystów. Nawet nie wiem, kiedy wyskoczyłem z łóżka. Już w ręku trzymałem teczkę z dokumentami i byłem gotowy do biegu, a tu turyści dzwonią w stanie dużego upojenia alkoholowego i pytają, czy chcę do nich dołączyć. Można sobie wyobrazić, co miałem w głowie, kiedy zadzwonił telefon o tak późnej porze. Czarne scenariusze. A oni, rozweseleni, chcieli mnie zaprosić na zabawę - dodaje.

Śmieszno-nieśmieszną historię wspomina także Weronika.

- Podczas wycieczki na Pamukkale (turecka miejscowość położona w dolinie Cürüksu - przyp. red.) jedna pani usłyszała, że w basenie Kleopatry można się odmłodzić o kilka lat. Weszła więc do basenu, a potem żądała reklamacji, bo nie poczuła się odmłodzona - opowiada.

"Czy można wyłączyć te 'ryki' z meczetu?"

W trakcie przebywania z turystami z Polski nie brakuje dziwnych pytań z ich strony, na które zarówno Seweryn, jak i Weronika niejednokrotnie nie wiedzieli, jak odpowiedzieć.

- Jedno z najdziwniejszych pytań, jakie usłyszałam, to "czy można wyłączyć te 'ryki' z meczetu?". Turcja to kraj, gdzie religią dominującą jest islam. W związku z tym nawoływania do modlitwy z meczetu są tak samo ważne jak dzwony w kościele katolickim. Czy w Polsce prosimy w takich momentach o "wyłączenie" kościoła? - zauważa Weronika.

Seweryn zdradza natomiast, że w jego przypadku, znacznie częściej niż tego typu pytania, pojawiały się dziwne wymagania.

- Najczęściej te, żeby przynieść im rano kawę do pokoju lub żeby w restauracji, gdzie jest szwedzki stół, kelner przyszedł do stolika i specjalnie dla nich serwował dania - ujawnia.

- Oprócz tego zdania "to niech pan coś z tym zrobi" albo "załatwi", jak w przypadku basenu hotelowego, który był czynny od godz. 10:00. Turysta powiedział, że wcześniej wstaje, więc chciałby z niego korzystać o godz. 7:00. Miałem mu to "załatwić" - dodaje.

Mimo to podkreśla, że zawsze "z wielką przyjemnością obsługuje grupy z Polski", a Polacy są niezwykle serdeczni, kontaktowi i chętnie poznają świat.

Aleksandra Lewandowska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

Wybrane dla Ciebie

Jej mąż zmarł dwa miesiące po diagnozie. Do końca ukrywała przed nim prawdę
Jej mąż zmarł dwa miesiące po diagnozie. Do końca ukrywała przed nim prawdę
Imię na skraju zapomnienia. Nosi je tylko 13 Polek
Imię na skraju zapomnienia. Nosi je tylko 13 Polek
To imię noszą tylko dwie Polki. Ma wyjątkowe znaczenie
To imię noszą tylko dwie Polki. Ma wyjątkowe znaczenie
Jego imię to rzadkość. Nosi je tylko czterech Polaków
Jego imię to rzadkość. Nosi je tylko czterech Polaków
Ma glejaka IV stopnia. "Wchodzimy w kolejny etap tej walki"
Ma glejaka IV stopnia. "Wchodzimy w kolejny etap tej walki"
Nowy sposób oszustów. Tak przejmują telefon
Nowy sposób oszustów. Tak przejmują telefon
Coraz mniej bliskości w związkach. Naukowcy biją na alarm
Coraz mniej bliskości w związkach. Naukowcy biją na alarm
Ostatnie koszenie trawy przed zimą. Nie popełnij nagminnego błędu
Ostatnie koszenie trawy przed zimą. Nie popełnij nagminnego błędu
Wygadała się o "Afryce Express". "Po 17 godzin na dobę"
Wygadała się o "Afryce Express". "Po 17 godzin na dobę"
Jest na deficycie kalorycznym. Mówi, co wtedy mocno ogranicza
Jest na deficycie kalorycznym. Mówi, co wtedy mocno ogranicza
Najlepiej ubrane pary na Emmy. Stylistka wskazała trzy
Najlepiej ubrane pary na Emmy. Stylistka wskazała trzy
Co robić podczas ataku dronów? "Zasada dwóch ścian"
Co robić podczas ataku dronów? "Zasada dwóch ścian"