Rosjanie w Turcji. Polka mówi, jak są traktowani
W internetowych grupach poświęconych Turcji pojawiają się pytania o negatywne zachowania turystów z Rosji. Wioletta Ewa Zarucka — polska przewodniczka, która od kilku lat mieszka i pracuje w Turcji — w rozmowie z Wirtualną Polską komentuje obawy turystów i mówi, jak wygląda sytuacja na miejscu.
01.08.2023 | aktual.: 12.07.2024 22:42
Turcja jest jedną z chętnie wybieranych przez Rosjan destynacji, nie tylko wakacyjnych. Według danych Turkstatu cytowanych przez należący do Biełsatu portal "Vot Tak!", Rosjanie byli tam największą grupą emigrantów. Za nimi znaleźli się m.in. Ukraińcy i Irańczycy.
W mediach społecznościowych coraz częściej pojawiają się posty, w których zaniepokojeni turyści próbują zweryfikować opowieści o awanturujących się i konfliktowych Rosjanach w tureckich miejscowościach. Pojawiają się też zapytania dotyczące niechęci Turków do tej grupy migrantów i tzw. małej Moskwy w Alanyi.
Podobne sytuacje zdarzają się też w innych wakacyjnych destynacjach, a – jak mówiła w rozmowie z dziennikarką WP Kobieta Polka, która wraz z mężem prowadzi w Egipcie szkołę nurkowania - wielu turystów przed wejściem na łódź pyta - "czy będą Ruski?".
Polka o sytuacji w Turcji
Wioletta Ewa Zarucka — przewodniczka prowadząca w mediach społecznościowych profil "Biblijna Turcja", która od kilku lat mieszka i pracuje w Turcji, w rozmowie z Wirtualną Polską przyznaje, że faktycznie można zaobserwować na ulicach Alanyi wielu ludzi komunikujących się po rosyjsku, jednak wśród nich są nie tylko Rosjanie, ale i osoby z Ukrainy, Kazachstanu czy innych krajów byłego Związku Radzieckiego, którzy na co dzień posługują się tym językiem. Nikt nie rozróżnia, skąd dokładnie pochodzą.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Reakcje turystów na Rosjan
Przewodniczka przyznaje też, że Turcja ma swoje problemy, jak wojna w Syrii, inflacja czy walka ze skutkami wielkiego trzęsienia ziemi, które zmiotło z powierzchni ziemi kilka prowincji, a konflikt w Ukrainie generuje więcej negatywnych reakcji wobec przebywających w Turcji Rosjan ze strony turystów, nie mieszkańców.
- Szczególnie na początku wojny zdarzały się nieprzyjemne sytuacje, także i mnie to dotknęło tylko dlatego, że znam rosyjski i czasem go używam. Przykładowo udzieliłam komuś informacji w tym języku i grupa z Rumunii, którą miałam wtedy pod opieką, dała mi odczuć swoje negatywne nastawienie. Odpuścili dopiero, kiedy w rozmowie powiedziałam, że jestem Polką. Wtedy ich podejście zmieniło się diametralnie - przyznaje.
Jak mówi — na początku wojny pojawiały się też różne żądania od znajomych z Polski.
- Niektórzy prosili, żebym wymusiła na właścicielu biura podróży, że rosyjscy turyści nie będą obsługiwani. Było to dla mnie trochę niezrozumiałe i niepoważne, bo odwiedzających dzielimy po prostu na kategorie językowe i wysyłamy odpowiedniego przewodnika, ale fakt, zdarzały się takie sytuacje – przyznaje.
Także wielu mieszkających poza granicami swojego kraju Rosjan, którzy przyjeżdżali z wycieczkami z Anglii czy Niemiec, unikało głośnego komunikowania się w ojczystym języku.
- Zdarzały się szykany. Nie ze strony obsługi hotelu, ale innych turystów, dlatego dało się słyszeć, jak tylko od czasu do czasu szepczą do siebie po rosyjsku. Teraz jednak już tego nie zauważam — dodaje.
- Z pewnością występowały też jakieś międzysąsiedzkie spory, ktoś z kimś nie rozmawiał przez pewien czas. Bardzo szybko jednak burmistrz wydał specjalny dekret, w którym zaznaczył, że jeśli pojawią się poważne konflikty, to te osoby zostaną deportowane. Bo emocje emocjami, ale jednak jakiś zdrowy rozsądek w tym wszystkim trzeba było zachować — komentuje Polka.
Utrudnienia dla turystów z Rosji
Wioletta Ewa Zarucka nie ukrywa jednak, że turyści mieszkający na stałe w Rosji obecnie mają nieco utrudniony pobyt m.in. ze względu na zablokowane karty płatnicze i brak możliwości wypłaty dodatkowych pieniędzy.
- Przyjeżdżają, żeby odpocząć, są w hotelach, jednak wielu z nich nie ma aż takich pieniędzy, by uczestniczyć w życiu turystycznym - mówi.
- Oczywiście zdarzają się roszczeniowi ludzie, którzy — powiedzmy — nadużywają pakietu all inclusive, ale to nie tylko Rosjanie. Inne narody też potrafią pokazać się od nieprzyjemnej strony. Teraz, nawet gdy mam mieszane grupy pod opieką, już nie widzę niesnasek, a jeśli zdarzają się jakieś wakacyjne spory na tle narodowościowym, to widzę, że wielu Rosjan się wycofuje, bo po prostu chce odpocząć na wakacjach – podsumowuje.
Zobacz także: Rezygnują z urlopu w wakacje. "To był koszmar"
"Nie widzę nienawiści"
Sama przewodniczka nie spotyka się z kolei z negatywnym nastawieniem Turków do obcokrajowców.
- Jeśli gdzieś się takie pojawia, raczej wynika ze wzrostu kosztów utrzymania i inflacji. Turcy wiedzą jednak, że to wina polityki i wojny, a nie poszczególnych ludzi. Sama nie zauważyłam nienawiści miejscowych w stosunku do przebywających tu na stałe obcokrajowców, bo takie uczucia musiałyby być skierowane także na mnie – dodaje.
- To jest turystyczna okolica, więc miejscowi przyzwyczaili się do przyjezdnych, z których część postanowiła kupić tu nieruchomości i zostać na stałe. Ich dzieci się szybko asymilują, idą do szkoły. Oczywiście, pewnie zdarzają się osoby konfliktowe, jednak to już cecha konkretnego człowieka, niezależna od narodowości — dodaje.
Język rosyjski na ulicach
Polka przyznaje jednak, że po wybuchu wojny w Ukrainie, na ulicach Alanyi faktycznie można było zauważyć bardzo dużo samochodów z rejestracjami z krajów byłego ZSRR i usłyszeć wielu ludzi mówiących po rosyjsku.
- Przyjechali tu ludzie z różnych powodów, wielu chciało ulokować tu pieniądze i kupowało nieruchomości, szukając stabilizacji. Później się to uspokoiło, a od października zaczęły się ograniczenia w długości pobytu i od marca br. praktycznie nie wydaje się zgody na przebywanie dłużej niż trzy miesiące - dodaje.
- Dlatego słychać ten język na ulicach i w komunikacji miejskiej, ale to naturalne, skoro te osoby przyjechały z danego kraju. Polacy też do swoich dzieci mówią po polsku, Niemcy po niemiecku, a Turcy uczą się różnych języków i też starają się zagadywać do turystów, żeby sprawić im przyjemność — podsumowuje.
"Mała Moskwa"
Przewodniczka zaznacza, że pojawiające się w sieci określenie "Mała Moskwa" jest jej bardzo dobrze znane - używa się go od lat mówiąc o jednej z dzielnic Alanyi – Mahmutlar, którą zamieszkuje wiele rosyjskojęzycznych osób.
- Są też dzielnice, które upodobali sobie emigranci z Niemiec, a są takie, w których można spotkać wielu Skandynawów. Mahmutlar akurat zainteresował osoby rosyjskojęzyczne i dlatego potocznie nazywa się go "małą Moskwą", jednak nie ma w tym złośliwości. Można tam oczywiście spotkać sklepy czy inne oznaczenia po rosyjsku, ale skoro jest popyt, to jest też podaż. Sama od czasu do czasu chodzę do tych sklepów, bo można tam kupić zupełnie inne produkty, które nie są dostępne w innych miejscach — mówi.
Nowe zasady dłuższego pobytu
W ubiegłym roku procentowa granica obcokrajowców przebywających na terenie Turcji została przekroczona, dlatego wprowadzono nowe zasady dot. ich pobytu w tym kraju.
- Od października nastąpiły ograniczenia w długości pobytu, a od początku tego roku praktycznie nie wydaje się zgody na pobyty dłuższe niż turystyczne. Zaostrzono też wymagania dla rezydentów — o ile wcześniej wystarczyło wynajmować mieszkanie, tak dziś trzeba być właścicielem nieruchomości. Dotyczy to jednak wszystkich obcokrajowców, nie tylko Rosjan, bo nieruchomości w Turcji kupują też Polacy, Niemcy czy Skandynawowie – komentuje.
- To oczywiście pociągnęło za sobą drastyczny wzrost cen mieszkań i wynajmu, nawet o 300 czy 400 proc., a inflacja dodatkowo zrobiła swoje. Jeśli na początku ubiegłego roku cena wynajmu mieszkania wynosiła 2000 lir (ok. 380 zł), tak już w kwietniu było 12 tysięcy (ok. 2250 zł), a w czerwcu 20 tysięcy (ok. 3750 zł). Mam znajomych z Anglii, którzy nie kupili tu nieruchomości, bo nie mieli takiej potrzeby, a przebywają w Turcji już z 20 lat na emeryturze i teraz mieli problem z przedłużeniem pobytu – dodaje.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl