Blisko ludziPołamane łóżka, zniszczona pościel. Wynajmowanie mieszkań na weekendy to nieustanne straty

Połamane łóżka, zniszczona pościel. Wynajmowanie mieszkań na weekendy to nieustanne straty

- Zapisało się pięć osób z Francji. Myślałam, że turyści przylecieli zwiedzić Gdańsk. Tymczasem trafiła mi się banda dzikusów - opowiada Monika, która spróbowała wyjąć mieszkanie. Paweł robi to regularnie, ale przyznaje, że zachowanie klientów jest coraz gorsze.

Połamane łóżka, zniszczona pościel. Wynajmowanie mieszkań na weekendy to nieustanne straty
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne
Klaudia Stabach

08.07.2019 | aktual.: 09.07.2019 09:39

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Olga Bystrow z Warszawy jest studentką, która, gdy chce podreperować budżet, wrzuca do sieci ofertę wynajmu swojego mieszkania. – Dostałam je po dziadkach. Co prawda jest to stare budownictwo, ale w centrum stolicy, dlatego turyści chętnie robią rezerwacje – mówi w rozmowie z WP Kobieta.

Dziewczyna chwali sobie tę formę zarobku, ponieważ nie jest dla niej żadnym obciążeniem. – Nie mam nic cennego, dlatego nie muszę martwić się o ewentualne straty. Jedyne co chowam, to rzeczy osobiste z łazienki i zwalniam dwie szuflady w komodzie – opowiada.

Na czas przyjazdu gości Olga przenosi się do chłopaka lub rodziców. Po powrocie zawsze zastaje mieszkanie w nienaruszonym stanie. – Mam szczęście do gości. Jedyne co mi zginęło, to wieszak na ubrania, ale podejrzewam, ze został spakowany omyłkowo – podkreśla.

Dziewczyna zarabia 300 zł za dwie doby wynajmu. – Portal Airbnb, poprzez który wynajmuję mieszkanie, pobiera 10 procent kwoty za pośredniczenie, ale i tak dobrze na tym wychodzę – twierdzi. – Innych minusów nie dostrzegam – dopowiada.

Pierwszy i ostatni raz

Olga rzeczywiście ma wyjątkowe szczęście do klientów. Gdy zapytałam internautów o doświadczenia z Airbnb, zostałam zasypana wiadomościami od rozczarowanych gospodarzy.

Monika przyznała, że oddanie domu do użytku obcych to była jedna z jej najgorszych decyzji. Kobieta twierdzi, że za każdym razem ponosiła straty, a miarka przebrała się w ubiegłym roku. – Zapisało się pięć osób z Francji. Myślałam, że turyści przylecieli zwiedzić Gdańsk. Tymczasem trafiła mi się banda dzikusów. W ciągu jednej nocy urządzili sobie imprezę, po której do dzisiaj sąsiedzi krzywo na mnie patrzą. Hałasowali do rana, potłukli naczynia i palili marihuanę na balkonie – opowiada gdańszczanka.

Roszczeniowi klienci

Taka sytuacja regularnie przytrafia się Pawłowi, który jest zalogowany na Airbnb od 2012 roku. Mężczyzna prowadzi krótkoterminowy wynajem praktycznie od samego początku istnienia serwisu w Polsce. - Gdy zaczynałem, to z Poznania było nas może z 30 osób. Teraz są setki tysięcy – mówi w rozmowie z WP Kobieta.

Mężczyzna początkowo wynajmował pokój we własnym mieszkaniu, ale z czasem jego biznes zaczął nabierać rozpędu i teraz jest głównym źródłem dochodów.

Paweł gościł już setki osób i ze smutkiem stwierdza, że z każdym rokiem klienci są coraz bardziej roszczeniowi. – Kiedyś w środku nocy zadzwoniła do mnie kobieta z pretensjami, dlaczego w łazience nie ma odżywki do włosów – mówi. - Trafił mi się również klient z Bliskiego Wschodu, który po dwóch dniach pobytu dopraszał się moich odwiedzin. W jego kraju w dobrym tonie jest osobiste przywitanie gościa przez gospodarza, dlatego sądził, że i ja tak zrobię. Mam kilkanaście mieszkań i gdybym witał każdego klienta, to nie robiłbym nic poza jeżdżeniem i ściskaniem dłoni – opowiada z uśmiechem.

Gdy pytam Pawła, który zakaz jest najczęściej łamany, mężczyzna bez zawahania odpowiada: "liczba gości". – Zgłaszają, że będą spać dwie, a później przyjeżdżają całą grupą. Doskonale wiem, kiedy jestem oszukiwany, ponieważ mam zamontowane kamery przed frontowymi drzwiami. Jeśli widzę, że wieczorem weszło pięć osób i rano wyszło tyle samo, no to logiczne jest, że tam spali – zauważa.

- Kiedyś pewna szanowana Wielkopolanka wynajęła jeden z apartamentów dla 16-letniej córki, która przyjechała wziąć udział w zawodach sportowych. W trakcie pobytu dziewczyna organizowała sobie balangi i spraszała gości. Wysłałem jej mamie screeny z monitoringu, bo nie wierzyła mi, że jej córcia jest imprezowiczką – wspomina Paweł.

Notoryczny bałagan

Wymagania klientów rosną wprost proporcjonalnie do strat finansowych, które ponosi biznesmen. – Dawniej z Airbnb korzystali ludzie, którzy przyjeżdżali w celach turystycznych do Poznania i szukali taniego miejsca do spania. Teraz mieszkania rezerwowane są przede wszystkim po to, aby urządzić imprezę albo mieć gdzie prowadzić podejrzane interesy - opowiada.

W ostatnim czasie właściciel z trudem wyprosił grupkę Azjatek, która została sprowadzona do mieszkania przez gościa wynajmującego lokum. – Facet zorganizował sobie u nas prowizoryczne spa, do którego przychodzili klienci na "masaż" – opowiada Paweł.

Gospodarz załamuje ręce widząc bałagan po wyjeździe gości – Nie zmywają naczyń, chociaż jest to w ich obowiązku. Używają ręczników jako szmat do pastowania butów. Zostawiają pościel zabrudzoną wymiocinami albo ślady odchodów
pod prysznicem - opowiada.

Obraz
© Archiwum prywatne

Błąd systemu

Mężczyzna przyznaje, że często musi na własny koszt wymieniać podstawowe wyposażenie, ponieważ obawia się odezwać ze skargą. – Regulamin Airbnb ma mnóstwo niedociągnięć. Jeśli dostanę trzy negatywne opinie, blokują mi na jakiś czas możliwość wynajmowania. Klienci zdają sobie z tego sprawę i często w odwecie zostawiają zły komentarz – wyjaśnia Paweł. – Teraz zgłaszam wyłącznie sytuacje, gdy straty przekraczają kilkaset złotych, jak np. w przypadku połamanego łóżka – dodaje.

Obraz
© Archiwum prywatne

Jednak Paweł ma swój sposób weryfikacji. – Założyłem sobie czarną listę, na którą wpisuję wszystkie osoby, które zdemolowały mieszkanie. Aktualnie jest na niej około 40 nazwisk i z przykrością muszę stwierdzić, że w większości są to Polacy – opowiada.

40-latek ubolewa na tym, w którą stronę skręciła idea korzystania z serwisu, jednak i tak przyznaje, że jest to dobry biznes. - Mam kilkanaście mieszkań w całym Poznaniu. Zdecydowanie więcej mogę zarobić wynajmując je na kilka dni, niż gdybym miał poszukać stałych lokatorów - podkreśla.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Komentarze (170)