Polki są zawstydzone. O tych powikłaniach nie mówi się głośno

Niektóre powikłania poporodowe są tak poważne, że zaburzają sferę intymną i psychiczną. Ale pacjentki, choć cierpią, nie zgłaszają się z nimi do lekarza. – Bo nie wiedzą, czy to coś normalnego, czy jednak nie, a przede wszystkim, ponieważ się wstydzą – mówi lek. Inga Kowalik, ginekolożka w szpitalu Swissmed Grupy Luxmed.

O wielu powikłaniach poporodowych nie mówi się głośno - zdjęcie ilustracyjne
O wielu powikłaniach poporodowych nie mówi się głośno - zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © Getty Images | Kemal Yildirim

16.06.2024 06:50

Ewa Podsiadły-Natorska, Wirtualna Polska: Czy są powikłania poporodowe, o których mówi się stanowczo za mało albo wcale?

Lek. Inga Kowalik, ginekolożka: Nie chciałabym straszyć ani wywołać u czytelniczek lęku przed porodem, szczególnie siłami natury. Natomiast faktycznie istnieją powikłania, z których istnienia wiele pacjentek nie zdaje sobie sprawy i z którymi pacjentki po porodzie nie zgłaszają się do lekarza – bo nie wiedzą, czy to coś normalnego, czy jednak nie, a przede wszystkim ponieważ się wstydzą.

Jakie to powikłania?

Pierwsza grupa to zaburzenia statyki narządu rodnego, druga to zaburzenia w utrzymaniu lub oddawaniu moczu, stolców, gazów, a trzecia – zaburzenia sfery seksualnej. Kolejnym dużym tematem jest depresja poporodowa oraz depresja poporodowa partnera, co wcale nie jest rzadkością.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

W pani gabinecie pojawiają się kobiety z takimi powikłaniami?

Pojawiają się, ale tutaj powiem ciekawostkę. Najwięcej pacjentek, które zgłaszają się do mnie z przeogromnymi, zaniedbanymi poporodowymi uszkodzeniami dróg rodnych, z poważnymi zaburzeniami statyki narządu rodnego oraz z nietrzymaniem moczu, to kobiety mieszkające za granicą. I to w takich krajach jak Irlandia, Skandynawia, Wyspy Brytyjskie… Na ich tle nie mamy się czego wstydzić: wbrew temu, co się powszechnie sądzi, na polskich porodówkach jest duża dbałość o krocze rodzących pacjentek. Nikt nie wypuściłby ze szpitala pacjentki z rozległym, niezszytym pęknięciem.

Pamięta pani powikłanie poporodowe, które panią zszokowało?

Zdarzyło mi się widzieć pacjentki z pękniętymi kroczami, którymi nikt się nie zajął, nie zaopiekował. To, co zobaczyłam, faktycznie zszokowało mnie jako ginekologa. W Polsce mówi się dużo o tym, że nadużywamy procedury nacinania krocza, ale w wielu sytuacjach nacięcie jest korzystniejsze niż np. pęknięcie trzeciego czy czwartego stopnia, aż do odbytu. Miałam do czynienia z pacjentkami, które po porodzie nie zostały zaopatrzone chirurgicznie.

To znaczy, że nie zostały zszyte?

Dokładnie. Mówimy wtedy o zestarzałym pęknięciu krocza. Dochodzi wówczas do sytuacji dramatycznych, gdy np. tylna ściana pochwy całkowicie wystaje poza jej światło.

I tak pacjentki wypuszczono do domu?!

Niestety. Nie tylko je wypuszczono, ale żyły tak nawet kilka lat. Pojawia się wtedy mnóstwo innych problemów: w sferze intymnej oraz psychicznej, gdy kobieta patrzy na swoje ciało i widzi, że nie jest już takie, jakie było przedtem. Mało tego. Również kolejne porody, jeśli krocze nie zostało wcześniej odpowiednio zszyte, są okazją do tego, aby to "naprawić". Ale tak też często się nie dzieje.

Jako pierwszą grupę przemilczanych i mniej znanych powikłań poporodowych wymieniła pani zaburzenia statyki narządu rodnego. O co chodzi?

Zaburzenia statyki narządu rodnego dotyczą sytuacji, kiedy macica wraz z szyjką obniża się albo wręcz wypada na zewnątrz. A jeśli nie cała, to któraś ze ścian pochwy – przednia lub tylna. Sytuacją skrajną jest całkowite wypadanie narządu rodnego. Nie jest to powikłanie, które ujawnia się od razu, raczej po wielu latach – najczęściej w okresie menopauzalnym, kiedy do powstałych w przeszłości uszkodzeń poporodowych dołączają się zmiany hormonalne.

Można się przed tym uchronić?

Jako profilaktykę można zastosować pessaroterapię, która polega na podtrzymaniu obniżających się albo wypadających narządów rodnych kobiety. Pessary wykonane są z medycznego silikonu i pod tym względem sprawdzają się świetnie. Można je zastosować również po lekkim porodzie, który przebiegł bez żadnych uszkodzeń ani komplikacji, aby uniknąć wspomnianych problemów.

A nietrzymanie moczu po porodzie zdarza się często?

Po porodzie najczęściej jest to wysiłkowe nietrzymanie moczu i tak, zdarza się ono dość często. Dużo częściej ujawnia się u kobiet rodzących naturalnie. Na szczęście bardzo często ma charakter przemijający, co również jest związane z poziomem estrogenów, których po każdym porodzie (również po cięciu cesarskim) jest mało. Natomiast liczba porodów, szczególnie ciężkich, zwiększa ryzyko utrwalonego nietrzymania moczu w przyszłości, z którym możemy walczyć jedynie na drodze operacyjnej.

Od czego zależy, że u jednej kobiety ujawnią się powikłania poporodowe, zwłaszcza dotkliwe, a u drugiej – już nie?

Czynników jest wiele. Pierwszy to jakość tkanek. Są osoby, które mają w tkankach więcej kolagenu i elastyny, a także lepiej wyćwiczone mięśnie. O ile na jakość własnych tkanek wpływu nie mamy, bo jest to uwarunkowane genetycznie, o tyle nad mięśniami można pracować. Znaczenie ma oczywiście przebieg porodu: czy jest on długi, czy krótki, ciężki, czy lekki, czy dziecko ważyło 3, czy 5 kg.

Kolejne istotne czynniki dotyczą już okresu po porodzie. Ważne jest np. to, czy jest to pierwsze dziecko i tylko na nim się skupiamy, czy jednak kolejne, którym trzeba się zajmować, podczas gdy w domu są jeszcze inne małe dzieci, które wymagają dźwigania, podnoszenia itp. Można więc powiedzieć, że niejako same, nieświadomie, często pracujemy na to, aby narząd rodny nie powrócił po porodzie do stanu wyjściowego. Do tego dochodzi niezareagowanie – jak już powiedziałyśmy – bezpośrednio po porodzie na uszkodzenia, takie jak rozdarcia czy pęknięcia. Inna rzecz, że niektórych uszkodzeń, np. głębokich struktur dna miednicy, nie da się rozpoznać od razu.

Czy zdarzyła się pani pacjentka, której powikłania poporodowe panią zaskoczyły, bo były tak nietypowe?

Zdarzyły mi się pacjentki, na szczęście rzadko, z przetokami pochwowo-odbytniczymi powstałymi wskutek dużych urazów okołoporodowych czy rozległego szycia miejsc intymnych. U jednej z pacjentek przetoka była tak mała, wielkości 1-2 mm, że nie od razu udało się ją "namierzyć". Pacjentka skarżyła się na nawracające infekcje intymne, bo przetoka pomiędzy pochwą a odbytnicą powoduje, że bakterie jelitowe notorycznie przedostają się do pochwy.

Polki wstydzą się mówić o powikłaniach, których doświadczają po porodzie?

Niestety ciągle tak. Nie wszystkie, ale jednak sporo. Naszą rozmową pragniemy zachęcić młode kobiety do zgłaszania swoim lekarzom problemów, z jakimi borykają się po porodzie. Dzięki metodom niezabiegowym można dziś pozbyć się wielu dolegliwości, a metody zachowawcze (np. fizjoterapia, laseroterapia, pessaroterapia) pozwalają usprawnić mięśnie dna miednicy oraz śluzówkę pochwy. Bardzo dobre efekty daje dobra współpraca z urofizjoterapeutą, gdy wspólnie zajmujemy się tym samym człowiekiem, ale jednak każdy z nas pod innym kątem.

Ewa Podsiadły-Natorska dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Kobieta
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (9)