Pomagają Ukraińcom, ale jest coraz trudniej. "Ciągniemy resztką sił"

Centrum Pomocy Puławska 20 to oddolna inicjatywa mieszkańców Mokotowa. To m.in. do nich wysyłają uchodźców wolontariusze z Dworca Centralnego. Funkcjonowanie miejsca wisi jednak na włosku, bo środków i sił zaczyna brakować. "Nie mamy finansowania ani od rządu, ani od samorządu" - pisze Urszula Dragan, jedna z koordynatorek. Twórcy Centrum założyli zrzutkę, żeby móc dalej nieść pomoc.

Do Centrum Pomocy Puławska 20 codziennie ustawiają się ogromne kolejki
Do Centrum Pomocy Puławska 20 codziennie ustawiają się ogromne kolejki
Źródło zdjęć: © Facebook | Urszula Dragan
Dominika Frydrych

Urszula Dragan, jedna z wolontariuszek i koordynatorek Centrum Pomocy Puławska 20 podkreśla w poście na Facebooku, że miejsce powstało oddolnie, z inicjatywy mieszkańców. "Otworzyliśmy się 14 marca i od tej pory niesiemy pomoc, my – etnolożka, dziennikarka, tłumaczka, malarz, ludzie filmu" - opisuje. Dodaje: "Nikt nas tego nie uczył. Nie mamy finansowania ani od rządu, ani od samorządu. Działamy dzięki ofiarności sąsiadów i sąsiadek z Mokotowa, wsparciu firm, działamy dzięki darczyńcom i dobrej woli Fundacji Rozwoju Kinematografii, która wzięła na siebie opłacanie czynszu, mediów, wywozu śmieci".

W Centrum pracuje ponad 200 wolontariuszy oraz kilkunastu koordynatorów. Działają w pełni pro bono.

Zapotrzebowanie jest ogromne. "Kto pamięta kolejki w PRL? To ten klimat"

Zapotrzebowanie na pomoc wciąż jest ogromne. Organizatorzy szacują, że dziennie do Centrum zgłasza się około 500 osób. Kolejki, które ustawiają się codziennie przed wejściem są olbrzymie. Widać to zresztą na opublikowanym przez Dragan zdjęciu. "U początku, czego na zdjęciu nie widać, rozdziela się na trzy kolejki – matek z dziećmi w wózkach, jakiejś takiej pulsującej odnogi, i kolejki właściwej, którą sfotografowałam" - opisuje.

"Kto pamięta kolejki w PRL? To ten klimat. Mimo tego, że uwijamy się w środku jak w ukropie, ludzie na zewnątrz stoją godzinami" - podkreśla.

Tak Centrum pomaga uchodźcom. "Weszli zapytać, czy mamy sprawny wózek"

Na razie Centrum pomaga przede uchodźcom wszystkim materialnie. Działa jako free shop i przekazuje ubrania, zabawki, środki czystości, kosmetyki i jedzenie, które nie wymaga przechowywania w lodówce.

Karolina Sulej, pisarka i reporterka, która od początku jest zaangażowana w działanie Centrum, przywołuje na Facebooku kilka historii. Mówi m. in. o kobiecie, która dostała kule dla nastoletniego syna. Mówi też o "rodzicach dorosłej córki z niepełnosprawnością, który weszli zapytać, czy mamy sprawny wózek, bo ich stary się zepsuł".

Wspomina także kobietę, która "przynosi w koszyczku naleśniki z własnej roboty marmoladą, żeby karmić czekających w kolejce" oraz dziewczynkę, "która przytula się do nogi jak mała koala, kiedy przez kilka minut wygłupiasz się z nią, udając żabę".

Organizatorzy założyli zbiórkę. Chcą rozszerzyć działanie free shopu

Urszula Dragan podkreśla, że to właśnie do Centrum odsyłani są uchodźcy z Dworca Centralnego i innych miejsc w Warszawie. Mokotowski free shop nie daje jednak rady pomóc wszystkim. "Ciągniemy resztką sił" - pisze kobieta.

Organizatorzy założyli zbiórkę, z której środki zostaną przeznaczone na rozwój miejsca i wsparcie uchodźców, zarówno pomoc materialną, jak i opiekę psychologiczną, naukę języka, transport czy wydarzenia kulturalne. Dragan podkreśla jednak, że potrzebne są duże punkty pomocy humanitarnej, rządowe lub samorządowe, powstałe we współpracy z wyspecjalizowanymi organizacjami.

Jeśli chcesz wesprzeć zbiórkę, możesz zrobić to TUTAJ.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl.

Wybrane dla Ciebie