Pracują w pubach podczas mundialu. "Uczulano mnie, żebym dobrze liczyła pieniądze"
- Przed mundialem bardzo się stresowałam. W barze pracuję od września i ostrzegano mnie, że tempo pracy będzie nie do zniesienia. Różnicę najlepiej widać w rachunkach - w poniedziałek na koniec zmiany miałam ich w kasie ok. 30, a w sobotę, gdy grali Polacy - ponad 300 - mówi Ania, barmanka z Poznania.
30.11.2022 | aktual.: 30.11.2022 16:56
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Mundial w Katarze od początku budzi ogromne kontrowersje. Wśród dyskusji dotyczących wyzysku pracowników, łapówek i nieprzestrzegania praw kobiet i osób LGBT pojawiają się także te odnoszące się do daty mistrzostw. Ze względu na katarski klimat odbywający się do tej pory latem turniej został przeniesiony na listopad i grudzień. Przyzwyczajeni do dopingowania ukochanych drużyn w plenerowych strefach i piwnych ogródkach kibice musieli przenieść się do pubów, barów lub poszukać innych alternatyw.
Jak kibicują w tym roku Polacy?
- Jesteśmy strefą food truckową z ocieplanym namiotem i podczas meczów polskiej reprezentacji nie możemy narzekać na brak zainteresowania - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Adam z krakowskiej Chill Out Zone Ruczaj. - Musimy się na pewno przygotować: przede wszystkim ustawić jak największą liczbę miejsc siedzących i zwiększyć obsadę na barze. Siłą rzeczy mamy więcej sprzątania, bo wszędzie jest papier czy ręczniki papierowe. Trzeba też pilnować, żeby deska była jednak na toalecie, a nie obok niej - uśmiecha się.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wyjaśnia także, że ok. 40 proc. kibiców robi na mecze rezerwacje, pozostali po prostu zjawiają się w lokalu licząc na wolne miejsca. - Do tej pory atmosfera jest naprawdę super. Stan upojenia alkoholowego kibiców jest oczywiście różny, czasem pomagamy komuś wsiąść do taksówki lub upominamy, gdy jest niegrzeczny wobec barmanów, ale nie mogę mówić o ekscesach. Wpływ na to na pewno ma fakt, że stronimy bardzo od przypisania nas którejkolwiek grupie kibiców ekstraklasy, nie jesteśmy czynni też do rana i nie mieścimy się w centrum - ocenia.
Nic nie może się zmarnować
Tzw. tabaki, czyli zabójczego tempa pracy podczas mundialu obawiała się Ania z Poznania, która za barem jest nowicjuszką. - Przed mundialem bardzo się stresowałam. W barze pracuję od września i ostrzegano mnie, że tempo pracy będzie nie do zniesienia. Tymczasem podczas pierwszego meczu Polaków miałam nawet chwilę, by spokojnie popatrzeć na to, co dzieje się na boisku - opowiada Wirtualnej Polsce.
Szefostwo i współpracownicy przed rozpoczęciem mistrzostw uczyli Anię jak najszybszego, a jednocześnie dokładnego nalewania piwa. - Chodzi o tempo, ale także, by nie przelewać i nie rozlewać piwa. To zawsze są straty, ale przy tak dużej skali jak mundial oczywiście jeszcze większe. Uczulano mnie, żebym była "tu i teraz", sprzątała na bieżąco i dobrze liczyła pieniądze - wspomina. Ważne było także zaopatrzenie - szczególnie przekąski w postaci paluszków i chipsów, których nie mogło zabraknąć.
Podczas meczów reprezentacji w pubie, w którym pracuje Ania, zatrudniona jest dodatkowa osoba. We czwórkę muszą obsłużyć klientów na dwóch barach: dolnym i górnym. - Na pierwszym meczu Polaków było u nas pewnie ok. stu osób, ale daliśmy radę. Różnicę najlepiej widać w rachunkach - w poniedziałek na koniec zmiany miałam ich w kasie ok. 30, a w sobotę, gdy grali nasi - ponad 300. Wiadomo, że w knajpie tłucze się szkło, na tej zmianie musiałam też odtykać toaletę, ale jest to związane raczej ze zwiększonym ruchem, a nie zachowaniem kibiców - wyjaśnia barmanka.
Gdy pytam o niebezpieczne lub przykre sytuacje, zdecydowanie zaprzecza. - Jest zabawnie i wzruszająco - zapewnia. - Na początku meczu wszyscy wspólnie odśpiewali hymn Polski. Fajnie słuchało się też komentarzy kibiców dosłownie przy każdym podaniu piłki, nie mówiąc już o golach. Zdarzają się wesołe przyśpiewki, które podkręcają atmosferę - opowiada.
Podkreśla też, że w poznańskim pubie dominują polscy mężczyźni. Kobiety przychodzą wyłącznie z partnerami, a obcokrajowców nie ma właściwie wcale.
Bez bójek, ale z emocjami
Nieco inaczej sytuacja wygląda w działającej od sześciu lat krakowskiej Craftowni - miejscu nastawionym na sprzedaż dobrych jakościowo piw głównie z Polski, ale również i z najlepszych browarów z całego świata.
- To nasz drugi mundial - mówi Paweł w rozmowie z WP Kobieta. Lokal często obsługuje kibiców z innych krajów. - Głównie są to kibice z Wielkiej Brytanii, Niemcy i Hiszpanie. - Szczególnie ekspresyjni są Brytyjczycy, którzy są dużo głośniejsi od pozostałych nacji. Ale do tego, żeby byli głośni wcale nie potrzebują meczu - przyznaje.
Paweł, który jest za barem na każdym meczu Polaków, pracuje z dwoma innymi osobami. - Wiemy mniej więcej czego się spodziewać. Wzmożony ruch można zaobserwować szczególnie na meczach reprezentacji Polski, ale również na meczach topowych drużyn jak na przykład Niemcy – Hiszpania. Więcej osób ogląda mecze fazy pucharowej. Na meczach półfinałowych oraz finałowym zawsze jest tłoczno - wyjaśnia.
Choć do Craftowni przychodzi międzynarodowe towarzystwo, do tej pory udało się uniknąć bójek czy innych nieprzyjemnych sytuacji. - Dobrze, by tak zostało - dodaje z uśmiechem. - Kibice zachowują się raczej spokojnie, chociaż jak wiadomo, w trakcie meczu towarzyszy im dużo emocji. Śpiewanie kibicowskich przyśpiewek i wykrzykiwanie nazwisk piłkarzy zdarza się często - mówi.
Nie wszyscy decydują się jednak na grupowe kibicowanie.
- Oglądam wszystkie mecze reprezentacji i większość spotkań fazy pucharowej, ale w tym roku wyjątkowo na własnym telewizorze, w wąskim, wyłącznie rodzinnym gronie. Jesienna aura za oknem i fakt, że już o 16 robi się ciemno, nie zachęcają do wychodzenia. Poza tym listopad i grudzień to czas przeziębień i innych chorób, a ja święta chcę spędzić w zdrowiu - tłumaczy 34-letni Tomek.
O mundial pytam także koleżankę, która w piłkę nożną gra amatorsko już od ponad 20 lat. - Podczas poprzednich mistrzostw na oglądanie wszystkich najważniejszych meczów umawiałam się z koleżankami z drużyny w knajpach. W tym roku rezygnuję z przyczyn ideologicznych. Do tej pory nie obejrzałam żadnego meczu i tak pozostanie. Nie chcę udawać, że nie widzę wszystkich patologii, które wiążą się z tegorocznym mundialem - deklaruje.
Katarzyna Pawlicka, dziennikarka Wirtualnej Polski
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!