Kolejne studentki AWS zabierają głos. "Powiedział, żebym się rozebrała"
Nie milkną echa reportażu TVN24 o jednym z wykładowców Akademii Wymiaru Sprawiedliwości, który miał dopuszczać się molestowania seksualnego. Głos w sprawie zabierają kolejne osoby. - Profesor powiedział, żebym się rozebrała, to postawi mi piątkę - twierdzi jedna ze studentek w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Studentki oskarżają wykładowcę o molestowanie seksualne
Jarosław Szczepański, jeden z wykładowców uczelni założonej przez Zbigniewa Ziobrę, został oskarżony o molestowanie seksualne. Pierwsze informacje w sprawie ujawnił TVN24, oddając głos kobietom, które miały zostać przez niego wykorzystane. Sprawę skomentował prorektor uczelni, dr Jakub Czarnecki, który zamieścił oświadczenie na portalu X. Wzbudziło ono mieszane uczucia:
"Jest prawdą, że studentki naszej uczelni są atrakcyjnymi dziewczętami, które mogą się podobać, jednak w żadnym wypadku nie usprawiedliwia to molestowania lub innych form naruszenia godności osobistej (...). Myślę jednak, że trudno się dziwić, iż uroda zwraca uwagę, ten proces jest naturalny. Samo zwrócenie uwagi czy spojrzenie nie jest molestowaniem w mojej ocenie".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przestępstwa seksualne w show-biznesie. Przykładów nie brakuje
Głos zabierają kolejne studentki i studenci, którzy również mieli doświadczyć niewłaściwego traktowania przez wykładowcę, bądź też być świadkami jego postępowania.
"Byłam wstrząśnięta, wystraszona, załamana"
Jedną z osób, które miały usłyszeć od profesora dwuznaczne propozycje, jest studentka, do której dotarła "Gazeta Wyborcza". Jak twierdzi, plotki o zachowaniu prof. Szczepańskiego słyszała już na pierwszym roku studiów. Twierdzi, że sama doświadczyła niewłaściwego traktowania przez wykładowcę dwukrotnie: za pierwszym razem komentarz o trói "za ładny wygląd" puściła mimo uszu. Za drugim było gorzej.
- To była zerówka z prawa materialnego UE. Powiedział, że się nie uczę, bo pewnie uganiam się za chłopakami. Wymieniałam zagadnienia, o które może mnie dopytać, ale odparł, że ma dla mnie inną propozycję. Bym oparła się o jego biurko, żeby dał mi trzy klapsy. Odmówiłam i wyszłam z sali oszołomiona. No i nie zdałam. Byłam wstrząśnięta, wystraszona, załamana - wyjawiła Sandra (imię zostało zmienione na prośbę rozmówczyni - przyp. red.).
Twierdzi, że wykładowca celowo nie zaliczał wybranym studentkom egzaminów, aby mieć okazję do ponownego kontaktu. Tego samego zdania są inne kobiety.
- W pierwszym semestrze 2023 r. przyszłam na jego dyżur, by poprawić minusa z zajęć. Pozwolił mi zaliczyć tylko wtedy, gdy zrobiłam przed nim obrót wokół własnej osi. Jak prosił, miał to być "obrót z gracją". Inaczej nie dopuściłby mnie do egzaminu - twierdzi w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Julia.
"Powiedział, żebym się rozebrała, to dostanę piątkę"
Głos w sprawie zabrała też Amelia, która ze strony prof. Szczepańskiego miała doświadczyć molestowania seksualnego kilkukrotnie. Tak w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" wspomina pierwszą sytuację:
- Gdy weszłam do sali, profesor powiedział, żebym "się rozebrała, bo zrobiło się gorąco". Myślałam, że żartuje. Mimo że odpowiedzi wystarczały do zaliczenia, profesor nie wystawił mi trójki. Powiedział, że nie chce zepsuć mi średniej i oczekuje, że zaliczę ten przedmiot na 5. A gdy się pakował, dwukrotnie powtórzył, żebym się rozebrała i przeszła przed nim jak modelka. Była w tym uwodzicielska sugestia. Zdjęłam płaszcz, zrobiłam jeden krok, obróciłam się".
To jednak nie był koniec. Szczepański miał skwitować, że jeden obrót to za mało.
- Polecił: "Pójdź na koniec sali i przejdź się w moim kierunku, jak modelka". Odpowiedziałam, że musiałabym mieć na sobie szpilki, żeby przejść się jak modelka - a nie zimowe buty - wspominała Amelia, która miała usłyszeć, że "teraz już wie, jak przyjść na kolejny egzamin".
Poprawkę również oblała, musiała pójść na kolejny termin. Na wyniki czekała razem z kolegą z roku. Potem miała zostać zaproszona do sali przez profesora, aby obejrzeć swoją pracę. Wykładowca miał zamknąć drzwi na klucz. Amelia zobaczyła, że ma na teście ocenę negatywną.
- Powiedział, żebym się rozebrała, to postawi mi piątkę. Miał niesmaczne tiki, oblizywał się. Podszedł do mnie i zaczął podnosić do góry moją sukienkę. Zdjął ją ze mnie. Skomentował moją bieliznę. Nie spodobało mu się, że nie miałam kompletu bielizny. Stanęłam jak wryta, sparaliżowana. Czułam, jakby ktoś mnie zamroził, nie mogłam się ruszyć. Gdy zaczął dotykać mój biustonosz, otrzeźwiałam. I zrobiłam krok od niego - twierdzi studentka.
Amelia miała włożyć sukienkę, ale nie była w stanie uciec z sali.
- A telefon został przed salą. Postawił mi trójkę, ale powiedział, że to tylko wstęp i szantażował mnie, że jeśli nie umówię się z nim do hotelu, to mi tę ocenę usunie - opowiada Amelia.
Władze Akademii Wymiaru Sprawiedliwości podjęły działania wyjaśniające. Rzecznik Dyscyplinarny przy ministrze nauki wszczął postępowanie w sprawie dyscyplinarnej, co potwierdziło Ministerstwo Sprawiedliwości. Wykładowca zrezygnował z pracy 7 lipca. Sprawa trafiła też do prokuratury. Podejrzenia dotyczą naruszenia obowiązków i uchybienia godności nauczyciela akademickiego.
Zapraszamy na grupę na Facebooku - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
