Przestał pić 10 lat temu. Na imprezie podsłuchał, co mówi o nim teść
Alkohol w Polsce pojawia się na stołach praktycznie przy każdej okazji, a wielu ludzi wciąż musi się tłumaczyć z tego, że nie pije. Tak było w przypadku Tomka, którego teść nie mógł zrozumieć, dlaczego zięć wybrał abstynencję.
17.07.2024 | aktual.: 18.07.2024 08:55
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Alkoholizm to wciąż powszechny w Polsce problem, a sklepowe półki uginają się od różnego rodzaju trunków. Niewiele zmieniają apele ekspertów i lekarzy oraz wyniki badań pokazujące, że nie ma bezpiecznej dawki alkoholu, a nawet najmniejsza jego ilość ma szkodliwy wpływ na organizm człowieka.
Choć coraz więcej osób wybiera świadomą abstynencję, wciąż spotykają się ze zdziwieniem, niedowierzaniem i próbami namówienia ich na "jednego drinka". Tak było m.in. w przypadku Tomka, którego teść nie potrafił przeboleć tego, że jego zięć jest abstynentem.
Nie pije od 10 lat. Przypadkiem usłyszał, co mówi o nim teść
Tomek w rozmowie z Wirtualną Polską przyznał, że około 10 lat temu po prostu przestał pić alkohol. Zaznaczył, że nigdy nie był uzależniony i zdarzało mu się imprezować, jednak w pewnym momencie całkowicie zrezygnował z jakichkolwiek trunków.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wspominał, że często musiał się tłumaczyć, że nie jest chory. Regularnie otrzymuje też pytania od rodziny i bliskich, czy nie zmienił zdania. - Do dziś od znajomych lub rodziny słyszę, czy już mi się odmieniło, a nawet czy się "nawróciłem". Kosmos - wspominał na łamach WP.
Rozmówca przyznał też, że najbardziej jego abstynencje przeżywa teść, a na jednej z imprez przypadkiem usłyszał, jak żalił się swojemu bratu, że "taki zięć mu się trafił, że się z nim nawet napić nie da".
Zobacz także: Jest DDA. Mówi, co robili jej rodzice
Zmiana podejścia do alkoholu
Według Roberta Rutkowskiego, psychoterapeuty, pedagoga i trenera umiejętności psychologicznych, który od lat zajmuje się m.in. leczeniem uzależnień - obecnie obserwujemy zmianę podejścia do alkoholu, który dla wielu ludzi staje się oznaką słabości, a nie elementem świętowania.
Jego zdaniem, w przypadku alkoholu, będzie tak, jak było z papierosami. - (...) Już nie można zasłaniać się niewiedzą na temat jego szkodliwości, ze względu choćby na opublikowane w 2018 roku w "The Lancet" wyniki 26-letnich badań zleconych przez Billa i Melindę Gatesów. Te jasno pokazują, że nie ma bezpiecznej dla organizmu dawki alkoholu. To legalnie sprzedawana niemal na każdym rogu trucizna, która ma dużo większy potencjał uzależniający i deprecjonujący funkcje poznawcze od niektórych narkotyków - mówił w rozmowie z Wirtualną Polską.
Podkreślił jednak, że nie jest zwolennikiem prohibicji, bo radykalne rozwiązania się nie sprawdzą.
- (...) Po prostu przestańmy kłamać na temat alkoholu. To jakby nagle kartele kokainowe zaczęły wmawiać, że kokaina dobrze wpływa na coś. A tak jest z alkoholem i czas z tym skończyć - podkreślił.
Wspomniał też m.in. o ludziach, którzy reklamują alkohol, co - jak zaznaczył - jest nie tylko niezgodne z prawem, ale i nieetyczne. - A każdy, kto go reklamuje, ma krew na rękach, bo rocznie przez spożycie alkoholu umierają trzy miliony ludzi na świecie i niewiele się z tym robi. Paradoksalnie, gdy na COVID-19 zmarło ponad trzy miliony, to zamknięto prawie cały świat - mówił Rutkowski.
Zobacz także
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl