Przestał pić 10 lat temu. Na imprezie podsłuchał, co mówi o nim teść
Alkohol w Polsce pojawia się na stołach praktycznie przy każdej okazji, a wielu ludzi wciąż musi się tłumaczyć z tego, że nie pije. Tak było w przypadku Tomka, którego teść nie mógł zrozumieć, dlaczego zięć wybrał abstynencję.
Alkoholizm to wciąż powszechny w Polsce problem, a sklepowe półki uginają się od różnego rodzaju trunków. Niewiele zmieniają apele ekspertów i lekarzy oraz wyniki badań pokazujące, że nie ma bezpiecznej dawki alkoholu, a nawet najmniejsza jego ilość ma szkodliwy wpływ na organizm człowieka.
Choć coraz więcej osób wybiera świadomą abstynencję, wciąż spotykają się ze zdziwieniem, niedowierzaniem i próbami namówienia ich na "jednego drinka". Tak było m.in. w przypadku Tomka, którego teść nie potrafił przeboleć tego, że jego zięć jest abstynentem.
Nie pije od 10 lat. Przypadkiem usłyszał, co mówi o nim teść
Tomek w rozmowie z Wirtualną Polską przyznał, że około 10 lat temu po prostu przestał pić alkohol. Zaznaczył, że nigdy nie był uzależniony i zdarzało mu się imprezować, jednak w pewnym momencie całkowicie zrezygnował z jakichkolwiek trunków.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Halo Polacy". Różnice kulturowe mogą zaskakiwać. "Wietnamczycy traktują picie alkoholu jak konkurencję"
Wspominał, że często musiał się tłumaczyć, że nie jest chory. Regularnie otrzymuje też pytania od rodziny i bliskich, czy nie zmienił zdania. - Do dziś od znajomych lub rodziny słyszę, czy już mi się odmieniło, a nawet czy się "nawróciłem". Kosmos - wspominał na łamach WP.
Rozmówca przyznał też, że najbardziej jego abstynencje przeżywa teść, a na jednej z imprez przypadkiem usłyszał, jak żalił się swojemu bratu, że "taki zięć mu się trafił, że się z nim nawet napić nie da".
Zobacz także: Jest DDA. Mówi, co robili jej rodzice
Zmiana podejścia do alkoholu
Według Roberta Rutkowskiego, psychoterapeuty, pedagoga i trenera umiejętności psychologicznych, który od lat zajmuje się m.in. leczeniem uzależnień - obecnie obserwujemy zmianę podejścia do alkoholu, który dla wielu ludzi staje się oznaką słabości, a nie elementem świętowania.
Jego zdaniem, w przypadku alkoholu, będzie tak, jak było z papierosami. - (...) Już nie można zasłaniać się niewiedzą na temat jego szkodliwości, ze względu choćby na opublikowane w 2018 roku w "The Lancet" wyniki 26-letnich badań zleconych przez Billa i Melindę Gatesów. Te jasno pokazują, że nie ma bezpiecznej dla organizmu dawki alkoholu. To legalnie sprzedawana niemal na każdym rogu trucizna, która ma dużo większy potencjał uzależniający i deprecjonujący funkcje poznawcze od niektórych narkotyków - mówił w rozmowie z Wirtualną Polską.
Podkreślił jednak, że nie jest zwolennikiem prohibicji, bo radykalne rozwiązania się nie sprawdzą.
- (...) Po prostu przestańmy kłamać na temat alkoholu. To jakby nagle kartele kokainowe zaczęły wmawiać, że kokaina dobrze wpływa na coś. A tak jest z alkoholem i czas z tym skończyć - podkreślił.
Wspomniał też m.in. o ludziach, którzy reklamują alkohol, co - jak zaznaczył - jest nie tylko niezgodne z prawem, ale i nieetyczne. - A każdy, kto go reklamuje, ma krew na rękach, bo rocznie przez spożycie alkoholu umierają trzy miliony ludzi na świecie i niewiele się z tym robi. Paradoksalnie, gdy na COVID-19 zmarło ponad trzy miliony, to zamknięto prawie cały świat - mówił Rutkowski.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl