Przeszła ablację. "W razie czego mam się zgodzić na zgon"

Dominika Ostałowska opowiedziała o zabiegu
Dominika Ostałowska opowiedziała o zabiegu
Źródło zdjęć: © AKPA

06.08.2024 09:56, aktual.: 06.08.2024 10:11

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Dominika Ostałowska ma za sobą zabieg kardiologiczny. Chodzi o ablację, której celem jest wyeliminowanie zaburzeń rytmu serca. "Dostałam kartę, że w razie czego mam się zgodzić na zgon" - opowiedziała aktorka, która była gościnią "Dzień Dobry TVN".

Dominika Ostałowska jest znana przede wszystkim z roli Marty w serialu "M jak miłość". Aktorka gra w nim już od 2000 roku. W międzyczasie zmagała się jednak z poważnymi problemami zdrowotnymi, które były związane z sercem.

16 lat temu aktorka musiała przejść ablację - zabieg kardiologiczny, który leczy z zaburzeń rytmu serca. Na kanapie "Dzień Dobry TVN" opowiedziała o emocjach, które jej wtedy towarzyszyły.

Zaczęło się niewinnie

Historia jej problemów zdrowotnych sięga lat młodzieńczych, kiedy to po raz pierwszy doświadczyła niepokojących objawów. "Zaczęło się od bicia serca, wyraźnego i dosyć szybkiego" - wspominała aktorka w rozmowie z Dorotą Wellman i Marciem Prokopem. Początkowo objawy były bagatelizowane przez otoczenie, które sugerowało, że może brakować jej cukru we krwi. Niestety, z czasem sytuacja się pogarszała.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Wraz z upływem lat objawy stawały się coraz bardziej dokuczliwe. "Czułam, że ten rytm jest bardzo nierówny, nawet czasem było to widać na ubraniu" - mówiła Ostałowska. Do tego chodziły słabości, zimne poty i ogólne poczucie niemocy. "Nawet zwykłe wyjście do galerii handlowej czy wykonanie prostych ćwiczeń stawało się wyzwaniem" - stwierdziła.

Przełomowym momentem była konsultacja, która niespodziewanie przerodziła się w zabieg. "Przyjechałam na konsultację, a okazało się, że mnie zatrzymano na zabieg" - relacjonowała aktorka. "Nie miałam zbyt dużo czasu na zdenerwowanie, co być może pomogło mi przejść to wszystko mniej stresująco" - skwitowała.

Musiała podpisać zgodę na ewentualny zgon

Zabieg ablacji odbywał się w pełnej świadomości pacjentki. "To dosyć interesujące przeżycie, że się przytomnym widzi wszystko" - opowiada.

Ostałowska opowiedziała także o momencie, który zapamięta chyba na zawsze. Decydując się na zabieg, otrzymała do podpisania zgodę na ewentualne powikłania, w tym zgon.

"Dostałam kartę, że w razie czego mam się zgodzić na zgon" - relacjonowała. Choć brzmiało to niezwykle niebezpiecznie, zapewniono ją, że to jedynie formalność.

"Panowie zaraz mnie uspokoili, że to się jeszcze nigdy nie zdarzyło, to tylko rutynowa procedura" - mówiła aktorka.

Po zabiegu komfort życia Ostałowskiej uległ znaczącej poprawie. "Nie wierzyłam, że to możliwe, żeby tak szybko poczuć się lepiej "- mówiła z uśmiechem.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

© Materiały WP
Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także
Komentarze (222)