Przez lata utrzymują lokatorów. "Oszuści żyją jak pączki w maśle"
Koczownicy, dzicy lokatorzy, pasożyty - tak mówią o problematycznych najemcach właściciele lokali, którzy walczą o swoje pieniądze i prawa. - Złożyłam pozew do sądu, ale pani ma małe dzieci, więc jest problem. Ona ma świadomość tego, że może siedzieć i nie płacić - mówi Elżbieta Martyniuk z Białegostoku, która teraz utrzymuje swoją lokatorkę.
Wynajmują mieszkania, a później ani nie płacą, ani nie chcą ich opuścić. W Polsce obowiązuje ustawa o ochronie praw lokatorów, która może przysporzyć wynajmującym wielu problemów z nieuczciwymi najemcami. Nie pomaga też przewlekłość postępowań sądowych i mała dostępność lokali socjalnych.
- Przyszłam do swojego mieszkania z trzema braćmi, żeby wyważyć drzwi. Dopiero to pomogło - opowiada Anna. Przez ponad rok walczyła z dzikimi lokatorami, którzy zadłużyli ją ostatecznie na ponad 20 tys. zł. Bywa i tak, że wynajmujący przez miesiące, a nawet lata utrzymują swoich lokatorów.
"Chyba bym nie zasnęła w nocy"
- Pani z dwójką dzieci wynajęła od nas mieszkanie w 2018 roku, przez 3,5 roku płaciła, jakoś się zawsze wywiązywała. Na początku tego roku rozstała się ze swoim partnerem i zaczęły się problemy. Od kwietnia do dzisiaj zapłaciła jeden czynsz do spółdzielni i dwa razy za prąd, już nie wspominam o kwocie z tytułu najmu. Złożyłam pozew do sądu, ale pani ma małe dzieci, więc jest problem. Ona ma świadomość tego, że może siedzieć i nie płacić, sama mówi: zróbcie mi eksmisję, bo ja bez tego nie dostanę mieszkania socjalnego. Od kilku miesięcy utrzymujemy tę panią - opowiada Elżbieta Martyniuk z Białegostoku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Miesięcznie to koszt ponad 1000 zł. Elżbieta i jej mąż oszczędzali pieniądze przez całe życie, żeby na emeryturze móc kupić mieszkanie, które miało być ich zabezpieczeniem. Teraz mówią, że mają tylko problemy.
- Lokatorka dowiedziała się, że może nie płacić i nie płaci. Straciłam już blisko 20 tys. zł. Myślałam o firmie, która załatwia takie sprawy, ale tam są małe dzieci, nie mam sumienia wprowadzać panów w czarnych ubraniach, ani wyłączyć prądu, nie potrafię tego zrobić, bo bym chyba nie zasnęła w nocy - dodaje tłumaczy.
Jak się okazuje, według prawa odcięcie prądu przez wynajmującego może naruszać dobra osobiste najemcy. - Sądy przyjmują, że takie zachowanie stanowi naruszenie nietykalności mieszkania, co z kolei stanowi dobro osobiste każdego najemcy. Co więcej, wynajmującemu, który na własną rękę odcina prąd, może grozić odpowiedzialność karna - zaznacza prawniczka Laura Brajer.
"Oszuści żyją jak pączki w maśle"
Niekiedy lokatorzy specjalnie wykorzystują prawo, żeby nie płacić. Tak jak najemcy Natalii, którzy wynajęli 360-metrowy dom w Warszawie.
- Wcześniej wywiązywali się ze swoich obowiązków. Potem przestali płacić. Złożyłam wniosek do sądu, znalazłam szybko komornika, bo to też nie jest taka prosta sprawa - często odmawiają wszczęcia postępowania o eksmisję, nie chcą się tym zajmować. Znalazłam lokal zastępczy dla tej pani, ale ona nie skorzystała, stwierdziła, że on jej nie odpowiada i złożyła wniosek do sądu o prawo do lokalu socjalnego – ujawnia Natalia.
To wstrzymuje decyzję komorniczą, a teraz jest okres ochrony ze względu na zimę. - Ta pani siedzi w moim domu z dzieckiem i ze swoją matką. Nie komunikuje się ze mną. To nie jest osoba, która nie ma jak i za co żyć, jednak wykorzystała lukę prawną, żeby żyć sobie wygodnie. Dla mnie jest oszustką, ja to już wiem. Zawinił system, prawo ma lukę, a ludzie ją wykorzystują do swoich niecnych celów. Jestem na przegranej pozycji. To ja mogę wylądować na bruku, a oszuści żyją jak pączki w maśle - podkreśla mieszkanka Warszawy.
"Błagali, żeby im wynająć"
- Przyjechali z Poznania, z dwójką chłopców, bez oglądania mieszkania powiedzieli, że biorą. Co prawda okradziono ich w pociągu z pieniędzy na kaucję, ale błagali, żeby im wynająć, bo ojciec zaraz zapłaci. No i zgodziłam się. Szkoda mi było dzieci. Pomogłam im się urządzić, woziłam swoim samochodem. No i zaczęło się - opowiada Wirtualnej Polsce Żaneta.
Jak można się domyślić, lokatorzy nie chcieli płacić, ale też nie zamierzali się wyprowadzić. - Ostatecznie po wielu przeprawach wysłali zdjęcia, gdzie zostawili klucz i tyle ich widziałam. Pieniędzy oczywiście też nie zobaczyłam - mówi właścicielka nieruchomości.
"Zostawili swoje ślubne zdjęcie w ramce"
30 tys. zł - taki dług mieli lokatorzy Anny, młode małżeństwo. - Jeździłam do mieszkania prawie codziennie, byłam też kilka razy z policją, nic nie dało się zrobić. Zamki były zmienione, nikt mnie nie wpuszczał. Byłam wykończona psychicznie, na grupie na Facebooku przeczytałam, że niektórzy takim lokatorom wyłączają prąd. Tak też zrobiłam, ale i to nie pomogło. Pewnego dnia przyjechałam z moimi trzema braćmi, wyważyliśmy drzwi. Lokatorzy spakowali się i wynieśli przy nas. Zostawili tylko swoje ślubne zdjęcie w ramce - wspomina Anna.
Jak opowiadają nasi rozmówcy, czasem wystarczy wymiana zamków, kiedy dzikich lokatorów nie ma w domu. - W asyście policji zabrał najpotrzebniejsze rzeczy i po sprawie. Nie było żadnego tytułu prawnego do zajmowania mieszkania. Nawet policja nazwała go pasożytem i dzikim lokatorem - opisuje Karolina z Warszawy.
Takich historii jest więcej. Są osoby, które w ten sposób przemieszkały po kilka lat u różnych wynajmujących, nie płacąc ani grosza. Na Facebooku powstają grupy, gdzie ludzie ostrzegają się nawzajem przed kłopotliwymi lokatorami, wpisują pierwsze litery nazwisk i daty urodzenia – w ten sposób ich identyfikują.
Czy można uniknąć takich problemów?
Po podpisaniu klasycznej umowy najmu wynajmujący musi liczyć się z tym, że gdyby najemca nie płacił i odmawiał wyprowadzenia się z lokalu, czekają go długie procedury przed sądami i urzędami.
- By móc eksmitować niepłacącego najemcę należy uzyskać prawomocny wyrok sądu nakazujący opróżnienie lokalu. W większych miastach postępowanie takie może trwać nawet rok, zakładając, że najemca się od niego nie odwoła. W takim wyroku sąd ma obowiązek orzec, czy najemcy należy się lokal socjalny. Jeśli stwierdzi, że najemca ma prawo do lokalu socjalnego, a nie ma możliwości wydania innego orzeczenia w przypadku m.in. nieletnich, kobiet w ciąży, emerytów lub osób bezrobotnych, obowiązek zapewnienia takiego lokalu ciąży na gminie - wyjaśnia prawniczka Laura Brajer.
Lokali socjalnych jednak brakuje i proces eksmitowania niepłacącego najemcy przeciąga się o kolejnych kilka, kilkanaście miesięcy. Plusem jest to, że równowartości niezapłaconego czynszu w okresie, w którym na gminie ciążył obowiązek zapewnienia lokalu socjalnego, można dochodzić w odpowiednim powództwie.
Walczą o swoje mieszkania nawet po kilka lat
- Walczyłam z lokatorami kilka lat, teraz zakończył się pierwszy etap. Kilka dni temu odbyła się eksmisja koczowników. Teraz czeka mnie remont, bo zostawili lokal w tragicznym stanie. Najważniejsze, że mój koszmar się skończył i już ich nie ma - mówi Katarzyna z Gdańska.
Takich problemów można uniknąć, zawierając umowę najmu okazjonalnego. - Zawiera się ją w formie pisemnej na czas określony. Jako załącznik dołącza się do niej oświadczenie najemcy w formie aktu notarialnego o dobrowolnym poddaniu się egzekucji co do opróżnienia lokalu po wygaśnięciu umowy najmu okazjonalnego oraz wskazanie przez najemcę innego lokalu, w którym będzie mógł zamieszkać w przypadku wykonania egzekucji, a także zgodę właściciela tego lokalu na zamieszkanie w nim przez najemcę - tłumaczy Laura Brajer.
W listopadzie 2023 r. w Sądzie Rejonowym w Warszawie zapadł wyrok, w którym sąd skazał najemcę, który przez długi czas nie płacił należności, za oszustwo polegające na zawarciu umowy bez zamiaru jej wykonania. Okoliczności tej sprawy były wyjątkowe - nieuczciwy najemca chwalił się luksusowym stylem życia w mediach społecznościowych, w tym drogimi zakupami.
- W mojej ocenie, wyrok ten nie stanowi tzw. game changera, który mógłby rozwiązać problemy związane z nieuczciwymi najemcami, choć być może zniechęci niektórych do zawieraniu umów najmu i uchylaniu się od płacenia pomimo posiadania środków finansowych - dodaje prawniczka.
Patrycja Drewa, dziennikarka Wirtualnej Polski