Przeżyła dzięki słoikowi miodu. Ukrainki mówią o głodzeniu Mariupola

Według szacunków ONZ w trwającym już miesiąc oblężeniu Mariupola mogło zginąć tysiące cywilów. O doświadczeniach życia w mieście odciętym od żywności, energii i paliwa opowiadają mieszkanki, którym udało się uciec. "Głównie rano lub wieczorem dzieci krzyczały, że chcą jeść" - mówi jedna z nich.

Mariupol został odcięty od jedzenia, wody czy paliwa
Mariupol został odcięty od jedzenia, wody czy paliwa
Źródło zdjęć: © East News | AA/ABACA
oprac. DFR

30.03.2022 14:18

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Sekretarz stanu USA Antony J. Blinken oskarżył Rosję o "głodzenie" miast na Ukrainie. - To wstyd - powiedział Blinken. - Świat mówi do Rosji: natychmiast powstrzymaj te ataki. Wpuść żywność i lekarstwa. Wypuść ludzi bezpiecznie i zakończ tę wojnę z Ukrainą.

Miastem wyjątkowo dotkniętym przez głód jest Mariupol na południu Ukrainy. Szacunki Organizacji Narodów Zjednoczonych mówią o możliwych tysiącach ofiar cywilnych. Tamtejsze mieszkanki, którym udało się uciec, opisały dziennikarzom "The New York Times", jak siły rosyjskie wykorzystują głód jako broń wojenną podczas trwającego już ponad miesiąc oblężenia miasta.

"Dzieci krzyczały, że chcą jeść". Katastrofa humanitarna w Mariupolu

Po ataku wojsk rosyjskich na miasto Julia Beley wraz z trzema córkami schroniła się w piwnicy sąsiada i walczyła o przetrwanie, podczas gdy jej mąż bronił miasta. Jak opisuje, kiedy jedzenie zaczęło się kończyć, kobieta dzieliła między dzieci jedną miskę owsianki dziennie. Później dostała słoik miodu, który, jak podkreśla, pozwolił im przetrwać. "Łyżka miodu raz dziennie to już jakiś obiad" - powiedziała.

Widok głodnych córek był dla niej nie do zniesienia. "Po prostu szlochałam, płakałam, krzyczałam w poduszkę, kiedy nikt nie widział" - ujawniła w "New York Timesie". Jak opisują dziennikarze, sześcioletnia córka Julii, Ivanka, marzyła o bułeczkach z makiem, które jej matka robiła przed wojną.

Inna mieszkanka Mariupola, Kristina, opowiedziała, że jej mąż, który pracował jako analityk biznesowy, szukał wody, zbierał deszczówkę i śnieg, a ona gotowała to na otwartym ogniu. Jedli tylko raz dziennie. Kobieta, aby odwrócić uwagę dzieci od głodu, czytała im bajki, jednak nie udawało jej się nimi zainteresować. "Głównie rano lub wieczorem dzieci krzyczały, że chcą jeść" - wspomina na łamach gazety.

Jej rodzinie udało się uciec z miasta, ale nadal pozostali tam jej ojciec i dziadkowie. Wysłali jej wiadomość, która brzmiała: "Bez dachu, bez jedzenia i bez wody".

Głodzenie to komunikat: "nie jesteś dla mnie równym człowiekiem"

"Oblężenie jest sposobem na złamanie woli i upokorzenie, i wreszcie na kontrolę" – podkreśliła badaczka zdrowia Mouna Khaity, która przeżyła pięcioletnie oblężenie wschodniej Guty, obszaru w pobliżu Damaszku.

Według niej pozbawianie mieszkańców żywności podczas bombardowania służy nie tylko przestraszeniu walczących, ale przekazuje też komunikat uwięzionym. Mówi: "Nie jesteś dla mnie równym człowiekiem. Nie zasługujesz na jedzenie, picie, przyjmowanie leków, a nawet oddychanie".

Źródło" "The New York Times"

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl.