Przeżyłam dzień jako "that girl". Tego żałuję najbardziej

Pobudka o szóstej rano, kubek zielonej herbaty zamiast kawy, poranna joga, zdrowe posiłki, wizyta na siłowni i wieczorna medytacja - to tylko parę zadań z codziennej listy "that girl" (ang. ta dziewczyna), dzięki którym mamy zostać najlepszą wersją siebie. Trend szybko zdobywa w mediach społecznościowych zarówno nowe fanki, jak i przeciwników. Sprawdziłam, jak żyje się w skórze "that girl".

Zaplanowanie dnia zgodnie z ideą promowaną przez "that girl" było niemałym wyzwaniem
Zaplanowanie dnia zgodnie z ideą promowaną przez "that girl" było niemałym wyzwaniem
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne
Sara Przepióra

"Jak zostać 'that girl'?" - takie pytanie zadają sobie miliony użytkowniczek TikToka. Nagrania, na których internautki przedstawiają dokładnie zaplanowaną rutynę dnia, stają się niemal natychmiast hitem w sieci. Widzimy na nich, jak "te dziewczyny" wykonują masę czynności, konsekwentnie odhaczając każdy punkt na długiej liście zadań. Największy nacisk kładą na produktywny poranek. Unikają pędu, który coraz częściej staje się typowym elementem codzienności współczesnego człowieka.

W najprostszym tłumaczeniu "that girl" to ktoś, kto dąży do bycia idealną w każdym aspekcie życia. Wybiera pozornie najzdrowsze rozwiązania. Ćwiczy kilka razy dziennie, je pożywne posiłki i pije witaminowe koktajle. Jeśli już raz coś postanowi, uparcie dąży do celu. Nie poddaje się i jest zawsze zmotywowana do działania. Nie pozwala sobie na chwile słabości. Każdą minutę planuje z wyprzedzeniem, aby nie zmarnować czasu na bezczynność. Czy taki styl życia jest osiągalny?

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Teoria fenomenalnego poranka

Podstawą produktywnego dnia "that girl" jest poranna rutyna. Wstawanie skoro świt ma pomóc w efektywniejszym wypełnianiu codziennych obowiązków. Wiele dziewczyn praktykujących zasady poranka według "that girl" powołuje się na metody wykorzystywane przez społeczność "Miracle Morning", stworzoną przez Hala Elroda, autora książki "Fenomen poranka".

"Mówi się, że nikt nie lubi wstawać rano, jednak wszyscy uwielbiają uczucie, które pojawia się, gdy wcześnie rozpoczniemy dzień. To tak jak z ćwiczeniami. Wiele osób zmusza się, żeby pójść na siłownię, ale jeżeli już się zdecydują, to świetnie się czują. Wczesne wstawanie, zwłaszcza jeśli nadasz mu jakiś cel, naładuje ci akumulatory na cały dzień" - twierdzi Elrond.

Autor poradnika opracował instrukcję planowania produktywnego poranka, z której pełnymi garściami czerpią "te dziewczyny". Z jego doświadczenia wynika, że idealny początek dnia należy zaplanować z wyprzedzeniem, najlepiej wieczorem. Skorzystałam z jego rad tak chętnie wcielanych w życie przez rzeszę internautek i stworzyłam własną listę zadań. Po przejrzeniu kilkunastu nagrań opublikowanych przez "that girls" spisałam na kartce 15 czynności, które wykonują każdego dnia. Niemal połowę z nich miałam wykonać jeszcze przed południem.

Zacząć dzień jak "that girl"

Dźwięk alarmu wybudził mnie ze snu o szóstej rano. Zgodnie z ideą idealnego poranka od razu wyłączyłam budzik i rozpoczęłam produktywny dzień. Pościeliłam łóżko, a potem wypiłam szklankę zimnej, zielonej herbaty z kilkoma kostkami lodu. Miała pobudzić organizm do pracy lepiej niż kawa. "Jeśli czujesz się zmęczony w ciągu dnia, może się okazać, że brakuje ci nawodnienia, a nie snu" - wskazuje Elrond.

Wbrew zapewnieniom, napój nie pomógł w pokonaniu zmęczenia. Przeszłam więc do kolejnego zadania na liście - porannych ćwiczeń. Autor poradnika twierdzi, że na prysznic "trzeba sobie zapracować i najpierw się trochę spocić". 30-minutowa joga pomogła nieco w rozbudzeniu się, ale sprawiła też, że moje ciało było jeszcze bardziej zmęczone intensywnym porankiem.

Zdaniem "tych dziewczyn" szybki prysznic, mycie zębów oraz nałożenie kremu na twarz nie wystarczy, aby zadbać o higienę. Potrzebna jest kilkuetapowa pielęgnacja skóry, nałożenie maseczki, żelowych płatków pod oczy czy wykonanie automasażu twarzy i szyi kamieniem gua sha.

Po blisko 40 minutach byłam odpowiednio "wypielęgnowana" i gotowa na przyrządzenie zdrowego śniadania. Jak na "that girl" przystało wyszukałam najbardziej trendujący na Instagramie przepis, czyli pieczone pomidorki cherry z dodatkiem czosnku, które nałożyłam na bagietkę. Po odhaczeniu pierwszego zdrowego posiłku z listy chwyciłam za długopis i dziennik, poświęcając kolejne pół godziny na wypełnianie kartek przemyśleniami dotyczącymi poprzedniego dnia.

Przytłaczająca produktywność

W życiu "that girl" nie ma miejsca na wymówki. Jeśli już coś zaplanowała, musi wykonać bezbłędnie określone zadanie. Mimo zmęczenia spakowałam do torby sportowy strój i ruszyłam na siłownię. Dbanie o świetną kondycję to niezwykle ważny aspekt życia "tej dziewczyny". Po niemal dwugodzinnym treningu siłowym, połączonym z kilkunastominutowymi, intensywnymi ćwiczeniami wydolnościowymi, byłam wykończona fizycznie. Marzyłam o popołudniowej drzemce, ale nie miałam na nią przestrzeni w rygorystycznym planie. "That girl" nie traci czasu na sen w ciągu dnia.

Musiałam postawić na inny rodzaj regeneracji. Wypiłam promowany w mediach społecznościowych zdrowy, zielony koktajl ze szpinaku, bananów, pomarańczy i jabłek. Chwilę później zabrałam się za porządkowanie szafy. Każda dziewczyna prowadząca idealne życie funkcjonuje w dobrze zaplanowanej, czystej przestrzeni. Im więcej wyprasowanych, złożonych w kostkę ubrań umieściłam w garderobie, tym odczuwałam większą chęć odpoczynku. Do zakończenia popołudniowej rutyny "that girl" zostało mi przygotowanie sałatki z kozim serem oraz wybranie się na godzinny spacer.

Po powrocie do domu czułam się przytłoczona liczbą wykonanych zadań. Pod wpływem spadającej motywacji wykreśliłam z listy stretching i wieczorną jogę. Nie mogłam zmusić się do kolejnego wysiłku fizycznego. Przeszłam do najprzyjemniejszej części produktywnego dnia, czyli wieczornego spa. Godzinna kąpiel połączona z czytaniem książki i zakończona krótką medytacją pozwoliła mi wreszcie odpocząć. Potraktowałam ten czas jako wyraz zdrowego egoizmu i samodbałości.

  • Sprawdziłam, czy można przeżyć dzień jako "that girl"
  • Sprawdziłam, czy można przeżyć dzień jako "that girl"
  • Sprawdziłam, czy można przeżyć dzień jako "that girl"
  • Sprawdziłam, czy można przeżyć dzień jako "that girl"
  • Sprawdziłam, czy można przeżyć dzień jako "that girl"
  • Sprawdziłam, czy można przeżyć dzień jako "that girl"
[1/6] Sprawdziłam, czy można przeżyć dzień jako "that girl"Źródło zdjęć: © archiwum prywatne

"Jak ty to robisz?"

Zadałam sobie to pytanie już na etapie planowania idealnego dnia "tej dziewczyny". Podobne obiekcje mają internauci komentujący posty publikowane pod hasztagiem #thatgirl. "Jak pogodzić ogrom zadań z obowiązkami zawodowymi? Jak ty to robisz?" - czytam pod jednym z nagrań. Nieścisłością często wytykaną "tym dziewczynom" jest kreacja pozornego perfekcjonizmu. Zdaniem niektórych żadna z twórczyń dzieląca się na Instagramie lub TikToku nagraniami z produktywnego dnia, nie wykonała tak naprawdę zadań, które rzekomo zaplanowała.

"Taki styl życia jest dla osób, które nie pracują" - wskazuje inny użytkownik mediów społecznościowych. Po powtórzeniu długiej listy obowiązków "that girl" w dniu, w którym pracowałam, przyznałam mu rację. O ile poranną rutynę wykonałam w niezmienionej formie, to innych zadań nie udało mi się dokończyć. Odpuściłam trening na siłowni, jogę i stretching. Zupełnie nie jak "ta dziewczyna" zjadłam w biegu obiad, nieprzypominający dań, których zdjęcia można znaleźć na Instagramie. Nie znalazłam też motywacji, aby doprowadzić mieszkanie do idealnego porządku. Patrzyłam na listę niewykonanych zadań z poczuciem poniesionej porażki.

Nie bójmy się nieidealnego życia

"Those girls" dążą do określonego ideału wykreowanego w internecie. Zdaniem psycholożki Oli Potykanowicz, dla niektórych może być on niemożliwy do osiągnięcia. Wszystko zależy od warunków oraz posiadanych zasobów. Jeśli nie uda się nam zbliżyć do postawionego sobie celu, zwiększa się nasz samokrytycyzm, a co za tym idzie - obniżona zostaje samoocena i poczucie własnej wartości.

- Równie niepokojące jest porównywanie się do osób, które chwalą się w sieci tym, że udało się im osiągnąć zamierzony cel i przeżyć cały dzień produktywnie. Możemy wówczas wywołać u siebie negatywne stany emocjonalne. Życie "tych dziewczyn" nie musi wyglądać tak, jak na zamieszczonych przez nie 30-sekundowych nagraniach. Kreowane są w ten sposób nierealne ideały i wizje życia młodej kobiety - podkreśla ekspertka.

Psycholożka zauważa, że trend może być popularny wśród młodych dziewczyn, które są szczególnie narażone na skutki dążenia do perfekcjonizmu. - Ich organizmy potrzebują snu. Nie powinno się go deprywować na korzyść wstawania o wczesnych godzinach i robienia rzeczy, które tylko wydają się korzystne dla zdrowia - mówi.

Wyznawczynie trendu tłumaczą, że jego podstawą jest samodbałość. Ola Potykanowicz zgadza się z tym, że self-care jest bardzo potrzebny, zwłaszcza gdy mamy do czynienia ze stresem i pogorszoną kondycją psychiczną. - Samodbałość musi być jednak bardzo uważną dbałością o organizm. Niezwykle ważne jest zapewnienie sobie porządnego snu i jedzenia zdrowych, pełnowartościowych posiłków - nie tylko takich, które pięknie wyglądają na zdjęciach - wskazuje.

Jak wskazuje Ola Potykanowicz, życie jest nieperfekcyjne, a jedną z jego najważniejszych lekcji jest nabranie świadomości, że nie można mieć wszystkiego. Pokazywanie w mediach społecznościowych innego scenariusza to kolejna toksyczna strona internetu. Afirmacja i przyciąganie pozytywności nie sprawią, że osiągniemy wszystkie zamierzone cele.

Sara Przepióra, dziennikarka Wirtualnej Polski

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie