Plotki się potwierdziły. Przyznał się do kradzieży w hotelu
- Powinni dawać to w gratisie - stwierdził Dawid Woliński. Projektant w podcaście "WojewódzkiKędzierski" przyznał, że zdarzało mu się wynosić z hoteli różne rzeczy. Nie ruszał jednak szlafroków. Dlaczego?
Dawid Woliński to bez wątpienia jeden z najpopularniejszych projektantów mody w Polsce. Nie tylko za sprawą swoich kolekcji i widowiskowych pokazów. Największą rozpoznawalność zyskał dzięki programowi "Top Model. Zostań modelką". Od 2010 roku zasiada w jury produkcji TVN-u. Jest też popularnym influencerem - tylko na Instagramie obserwuje go niemal 330 tys. osób.
Woliński przyznał, że grzeszy. Plotkuje i kradnie
Medialny stylista był ostatnio gościem podcastu "WojewódzkiKędzierski", w którym m.in. ocenił styl polskich polityków i skrytykował kolegę z programu, Michała Piroga. - Jest osobą wymagającą dużej tolerancji, ale nie dającą jej innym. (...) Czy jest toksyczny? Ma żal do życia, że nie jest tak doceniony i w każdym sezonie od nas odchodzi - ocenił go.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prowadzący zapytali Wolińskiego także o to, "które z 10 przykazań lubi łamać najczęściej". Projektant przyznał, że plotkując, zdarza mu się mówić fałszywe świadectwo przeciw bliźniemu swemu. Po krótkiej wymianie zdań z Kubą Wojewódzkim potwierdził również, że niekiedy... kradnie.
- Tyle kosztują te pokoje hotelowe, że powinni dawać to w gratisie - stwierdził, gdy prowadzący podzielił się zasłyszaną plotką, że Woliński wynosi drobne rzeczy z hoteli, w których się zatrzymuje.
- Kradnę kapcie hotelowe, ręczniki i mydełka. Szlafroków nie kradłem, bo dostałem od Tysia (Marcina Tyszki - fotografa, który również jest jurorem w "Top Model" - przyp. red.). Teraz hotele poszły po rozum do głowy i nic nie haftują, więc nikt nic nie kradnie - dodał.
Tyle wydaje na ubrania. "Miesięcznie myślę, że spokojnie"
Przywłaszczanie sobie tego typu gadżetów oczywiście nie wynika z kiepskiej sytuacji finansowej projektanta. Woliński nie ukrywa, że mu się powodzi, na co najlepszym dowodem są kwoty, które wydaje na ubrania.
- Robię regularnie duże zakupy i dużo wydaję. Potrzebuję zestawów do programu i lubię to, więc kupuję pod pretekstem, że to są rzeczy potrzebne do pracy. Miesięcznie myślę, że spokojnie 10 tys. euro. Przed programem na pewno robię takie duże zakupy, bo potrzebuję. Garnitur kosztuje 10-12 tys. zł to nie jest żadna filozofia - ujawnił.
Zapraszamy na grupę na Facebooku - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!