Ratowała ludzi w Turcji. "Domy były poskładane jak kanapki"

- Najbardziej wstrząsające były misie wystające spod gruzów, jakiś przygnieciony rowerek... To robiło ogromne wrażenie i na mnie jako na kobiecie, i na kolegach, z którymi rozmawiałam - wspomina mł. bryg. lek. med. Grażyna Krause, która wzięła udział w akcji ratunkowej w Turcji.

Na zdjęciu: mł. bryg. lek. med. Grażyna Krause, kpt. Albert Kościński i pies Orion
Na zdjęciu: mł. bryg. lek. med. Grażyna Krause, kpt. Albert Kościński i pies Orion
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne
Dominika Frydrych

W środę na warszawskim Okęciu wylądował samolot z Turcji z kilkudziesięcioma członkami grupy poszukiwawczo-ratowniczej na pokładzie. 76 strażakom, którym towarzyszyło osiem wyszkolonych psów oraz pięciu medykom z Zespołu Pomocy Humanitarno-Medycznej, udało się uratować 12 osób.

- Strażacy powiadają, że jak się uratuje człowieka, to tak jakby świat uratowali. My uratowaliśmy świat 12 razy. Wielkie podziękowania za wasz profesjonalizm i wielki wysiłek (...). Dziękuję wam z całego serca, zrobiliście kawał dobrej roboty. Jesteście bohaterami - mówił gen. brygadier Andrzej Bartkowiak, komendant główny Państwowej Straży Pożarnej podczas powitania.

Wyciągali ludzi spod gruzów. To była największa taka akcja

Jedną z uczestniczek misji była mł. bryg. lek. med. Grażyna Krause. - W poniedziałek o czwartej rano było trzęsienie ziemi. Pojechaliśmy od razu - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską. Kobieta pracuje w Komendzie Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej we Wrocławiu. Jest lekarką w USAR Poland – Urban Search And Rescue. To grupa poszukiwawczo-ratownicza, która działa poza granicami kraju na terenach zurbanizowanych. Jej członkowie zajmują się lokalizacją i ewakuacją oraz pomocą medyczną tym, którzy zostali uwięzieni w wyniku katastrofy budowlanej lub naturalnej, na przykład powodzi czy trzęsienia ziemi, tak jak ostatnio w Turcji.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Grupa pojechała do Besni, miasta w południowo-wschodniej Turcji, w prowincji Adıyaman. - Błyskawicznie dostaliśmy dyspozycje, każdy z nas o innej porze, ale ruszyliśmy tam natychmiast. Ja zdążyłam tylko pójść do pracy i już za moment musiałam zwijać się w podróż. Na pewno było to zaskakujące, ale nie było czasu się nad tym zastanawiać - musiałam szybko spakować rzeczy i ruszać. Dopiero później dochodziło do mnie, w co właściwie się wpakowałam - śmieje się.

To była pierwsza akcja, w jakiej brała udział, na taką skalę. - Z tego, co mówili koledzy, którzy są już długo w USAR-ze i byli na niejednej akcji, ta była największa i najwięcej osób udało się uratować - mówi.

Praca ratowników polegała na wydobywaniu żywych ludzi z gruzów
Praca ratowników polegała na wydobywaniu żywych ludzi z gruzów© Archiwum prywatne

USAR uratował 12 osób. "To jest najważniejsze"

Lekarka wspomina, że najbardziej przeszywający był widok zabawek wystających spod zawalonych budynków. – Na miejscu wyglądało to szokująco. To były dosłownie zawalone domy. Najbardziej wstrząsające były misie wystające spod gruzów, jakiś przygnieciony rowerek... To robiło ogromne wrażenie i na mnie jako na kobiecie, i na kolegach, z którymi rozmawiałam.

Co z psychicznymi kosztami pomagania na miejscu katastrofy? - Wie pani, chyba kiedy jest się w trakcie całej akcji, nie myśli się o tym – wyznaje. - Włącza się tryb zadaniowy, tryb "praca", a to dopiero przychodzi z czasem.

W akcji wzięło udział osiem psów
W akcji wzięło udział osiem psów© Archiwum prywatne

Grażyna Krauze woli skupiać się przede wszystkim na sukcesie jej grupy, który jest nieoceniony. - Udało nam się wyciągnąć spod gruzów 12 osób. I to jest najważniejsze - zaznacza. - One będą mogły nadal cieszyć się życiem. To bardzo satysfakcjonujące.

Dodaje też, że wszystkie osoby, które udało się wydostać, były przytomne i w stanie rokującym na przeżycie. - Wyciągaliśmy je oczywiście na lekach przeciwbólowych - dodaje.

Ludzi szukały pod gruzami psy. Tak wyglądały ich przygotowania

W grupie USAR ratownicy pracowali z ośmioma psami, specjalnie wyszkolonymi do odnajdywania żywych ludzi. - Najpierw psy wychodzą na rekonesans i wskazują miejsca, w których mogą znajdować się żywe, możliwe do uratowania osoby. Kiedy mamy wskazanie przez psa, próbujemy porozumieć się z tą osobą, krzyczymy do niej, używamy też geofonów, czyli specjalnych czujników. Wtedy mamy potwierdzenie, że znajduje się tam ktoś żywy i należy przygotować dostęp do niego – opowiada mł. bryg. lek. med. Grażyna Krause. - Nieraz to bardzo długi dostęp, zdarzały się takie, które miały na przykład po 12 metrów pod gruzami. Trzeba było zmieniać poziom z parteru na piętro - a domy były poskładane jak kanapki.

"Domy były poskładane jak kanapki"
"Domy były poskładane jak kanapki"© Archiwum prywatne

W akcji ratunkowej brał udział także kpt. Albert Kościński z Wałbrzycha ze swoim psem Orionem. W rozmowie z WP Kobieta wyjaśnia, jak szkolone są psy poszukiwawcze i ratownicze. - Nasze pieski już od samego początku, od kiedy pracują z przewodnikiem, mają budowane pozytywne skojarzenia z obcymi dla nich ludźmi. Staramy się, żeby w ramach zapoznania socjalnego poznawały obce osoby i żeby te osoby kojarzyły im się pozytywnie – zawsze miały zabawkę, nagrodę dla psa. W ten sposób budujemy u tych psów chęć podążania do zapachu obcego człowieka - wyjaśnia.

- To kwintesencja ich przygotowania, ponieważ dzięki temu, że kojarzą zapach żywego człowieka z nagrodą, podczas prawdziwej pracy nie robią tego, żeby być bohaterami tylko po to, żeby się bawić. W realnych działaniach to jest ich główna motywacja - dodaje

W akcji wziął udział m.in. pies Orion
W akcji wziął udział m.in. pies Orion© Archiwum prywatne

Wyjaśnia też, że to, jakie psy nadają się do szkolenia, określa rozporządzenie. Na liście jest ponad 20 ras. - Jest to uwarunkowane różnymi predyspozycjami, szczególnie kontaktem z człowiekiem. Nie mogą być zbyt agresywne - podkreśla. - Ale jeśli jakiś pies, który nie znajduje się na liście określonych ras, rokuje, również może zostać psem ratowniczym.

Dominika Frydrych, dziennikarka Wirtualnej Polski

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (214)