Mieszkanie, dom, samochody. "Zostawiłam mu na otarcie łez"
"Zostawiłam mu na otarcie łez wielkie mieszkanie w Paryżu z tarasem na dachu, dwa samochody i 10-pokojowy dom na wsi" - Krystyna Mazurówna wyznała, jak wyglądało jej rozstanie z francuskim mężem. Dla 85-latki najważniejsza jest niezależność, również finansowa.
12.08.2024 | aktual.: 12.08.2024 18:44
Losy Krystyny Mazurówny to gotowy scenariusz na film. Tancerka i choreografka, która zaczynała w Teatrze Wielkim, podbiła paryską scenę rewiową Casino de Paris, zaś młodsi widzowie mogą kojarzyć ją z roli jurorki w programach "You Can Dance" i "Got to dance".
Przez lata było o niej głośno nie tylko z powodu rozwijającej się za granicą kariery, ale także ekscentrycznego wyglądu i wypowiedzi, które uważane były za skandaliczne. Mazurówna była w kilku głośnych związkach, a dziś w wieku 85 lat, przyznaje, że wciąż jest gotowa na randki.
Zostawiła byłemu mężowi mieszkanie
Krystyna Mazurówna w rozmowie z Wiktorem Krajewskim dla "Vivy!" przyznała, co myśli o kobietach, które szukają bogatego partnera. Nie szczędziła słów krytyki pod ich adresem.
"Są nieszczęśliwe. Mam takie koleżanki w Paryżu i w Warszawie, które same sobą nie prezentują nic. Są żonami lub utrzymankami bardzo bogatych facetów i cierpią, nie są szczęśliwe, mają tylko pieniądze" - twierdzi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Według niej najważniejsze, co może mieć kobieta, to niezależność. Sama jest przykładem na to, że na samodzielność finansową nigdy nie jest za późno. Wyznała, jak wyglądały kulisy jej rozstania z francuskim mężem.
"Udowodniłam, że te pieniądze może kobieta mieć sama swoje, a zaczęłam to w wieku 50 lat, jak rozstałam się z moim kolejnym francuskim mężem. Zostawiłam mu na otarcie łez wielkie mieszkanie w Paryżu z tarasem na dachu, dwa samochody i 10-pokojowy dom na wsi" - wyznała na łamach "Vivy!".
Czytaj też: Mazurówna: Nie liczyłam, ile aborcji miałam
Zaczęła od zera
"Dlaczego to wszystko pani odpuściła?" - dopytywał dziennikarz. "Płakał, że mu odbieram kobietę jego życia, więc otarłam mu łzy. Zostawiłam mu wszystko, a ponieważ po pięćdziesiątce już nie chciałam tańczyć, postanowiłam sama zakończyć zawód tancerki. Zaczęłam od zera".
Początki "stawania na nogach" po rozwodzie nie były jednak łatwe.
"Nikt mi nie chciał wynająć mieszkania, bo tancerka bez pracy, na bezrobociu, samotna kobieta, więc musiałam kupić mieszkanie. Kupiłam je na raty oczywiście. Były olbrzymie, dziesięciokrotnie wyższe od zasiłku, jaki dostawali bezrobotni, ale wiedziałam, że dam radę, i dałam" - przyznała szczerze.
Dodała, że najbardziej bała się, że będzie kiedyś "biedną staruszką". "Jak byłam dzieckiem, widziałam takie biedne staruszki, które ledwie szły, trzymając się muru, jadły co najwyżej jakąś suchą bułkę".
Na szczęście udało jej się uniknąć czarnego scenariusza i radzi sobie w życiu naprawdę dobrze. "Wprawdzie mam emeryturę, nawet polską – 125 złotych miesięcznie. A teraz mi ją podnieśli do 160 złotych. Francuzi mnie wyżej ocenili, ale z emerytury nikt nie może dobrze żyć nigdzie, więc zadbałam, żeby nie jeść suchych bułek" - podsumowała.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!