"Za dużo sobie zostawiłaś". Tak córka dzieliła jej pensję
Rok temu, 27 marca 2024 roku w wieku 82 lat zmarła Stanisława Ryster. Prowadząca teleturniej "Wielka gra" mówiła otwarcie, że pieniądze się jej nie trzymały. Interweniować musiała córka. - Z nas dwóch to ona jest ta dorosła. A gorsza była niż poborca podatkowy, kładła łapkę na mojej pensji - mówiła legenda telewizji.
Stanisława Ryster była jedną z najbardziej charyzmatycznych postaci polskiej telewizji. Jej profesjonalizm i błyskotliwość sprawiły, że stała się ikoną telewizji. Choć oba jej związki zakończyły się rozstaniem, to po latach z dużą swobodą opowiadała o swoich doświadczeniach małżeńskich w wywiadach.
Kariera w Telewizji Polskiej
Stanisława Ryster ukończyła prawo na Uniwersytecie Warszawskim, ale to media stały się jej prawdziwą pasją. W 1966 roku rozpoczęła pracę w Telewizji Polskiej i przez kolejne dekady pozostawała jej wierna. Największą popularność przyniosło jej prowadzenie "Wielkiej gry" – wymagającego teleturnieju, który na antenie TVP gościł przez ponad 30 lat.
W młodości Ryster zachwycała urodą, co przyciągało wielu adoratorów. Sama miała jednak do swojego wyglądu zdrowe podejście. W jednym z wywiadów dla "Vivy!" mówiła:
- Z pewnością w kompleksach nie byłam! Spotykałam piękne dziewczyny, ale zawsze myślałam, że ja jestem po prostu inna. Ale nigdy, że brzydsza. I takie podejście do urody nie zmieniło mi się przez lata.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wielki powrót "Gliniarza z Beverly Hills". Twórcy zdradzają, jak namówili Eddiego Murphy'ego
Nieudane związki małżeńskie
Stanisława Ryster miała tradycyjne poglądy na temat związków i jasno określone wymagania wobec mężczyzn. Uważała, że partner musi być zaradny i nie powinien oczekiwać, że wszystko zostanie mu podane.
- Mężczyzna musi być mężczyzną... Musi umieć coś – naprawdę niewiele – zrobić w domu, zarobić pieniądze, być zaradnym. Nie może oczekiwać, że wszystko zostanie mu podane i jeszcze mu żona herbatkę osłodzi (...) - tłumaczyła Ryster.
Czytaj także: Nie żałowała rozwodu. "Co ja za karę żyję?"
W wieku dwudziestu kilku lat poślubiła Władysława Rystera, mimo że jej rodzice byli przeciwni temu związkowi. Doczekali się wspólnej córki Marty, jednak ich małżeństwo nie przetrwało. Ryster nie miała wątpliwości, że rozwód był słuszną decyzją.
- Nie miałam wątpliwości, czy robię słusznie. Przecież małżeństwo nie jest za karę. To, że miałam 20 lat i chciałam wyjść za mąż, to fajnie. Jeśli jednak związek okazał się nieudany, to dlaczego mieliśmy być razem? Nie uznaję takich poświęceń. Tkwi się w związku dla dobra dziecka, a dziecko doskonale wyczuwa nieudane małżeństwo i brak miłości. A życie ma się jedno i bisów nie ma - tłumaczyła w wywiadzie cytowanym przez viva.pl.
Po latach ponownie wyszła za mąż, jednak jej drugi mąż nigdy nie pojawił się publicznie, a jego tożsamość do dziś pozostaje tajemnicą. Rozwiedli się. Ryster podkreślała, że oba jej małżeństwa były zupełnie inne.
Mimo że miała stabilne dochody, nie należała do osób oszczędnych. Sama przyznawała, że była rozrzutna, dlatego to jej córka zajmowała się zarządzaniem jej finansami.
- Pieniądze były niewielkie. Ale przynajmniej pewne. I od razu wszystko wydawałam. Długo, dopóki córeczka mnie do tego nie zmusiła, nawet konta nie miałam. Marta jest o wiele rozsądniejsza ode mnie. Z nas dwóch to ona jest ta dorosła. A gorsza była niż poborca podatkowy, kładła łapkę na mojej pensji. Wyrywała mi pieniądze: "Za dużo sobie zostawiłaś! Daj, ja ci te pieniądze wpłacę". Wtedy to się denerwowałam... - mówiła w "Tele Tygodniu".
Czytaj także: Sąsiedzi zabrali głos po śmierci Ryster. Oto co wyjawili
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl