"Seks podtrzymujący". Seksuolożka ostrzega przed konsekwencjami

"Seks podtrzymujący" wciąż ma zwolenników. Seksuolodzy przestrzegają jednak przed jego negatywnymi konsekwencjami. - Taki seks, gdy jesteśmy do niego nieprzygotowane, może prowadzić do bólu, do infekcji, do pochwicy, a z tą ostatnią jest później naprawdę ciężko sobie poradzić - alarmuje w rozmowie z Wirtualną Polską Patrycja Wonatowska.

Seksuolożka przestrzega przed seksem podtrzymującymSeksuolożka przestrzega przed seksem podtrzymującym
Źródło zdjęć: © Getty Images
oprac.  KPL

O "seksie podtrzymującym" rozpoczęto medialną dyskusję, gdy modelka Caprice Bourret powiedziała publicznie: - Nie możesz mówić "jestem zmęczona" albo "boli mnie głowa". Dziewczyny, moja rada: nawet, gdy nie jesteście w nastroju, to tylko 10, 15 minut waszego życia.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Halo Polacy". Mieszka w Dubaju od 11 lat. Zdradza, czy miała seksoferty pracy

Czym jest "seks podtrzymujący"?

Do tego rodzaju seksu dochodzi bowiem w sytuacji, gdy jedna ze stron (częściej kobieta) wcale nie ma ochoty na zbliżenie, ale zmusza się do niego, by zadowolić partnera lub wywiązać się z umowy (w sytuacji, gdy np. para umówi się "co sobotę bedziemy uprawiać seks").

- Samo umawianie się jest oczywiście w porządku, bo bliskość i intymność może przynieść rezultaty, a czasami jesteśmy zabiegani, zapracowani, mamy na głowie zbyt wiele, w związku z czym na ten seks jest za mało czasu. Ale mimo wszystko nie podchodziłabym do tego jak do obowiązku, a już na pewno nie możemy się zmuszać - podkreśla seksuolożka Patrycja Wonatowska w rozmowie z Aleksandrą Hangel.

Jednocześnie ostrzega przed negatywnymi konsekwencjami "seksu podtrzymującego". Uczula, że w jego trakcie może dojść do dysocjacji - odłączenia ciała od głowy. - Zaczynamy myśleć o czymś innym, a ktoś, z kim ten seks uprawiamy, korzysta swobodnie z naszego ciała. A to jest przecież kolejna sytuacja idealna do wszelkiego rodzaju nadużyć. To też mechanizmy wyparciowe, w których utwierdzamy się w przekonaniu, że nie mamy prawa do własnego ciała. I jak wtedy czerpać radość z seksu? - pyta.

- Taki seks, gdy jesteśmy do niego nieprzygotowane, może prowadzić do bólu, do infekcji, do pochwicy, a z tą ostatnią jest później naprawdę ciężko sobie poradzić - dodaje także.

Czym grozi "seks podtrzymujący"?

Wtóruje jej psycholożka i psychoterapeutka Angelika Szelągowska-Mironiuk, która również na łamach Wirtualnej Polski podkreśla:

- Uprawianie seksu wyłącznie po to, by podtrzymać związek, może paradoksalnie jeszcze bardziej oddalić od siebie partnerów. W tego typu sytuacjach łatwo jest doświadczyć poczucia instrumentalnego podejścia do samej lub samego siebie i do bliskości. Seks bez ochoty na niego może być też zwyczajnie przykrym doświadczeniem - u mężczyzny mogą wystąpić problemy z erekcją, zaś u kobiety problemy z lubrykacją, co w efekcie może wywołać dyskomfort, lęk i niechęć do kolejnych zbliżeń - wyjaśnia.

Swoją historią dotyczącą "seksu podtrzymującego" podzieliła się na łamach WP Justyna (imię zmienione - przyp. red.). Gdy kobieta miała nawrót depresji, usłyszała od partnera, że ich związek będzie miał się znacznie lepiej, jeśli będą się częściej kochać. Postanowiła zmusić się do stosunków dla - jak myślała - dobra ich obojga. Niestety, to nie była dobra decyzja.

- Przestałam cokolwiek czuć. Podczas seksu odpływałam myślami, nie miałam ochoty na przejęcie inicjatywy, rzadko kiedy byłam odpowiednio nawilżona, co denerwowało mojego partnera - wspomina.

Gdy powiedziała partnerowi o diagnozie, zareagował dużym zaskoczeniem. Zostawił Justynę po miesiącu.

- Stosunek bez ochoty na niego, z poczuciem żalu lub złości wobec partnera nie powinien zastępować poważnej rozmowy o przyszłości związku, o wzajemnych oczekiwaniach, a także o emocjach, które obecne są w parze. Zamiast uprawiania "ratunkowego" seksu, warto udać się na konsultacje do terapeuty par lub seksuologa, aby wspólnie ze specjalistą zastanowić się, co w danej sytuacji będzie dla nas najlepsze - radzi Angelika Szelągowska-Mironiuk.

© Materiały WP
Źródło artykułu: WP Kobieta

Wybrane dla Ciebie

Kiedyś mieszkała na dworcu. Dziś jej życie wygląda zupełnie inaczej
Kiedyś mieszkała na dworcu. Dziś jej życie wygląda zupełnie inaczej
Piękne imię wymiera. Nosi je zaledwie pięć Polek
Piękne imię wymiera. Nosi je zaledwie pięć Polek
Schowaj to za kaloryferem. Zdziwisz się, jak spadną rachunki
Schowaj to za kaloryferem. Zdziwisz się, jak spadną rachunki
Gra z mężem w "M jak miłość". Nie każdy wie, że są parą
Gra z mężem w "M jak miłość". Nie każdy wie, że są parą
Głośno o ich ślubie. "Po piętnastu latach taki spontan"
Głośno o ich ślubie. "Po piętnastu latach taki spontan"
Skomentowała rosyjskie drony w Polsce. Zaapelowała w sieci
Skomentowała rosyjskie drony w Polsce. Zaapelowała w sieci
List zawisł na klatce. "Bardzo was wszystkich przepraszam"
List zawisł na klatce. "Bardzo was wszystkich przepraszam"
Wskoczyła w "wystrzępioną" spódnicę. Zadała szyku na koncercie
Wskoczyła w "wystrzępioną" spódnicę. Zadała szyku na koncercie
Od dwóch lat jest sama. "Dla mnie już nie istnieje słowo związek"
Od dwóch lat jest sama. "Dla mnie już nie istnieje słowo związek"
Zakochała się na planie. Dziś żyje u boku 75-letniego reżysera
Zakochała się na planie. Dziś żyje u boku 75-letniego reżysera
Tak wyszła na ulicę. Kozaki to wisienka na torcie
Tak wyszła na ulicę. Kozaki to wisienka na torcie
"Jestem niedocenioną artystką". Żali się na polski show biznes
"Jestem niedocenioną artystką". Żali się na polski show biznes