Seksoholicy na tronie. O tym nie usłyszysz w szkole
Jakie erotyczne wybryki miał na sumieniu Bolesław Śmiały, a jakie Jan Olbracht? Czy Henryk Walezy był homoseksualistą? Który cesarz rzymski lubował się w dziewicach? Rozmawiamy o tym z Jerzym Beskidzkim, autorem książki "Zboczeńcy na tronie. Erotomani i seksoholicy u władzy".
Ewa Podsiadły-Natorska, Wirtualna Polska: Seks dla naszych przodków był ważny?
Jerzy Beskidzki, autor książki "Zboczeńcy na tronie. Erotomani i seksoholicy u władzy": Z pewnością dwie rzeczy pozostały niezmienne, odkąd wykształcił się gatunek homo sapiens. Pierwsza: seks jest przyjemny. Druga: chodzi o przedłużenie rodu czy szerzej, gatunku.
Oczywiście w dawnych czasach nad tą sferą nie pochylano się tak często i skrupulatnie jak choćby w czasach Michaliny Wisłockiej czy Zbigniewa Lwa-Starowicza. Dawniej seks nierzadko uważany był za sferę profanum, o której nie należało mówić ani pisać – a przynajmniej nie tyle, co obecnie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Imiona w dynastii Piastów
W książce opisuje pan "Papirus turyński", starożytny dokument zawierający 12 ilustracji przedstawiających różne techniki seksualne. Nie wiemy jednak – co słusznie pan podkreśla – czy były to ówczesne doświadczenia Egipcjan, czy też ich marzenia oraz wyobrażenia o seksie… Do której teorii skłaniają się badacze?
Dla większości badaczy "Papirus turyński" to satyra zamówiona prawdopodobnie przez wojsko na kapłanów. Przy tworzeniu "Papirusu turyńskiego" – nawet jeśli obrazki były przekoloryzowane – z pewnością wykorzystano zdobyte doświadczenie; jego twórcy musieli gdzieś owe pozycje podpatrzeć, zanim je narysowali. W ogóle znaczna część egipskich zabytków związanych z erotyką to graffiti, wśród których znajduje się pokaźna liczba kopulujących par czy mężczyzn z nienaturalnie dużymi członkami, które stanowią główną część rysunku.
Właśnie. Na dawnych ilustracjach nierzadko mężczyzna obcuje z mężczyzną. W czasach starożytnych relacje jednopłciowe nie były niczym niezwykłym?
Nie były, ale głównie w warstwach intelektualnych. Pisał o tym choćby Platon w "Uczcie" – takie relacje nawiązywał np. nauczyciel z uczniem.
A Aleksander Wielki? Z tego, co pan opisuje, nie ma jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, jakiej był orientacji.
Analiza źródeł pozwala przypuszczać, że Aleksander Wielki nie gardził ani kobietami, ani mężczyznami. Pewnie więc był biseksualny. Albo heteroseksualny, ale płci męskiej nie odtrącał – w cywilizacji śródziemnomorskiej zażyłość męsko-męska nie była niczym szczególnym. Przykładem jest przyjaciel Aleksandra Wielkiego, Hefajstion, który podczas wypraw odwiedzał wielkiego wodza w namiocie. Badacze od dawna zastanawiają się, co tak naprawdę łączyło tych dwóch. Co ciekawe, Aleksander podkreślał przy tym konieczność "panowania nad samym sobą". Nie manifestował się też z kobietami, choć oczywiście miał żony, bo dawały mu one potomstwo. Orientacja seksualna Aleksandra Wielkiego pozostaje jednak zagadką.
Przenieśmy się na "nasze podwórko". Czy mieliśmy homo- lub biseksualnych władców?
Pewniakiem, jeśli chodzi o biseksualność, jest Henryk Walezy. Jeśli natomiast chodzi o homoseksualność, odpowiedź nie jest jednoznaczna. Walezy do Polski sprowadził z Francji wielu swoich podopiecznych, co drażniło polskich szlachciców. Trzeba jednak zwrócić uwagę, że skoro Henryk Walezy nie był lubiany, to też w takim świetle go opisywano.
Weźmy np. Galla Anonima, który pisał "Kronikę polską", przebywając na dworze Bolesława Krzywoustego, bratanka Bolesława Śmiałego. Bolesław Śmiały też był biseksualistą, słynął m.in. z rozluźnienia obyczajów podczas niektórych wypraw wojennych. Ale Gall Anonim nie mógł o tym napisać, skoro tworzył "Kroniki" na zamówienie Krzywoustego, który ze Śmiałym był spokrewniony. O "ekscesach" Bolesława Śmiałego wiemy dzięki Janowi Długoszowi, który zarzucał królowi "grzech sodomski", tzn. współżycie z osobami tej samej płci. Warto jednak zwrócić uwagę, że Długosz żył ok. 400 lat później, więc nie mógł być świadkiem owych czynów, które zarzucał.
Z pana opowieści nasuwa się wniosek, że homoseksualizm u władców był czymś niepożądanym.
"Grzech sodomski" był grzechem ciężkim. Zresztą za homoseksualizm w wielu krajach karano jeszcze do połowy XX wieku. Przykładem jest Alan Turing, brytyjski matematyk i informatyk, który musiał ukrywać to, że jest gejem i który ostatecznie z powodu swojej orientacji popełnił samobójstwo.
A który nasz władca miał najwięcej kochanek?
Na pewno pod tym względem wyróżniali się ostatni Jagiellonowie z Janem Olbrachtem na czele, który spotykał się z kobietami, pił na umór i wdawał się w uliczne bójki. Można śmiało powiedzieć, że nie pasował do wizerunku króla. Nie oszczędzał się też Zygmunt August, w przypadku którego Barbara Radziwiłłówna była "wisienką na torcie". Nie do końca wiadomo natomiast, jak to wyglądało u Stanisława Augusta Poniatowskiego, jednak według badaczy on również lubił korzystać z życia.
Seks był dawniej wykorzystywany jako narzędzie polityczne?
Oczywiście. Już o tym wspomnieliśmy, a mianowicie, że seks od zawsze służył przedłużeniu rodu i gatunku. Dla władców nadrzędnym celem było spłodzenie potomka. Szczególnie widoczne jest to u Henryka VIII Tudora, który nie mógł doczekać się syna.
Jeśli natomiast chodzi o politykę, dobrym przykładem są Habsburgowie, których mężczyźni wżeniali się w inne rody europejskie. Ich polityka dynastyczna polegała na tym, że Habsburg brał za żonę np. Jagiellonkę, więc jego potomek automatycznie stawał się Habsburgiem. Właśnie w ten sposób w XVI wieku na mocy układu wiedeńskiego Habsburgowie przejęli Czechy i Węgry, zapewniając sobie panowanie w tych krajach na następnie 400 lat. Dążenia do spłodzenia potomka i przejęcia tronu powodowały jednak wypaczenia, czego przykładem jest słynna warga habsburska jako skutek kazirodztwa.
Przez wiele stuleci "w cenie" było też dziewictwo. Czy i kiedy zaczęło się to zmieniać?
Według podstawowej moralności chrześcijańskiej nadal należy zachować dziewictwo aż do ślubu. Z kolei w czasach starożytnych w dziewicach wyjątkowo lubował się Oktawian August; kiedy cesarz zajmował się pozbawianiem cnoty młodych dziewcząt, w tym czasie w cesarstwie rzymskim prowadzono działania propagandowe mające… ocieplić jego wizerunek. Samego Oktawiana Augusta uznawano zaś za "odnowiciela moralności rzymskiej".
Dziewictwo czasem było męską "słabością", czasem jednak chodziło o pewność, że dziecko zostało spłodzone przez danego mężczyznę, co w przypadku władców miało niebagatelne znaczenie. Natomiast, co takiego w tym jest, że mężczyźni "chcą być pierwsi", to już pytanie nie do historyka, a seksuologa.
Jerzy Beskidzki – historyk z wykształcenia, miłośnik rekonstrukcji historycznych i podróży, autor książek.
Dla Wirtualnej Polski rozmawiała Ewa Podsiadły-Natorska