Seksoholizm: nie o seks tu chodzi!
Seksoholika nie opuszcza poczucie smutku, rozdrażnienia, bo aktywność seksualna niczego nie wnosi do jego życia, a wręcz przeciwnie - wzmaga silne poczucie bezbrzeżnej pustki. Uzależnienie od seksu jest jednym z bardziej przykrych, bo ma ono charakter kompulsywny, przymusowy - mówi seksuolog i psychoterapeuta Andrzej Gryżewski.
Katarzyna Trębacka: Wielu mężczyzn lubi żartować nazywając siebie seksoholikami. Dają w ten sposób wyraz wielkiemu uwielbieniu dla seksu, podkreślają, że ich libido szybuje na wysokości stratosfery. Jednak zamiłowanie do seksu znacząco różni się od seksoholizmu. Na czym ta różnica polega?
Andrzej Gryżewski: Z wysokim popędem seksualnym mamy do czynienia wtedy, gdy ktoś chce często uprawiać seks, niezależnie od tego, czy jest w związku, czy żyje w pojedynkę. Ludzie z wysokim libido w czasie seksu odczuwają pożądanie, podniecenie, przyjemność, przeżywają orgazmy, a po nim towarzyszy im poczucie spełnienia i satysfakcji. Natomiast seksoholicy po seksie odczuwają pustkę, smutek, złość, lęk. Mówią też o wzroście napięcia, bo seks, który miał im przynieść ulgę, tak naprawdę jej nie spowodował, a jeśli już to na krótką chwilę.
Dlaczego tak się dzieje?
Seksoholikowi seks nie służy do odczuwania przyjemności, tylko do regulowania uczuć, które z seksem w ogóle nie są związane. Nie o akt seksualny tu chodzi! To pozornie dobry sposób na to, by zmniejszyć siłę oddziaływania trudnych emocji. Mam pacjenta, któremu zmarł nastoletni syn. Facet kompletnie nie radzi sobie z uczuciami, które na skutek tej tragicznej straty nieustannie mu towarzyszą. Nauczył się odcinać od tych emocji, od przeszywającego bólu poprzez dążenie do jak najczęstszych aktów seksu. Dla niego to sposób, żeby te negatywne uczucia zagłuszyć.
Na dodatek w wersji orgiastycznej: bierze udział w seksie grupowym, chodzi do klubów dla swingersów. Udało mu się nawet namówić do tego partnerkę (nie była mamą zmarłego chłopca). Przekonał ją, mówiąc, że mało mu już zostało życia, że skoro jego dziecko nie żyje, to musi się liczyć ze śmiercią każdego dnia. Ta kobieta na początku zgodziła się na takie eksperymenty, bo bardzo chciała mu ulżyć, ale w pewnym momencie powiedziała "dość". Ta aktywność wykraczała daleko poza jej normę seksualną. Na dodatek zobaczyła, że jej partner poprzez udział w orgiach odcina się od żałoby, której przeżycie jest tak potrzebne, by domknąć jej proces.
Czy można zagłuszyć żałobę orgiastycznym seksem?
Tak, to na chwilę jest możliwe, bo trzeba pamiętać, że uzależniamy się od tego, co początkowo daje przyjemność. Zanim wpadamy w szpony nałogu, mamy więcej zysków niż strat. I tak ktoś, zamiast siedzieć w smutny, deszczowy wieczór i konfrontować się z trudnymi uczuciami może przeskoczyć w świat pornografii, odczuwać podniecenie, a tym samym odciąć się od negatywnych emocji. Czyli odczuwa się podwójną przyjemność: po pierwsze dlatego, że pojawia się podniecenie, a po drugie, bo niweluje się to, co negatywne.
Ale ten stan szybko zmienia się w koszmar…
Niestety. Seksoholicy bardzo się męczą, bo nie uprawiają seksu, który ich nagradza, nasyca, który daje poczucie spełnienia i bliskości. Jest wręcz przeciwnie. Ktoś ma seks z przypadkową osobą, z którą umówił się za pośrednictwem aplikacji randkowej i o godz. 17 czuje ulgę, ale już o 19 to napięcie, które tym seksem próbował zniwelować, wraca jak bumerang. I nie opuszcza go poczucie smutku, rozdrażnienia, że niczego ta aktywność seksualna nie wniosła, a nawet przeciwnie - taki seks wzmaga silne poczucie bezbrzeżnej pustki. Uzależnienie od seksu jest jednym z bardziej przykrych, bo ma ono charakter kompulsywny, przymusowy.
Co sprawia, że uzależniamy się od seksu?
Ostatnio pandemia, a raczej jej dramatyczne skutki. Kilkudziesięciu mężczyzn, którzy zgłosili się do mnie po pomoc, z jej powodu potraciło pracę lub obcięto im pensje ok 40 procent. Frustracja spowodowana znaczącym obniżeniem przychodów, które w ich mniemaniu jest równoznaczne z degradacją zawodową, sprawiła, że ukojenia w tej trudnej sytuacji zaczęli szukać w seksie. Godzinami siedzą na portalach erotycznych lub stronach pornograficznych, bo nie chcą się skonfrontować z głosem, który słyszą w głowie: "O rany, jestem przegrany. Mam prawie o połowę obciętą pensję, a kredytów nikt mi nie zmniejszył".
Jakie są negatywne reperkusje uzależnienia od seksu?
Uzależnienie pochłania bardzo dużo czasu. Mam pacjenta, który stracił pracę na skutek pandemii. Początkowo na portalach erotycznych czy stronach z filmami pornograficznymi spędzał po kilkanaście, a potem kilkadziesiąt minut. Teraz zarywa noce, siedzi przed komputerem czy telefonem po wiele godzin. Gdy jego żona zasypia koło 23, to on do 4-5 rano ogląda pornografię. Ona wstaje o siódmej, bo śpieszy się do pracy, budzi go, a on jak zombi jest zupełnie nieprzytomny.
Zresztą takich pacjentów obecnie w psychoterapii mamy sporo. U wszystkich model funkcjonowania jest podobny. Ci, którzy pracują, zawalają pracę. Jeden z moich pacjentów parę miesięcy temu przestał niespodziewanie do mnie przychodzić. Ostatnio znowu się pojawił. O kulach. Okazało się, że był tak niewyspany z powodu siedzenia co noc przy pornografii, że nie zauważył jadącego z przeciwka samochodu. Sam jechał na rowerze i samochód go mocno potrącił. Na szczęście do wypadku doszło na mało ruchliwej uliczce i skończyło się "tylko" połamaniem nóg, a nie śmiercią na miejscu.
Jakie jeszcze konsekwencje wiążą się z seksoholizmem?
U większości seksoholików… nie ma satysfakcjonującego życia seksualnego z partnerem czy partnerką. Ich życie erotyczne w związku leży. Powodem jest koncentrowanie się na doznaniach pozazwiązkowych, bo to właśnie tam mogą rozładowywać swoje uczucia, które są pozaseksualne. Gdy partnerka dąży do zbliżenia, seksoholik czuje przerażenie. Dla niego kołem zamachowym w seksie nie są uczucia bliskości i intymności, tylko regulowanie negatywnych emocji pozaseksualnych. Znakomicie taki stan umysłu i uczuć został pokazany w filmie "Wstyd" z Michaelem Fassbenderem. Bohater, gdy bliska mu kobieta dąży do zbliżenia, kompletnie zagubiony nie wie, co ma zrobić. Kolejny problem, z którym mierzą się moi pacjenci seksoholicy, to brak przyjaciół albo ich niewielka liczba.
Dlaczego są samotni?
Przede wszystkim dlatego, że masturbacja lub oglądanie pornografii zaspokaja ich potrzeby społeczne. Przecież gdyby chcieli utrzymywać z kimś relacje koleżeńskie czy przyjacielskie, to musieliby się w to jakoś zaangażować, spotkać w restauracji, pójść na piwo, porozmawiać. A siedząc przed ekranem komputera czy telefonu, dotykając się, odczuwają przyjemność bez większego zaangażowania. Podtrzymywanie relacji - w ich poczuciu - wiele kosztuje emocjonalnie. Na dodatek uzależnienie zajmuje im tyle czasu, że brakuje go dla bliskich.
Co sprawia, że w końcu przychodzą do pana po pomoc?
Ciekawe, że nie zgłaszają się w pierwszych fazach uzależnienia, kiedy nie ma ono jeszcze tak destrukcyjnego wpływu na ich życie, a jest przyjemnie. Nie przychodzą też w tych drugich fazach, kiedy w związku dzieje się źle, bo nie mają ochoty na seks z partnerką lub gdy w pracy nawalają, poświęcając na masturbację przeznaczony na nią czas. Zazwyczaj zgłaszają się do mnie, gdy pojawiają się u nich potężne zburzenia erekcji. Dochodzi do takiej sytuacji, gdy raz na miesiąc próbują zmusić się do seksu z partnerką, po to, by ukryć swoje uzależnienie, a tu całkowita klapa.
Co jest jej przyczyną?
Gdy idą do łóżka z wieloletnią partnerką, to bodźców, które pobudzają do seksu, jest kilka. Gdy masturbują się, oglądając pornografię – kilkadziesiąt, a nawet kilkaset. Wielu mężczyzn przyznaje, że przed tym obowiązkowym zbliżeniem z żoną próbują pobudzić się pornografią wcześniej w łazience, żeby uzyskać wzwód. Jednak, gdy podnieceni gnają do sypialni, to erekcja opada. Uzależnienie polega na tym, że ośrodek nagrody cały czas się powiększa i oczekuje coraz silniejszych bodźców. Tak samo jest z innymi uzależnieniami: alkoholik musi pić coraz więcej alkoholu, narkoman zażywa coraz większe dawki. Dla seksoholika seks z partnerką nie zapewnia większej dawki bodźców i nie jest w stanie ich nasycić.
W czasie naszej rozmowy głównie opowiada pan o mężczyznach seksoholikach. Czy to znaczy, że problem tego uzależnienia nie dotyczy kobiet?
Rzeczywiście, mężczyźni znacznie częściej uzależniają się od seksu niż kobiety, ale ta choroba pań nie omija. Na czterech uzależnionych od seksu mężczyzn przypada jedna kobieta. Jednak seksoholizm u tych drugich wygląda nieco inaczej. Częściej niż od pornografii czy seksu z przypadkowymi osobami kobiety są uzależnione od flirtowania na portalach randkowych, wiele z nich uprawia cyber seks, godzinami prowadzą rozmowy nasączone erotyzmem na czatach internetowych, masturbując się przy tym.
W jaki sposób można sobie poradzić z seksoholizmem?
Niezbędna jest psychoterapia. Pracuję w nurcie terapii poznawczo-behawioralnej. W czasie sesji terapeutycznych analizujemy pacjenta emocje, sprawdzamy, co wyzwala destrukcyjne zachowania seksualne, niezbędny zatem jest szczery i głęboki wgląd w seksualność. Pomagam pacjentom przejść tę drogę. Wielu z nich odczuwa lęk przed bliskością. W atmosferze bliskości, miłości, ciepła i zrozumienia zupełnie nie umieją się znaleźć. Znacznie częściej wybierają związki, w których jest zdrada, manipulacja, cierpienie. Najczęściej wynika to z ich doświadczeń w dzieciństwie.
Dopiero dzięki uświadamianiu sobie tych wszystkich rzeczy możliwa jest zmiana. W drodze psychoterapii pacjenci destrukcyjne zachowania uczą się zastępować pożądanymi, takimi, które im służą, a także jak regulować swoje uczucia w sposób adekwatny. W ramach terapii stosuję również libroterapię, czyli zalecam książki, które są spersonalizowane pod problemy pacjenta. Z myślą o seksoholikach napisałem ostatnio "Niekochalni, czyli lęk przed bliskością", "Być parą i nie zwariować", jak również "Sztukę obsługi penisa". Po informacjach od pacjentów wiem, że te książki bardzo im pomagają wrócić do zdrowych relacji i zdrowego seksu.
Ile trwa taka terapia?
To zależy od tego, jaką pacjent ma motywację. Ci mocniej zmotywowani, z motywacją wewnątrzsterowną, umieją sobie poradzić z problemem nawet w pół roku. Ci mniej, z motywacją zewnątrzsterowną, przyprowadzeni przez partnerkę, matkę, brata - w półtora, dwa lata. Na długość terapii ma wpływ wiele czynników, ale mniej więcej tyle może ona zająć.
Andrzej Gryżewski - seksuolog, psychoterapeuta poznawczo-behawioralny, psycholog, certyfikowany edukator seksualny. Autor książek: bestsellerowej "Sztuki obsługi penisa", "Instrukcja obsługi macho” oraz "Być parą i nie zwariować". Założyciel Gabinetu Psychoterapii Seksualnej CBTseksuolog.pl